Historia
8/2022 (1385) 2022-02-23
Pochodzący z XVIII w. ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Bolesnej - patronki kościoła parafialnego w Lacku - ma szansę na odrestaurowanie.

W 2020 r., kiedy proboszczem był ks. Michał Pawlonka, kościół doczekał się gruntownego remontu. Świątynia ma nowy dach, odrestaurowane okna, odnowiona została również elewacja. Potrzebne sa jednak kolejne prace, tym razem wewnątrz budynku. - Od kilku lat staram się wspomagać parafię i nadal deklaruję chęć pomocy - mówi pochodzący z parafii Lack Wiesław Holaczuk, zastępca burmistrza Włodawy. - Wraz z Andrzejem Wołczko mieszkającym w Lacku w rozmowie z proboszczem zasugerowaliśmy skorzystanie z programu ministerialnego, aby ochronić zabytek. Potrzeba jest oczywiście opinia konserwatora zabytków, zrobienie kosztorysu oraz zapewnienie wkładu własnego - dodaje.
7/2022 (1384) 2022-02-16
15 lutego minęło 61 lat od śmierci ks. dr. Stanisława Forysia, który służył ofiarnie nie tylko Bogu, ale i ojczyźnie. Jego bogaty życiorys z wielu względów zaskakuje i zdumiewa. O takich ludziach warto pamiętać!

Ks. dr Stanisław Foryś był wieloletnim proboszczem parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Rossoszu. Wielu wiernych kojarzyło go - i tak jest nadal - jako więźnia obozu koncentracyjnego w Dachau. Pamiętają, że kierował tutejszą parafią dwukrotnie. Starsi opowiadają, że był postawnym mężczyzną, ale po oswobodzeniu z obozu ważył tylko 40 kg. Kiedy po wojennej tułaczce wracał do Rossosza, zorganizowano na jego cześć orszak powitalny. Czekano na niego na granicy z Łomazami. Do dziś wśród mieszkańców krąży pogłoska o motywach jego aresztowania. Mówi się, że ks. Stanisław został zatrzymany przez gestapo w wyniku donosu. Miejscowi wiedzą, kto go zadenuncjował. Aresztowanie proboszcza, poprzedzone zdradą, przyjęli z niedowierzaniem.
7/2022 (1384) 2022-02-16
Zmieniały się pokolenia, zawodnicy, miejsca rozgrywek i lokaty zajmowane w tabeli. Jedno się nie zmieniło - miłość do piłki nożnej. Klub Sportowy Sęp Żelechów skończył 100 lat.

Podobną tradycją może pochwalić się mało który zespół. Gdy w 1921 r. żelechowianie zaczęli spędzać czas na meczach, w regionie siedleckim nie było żadnej innej drużyny piłkarskiej. Z kolei na Mazowszu tylko siedem klubów powstało wcześniej niż Sęp. Wszystko to stworzyło legendę i dało powód do dumy dla setek kibiców i sympatyków drużyny, która nadal funkcjonuje i pod wodzą prezes Grzegorza Kapczyńskiego stara się o jak najlepsze wyniki.
6/2022 (1383) 2022-02-09
Pokonują setki kilometrów z wykrywaczem metali po lasach, polach i łąkach. Nie szukają jednak złota czy skarbów... Tylko przedmiotów życia codziennego. - Bo każdy z nich pozwala odkryć historię danego miejsca - mówi Mateusz Malek, prezes Siedleckiego Stowarzyszenia Eksploracyjnego „Waza”.

Pasja do poszukiwania przedmiotów, które zalegają w ziemi od lat, pojawiła się u pana Mateusza, gdy był nastolatkiem. Z czasem zaopatrzył się w narzędzie pozwalające na eksplorację, czyli wykrywacz metali, i ruszył w teren. Do założenia stowarzyszenia skłoniły go... zmiany w prawie. - Od 2018 r. poszukiwania bez zezwolenia konserwatora zabytków są przestępstwem. Do tego definicja zabytku stała się na tyle niezrozumiała i obszerna, że można ją dowolnie interpretować. Dlatego sporo osób zrezygnowało z tego hobby. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby założyć stowarzyszenie i w jego imieniu starać się o zgody m.in. konserwatorów zabytków czy Lasów Państwowych - tłumaczy M. Malek.
6/2022 (1383) 2022-02-09
Opisujący szlacheckie kuligi z końca XVIII w. jeden z pierwszych polskich etnografów, historyk i pamiętnikarz Łukasz Gołębiowski zanotował, że „godzono wtedy niejeden zatarg sąsiedzki, a wyobrazić sobie teraz nie można tej nieporównanej serdeczności i braterskiego wylania, jakie podzielali wszyscy”.

Kulig to jeden z najstarszych polskich zwyczajów. Stały się one ulubioną zabawą zimową polskiego ziemiaństwa i arystokracji. „Otwartością i miłością sąsiedzką stało nasze dawne życie, uprzejmością i gościnnością wszelka zabawa” - pisał o staropolskich kuligach XIX-wieczny kronikarz polskiego folkloru Oskar Kolberg. Obrazem, który najlepiej oddaje klimat tradycyjnego kuligu, jest scena z filmu „Pan Wołodyjowski” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Kulig był szczególnie popularny w okresie karnawału, gdy przygotowane zaprzęgi konne objeżdżały okolicę, odwiedzając po drodze każdy dwór; w ten sposób bawiono się w coraz większym gronie kilka, a nawet kilkanaście dni.
5/2022 (1382) 2022-02-03
W niedzielę 30 stycznia w budynku poklasztornym przy parafii Podwyższenia Krzyża św. odbyła się promocja książki dr. Jana Rzewuskiego o dziejach najstarszej łukowskiej parafii rzymskokatolickiej pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Podjęcie się opracowania jej historii było prawdziwym wzywaniem. - Uznałem, że warto zająć się tym tematem, ponieważ najstarsza parafia łukowska obejmowała początkowo całą ziemią łukowską, której granice od północy wyznaczały rzeki Liwiec i Muchawka, a od południa Wieprz i Krzna.
5/2022 (1382) 2022-02-03
Treblinka, gdzie zlokalizowane były obóz pracy oraz obóz zagłady, wciąż skrywa tajemnice. Nieustannie trwają również prace nad właściwym upamiętnieniem osób, które straciły w nich życie.

Niedawno rozstrzygnięto konkurs na koncepcję budynku muzeum. Zwycięska okazała się praca autorstwa Bujnowski Architekci z Warszawy, której przyświecały słowa Horacego „Prochem jesteśmy i cieniem”. Jak podkreślają, „ile razy byśmy nie przyjeżdżali do Treblinki, tyle razy uświadamiamy sobie, że nie sposób jest zrozumieć tragedię, ogrom cierpienia i bezduszności, które miały tu miejsce.
4/2022 (1381) 2022-01-26
Chłopcy wyciągali ze strzechy gnieżdżące się w słomie wróble i podrzucali do domu, a pierze rozsypywało się na wszystkie strony - wspomina figle przy okazji pierzaków pani Karolina z miejscowości Dołhobrody.

Okres od Nowego Roku do Wielkiego Postu popularnie zwany karnawałem, dawniej również mięsopustem, to czas wesołych zabaw, spotkań przy muzyce, tańców i śpiewów. Szczególnie obchodzone były ostatnie dni zapustów zwane ostatkami lub kusakami. Rozpoczynał je tłusty czwartek - wtedy przygotowywano pączki i faworki, którymi częstowano gości podczas wieczornego spotkania, gdzie spożywano również mięso, białe pieczywo i wznoszono toasty wódką. - W karnawale, w czasie zimowym, wykonywało się też prace domowe, ale połączone z zabawą - wyjaśnia Longin Kowalczyk z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łukowskiej, wieloletni dyrektor Muzeum Regionalnego w Łukowie.
4/2022 (1381) 2022-01-26
Dla mieszkającej w Kolanie Elżbiety Jośko, emerytowanej pielęgniarki, pisanie wierszy jest jak oddech, swego rodzaju pamiętnik, w którym koniecznie odnotować trzeba wydarzenia codziennego życia, poruszenia serca i westchnienia duszy.

Pani Elżbieta wie, że bieg ludzkiego życia najlepiej oddaje metafora drogi - tej polnej, na której sporo jest wybojów i zakrętów, a prostych odcinków, po których przejść można z zamkniętymi oczami - bardzo mało. - Chyba stąd wzięła się potrzeba zamykania uczuć w wierszach i przelewania ich na papier - tłumaczy prostolinijnie z uwagą, że aby człowiek zrozumiał sam siebie, musi uważnie przyjrzeć się swoim życiowym dróżkom. E. Jośko wychowała się w Warszawie, ale na świat przyszła w 1949 r. w Rudnie, skąd pochodzi jej mama. Z kolei rodzina taty wywodzi się z sąsiedniej wioski - Radcza. Nic dziwnego, że serce pani Elżbiety zawsze było podzielone na pół: między Warszawą, gdzie wzrastała, a tym skrawkiem Podlasia w gminie Milanów, dokąd przyjeżdżała na wakacje i święta.
3/2022 (1380) 2022-01-20
List spisany przez unitów w 1862 r. jest przez Zespół Szkół im. Unitów Podlaskich w Wohyniu przechowywany z najwyższą czcią. - Tę pamiątkę odnalezioną po latach traktujemy jako swego rodzaju testament - mówi dyrektor Anna Kowalczyk.

Placówka należy do Diecezjalnej Rodziny Szkół noszących imię Unitów Podlaskich, w której realizuje swój program wychowawczy. Jak mówi A. Kowalczyk, szkoła idzie śladem wezwania, jakie zawarte zostało w liście z 1862 r. - Nadając Zespołowi Szkół imię w 2004 r., bazowaliśmy na kopiach tego listu, które w latach 70 ubiegłego wieku zostały zrobione z oryginału przez lokalnego historyka i malarza Edwarda Jarmosiewicza. Oryginał zaginął - tłumaczy. Kościółek na Bezwoli, jak dzisiaj mówi się na dawną cerkiew unicką św. Nicety, został wzniesiony ok. 1728 r. staraniem Eustachego Potockiego, późniejszego właściciela Radzynia Podlaskiego. Na początku XIX w. cerkiew wzbogacono o dekorację malarską zdobiącą nawę i prezbiterium. W 1862 r. była remontowana, w 1875 została przejęta przez prawosławnych i zaadaptowana na ich potrzeby z zachowaniem formy architektonicznej i wyposażenia.