Historia
35/2022 (1412) 2022-08-31
Rozmowa z Robertem Sikorskim , kierownikiem działu historii uprawy roślin i hodowli zwierząt Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu.

Decyzję o terminie siewu nieraz podejmowano na podstawie obserwacji plonowania innych roślin o krótszym okresie wzrostu np., gryki. Jeśli gryka posiana wcześnie na wiosnę dała dobry plon, to zakładano, że wcześniejszy termin siewu żyta też da dobry rezultat. Prace przygotowawcze zaczynano zwykle około połowy sierpnia, po zakończeniu żniw: robiono tzw. podorywkę, następnie orano i bronowano pole. Po orce ziemia musiała się uleżeć przed siewem, co trwało zwykle dwa tygodnie. Najwcześniejszy termin siewu żyta przypadał na św. Bartłomieja 24 sierpnia, o czym mówi przysłowie: „na św. Bartłomieja otwiera się siew i knieja”. W pismach ks. Jana Krzysztofa Kluka znajdujemy zalecenia, by siać żyto i pszenicę między 10 a 20 września, czyli po święcie Matki Bożej Siewnej. Pszenicę siano później niż żyto.
35/2022 (1412) 2022-08-31
Powyższy tytuł nie dotyczy członków zakonu krzyżackiego, którzy tak mocno dali się we znaki Polsce i Polakom w wiekach średnich.

Czarnymi krzyżami były oznaczone nie tylko płaszcze rycerzy - zakonników, ale też niemieckie samoloty, które zaatakowały Polskę 1 września 1939 r. Lotnicy Luftwaffe byli równie „rycerscy” jak ich poprzednicy opisani przez Henryka Sienkiewicza. Przekonali się o tym boleśnie także mieszkańcy naszego regionu. Wrzesień 1939 r. był wyjątkowo pogodnym miesiącem. Oznaczało to wymarzone warunki dla niemieckich lotników, którzy niemal bezkarnie szaleli nad Polską. Niemcy bombardowali miasta i wioski, strzelali do ludzi na drogach i na polach, a nawet do zwierząt na pastwiskach.
34/2022 (1411) 2022-08-24
Do naszej redakcji przyszedł list od Zbigniewa Sochackiego zaniepokojonego informacją, że miasto chce zburzyć tzw. dworek dr. Sochackiego zlokalizowany w Dęblinie przy ul. Niepodległości 10.

W piśmie, które trafiło również m.in. do ministerstwa kultury, wojewódzkiego konserwatora zabytków, rady miasta Dęblin i Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, napisał: Jako spadkobierca doktora Augusta Sochackiego - mojego dziadka, honorowego obywatela gminy Irena i honorowego obywatela miasta Dęblin, zaniepokojony wszczęciem przez Urząd Miasta w Dęblinie procedury rozbiórki tzw. dworku dr. Sochackiego usytuowanego przy ul. Niepodległości 10 w Dęblinie (dawna ul. dr. Augusta Sochackiego 15 i Mariana Buczka 15), składam protest w imieniu własnym oraz prawnuków i praprawnuków darczyńców nieruchomości i postuluję, aby ten budynek wraz działką przekazaną na rzecz Skarbu Państwa w 1967 r. (obecnie będący w posiadaniu miasta Dęblin), przez mojego stryja Włodzimierza Sochackiego w imieniu własnym oraz w imieniu Adama Sochackiego - swojego brata, Jerzego Sochackiego, Zbigniewa Sochackiego, Wojciecha Sochackiego - synów po zmarłym bracie Zygmuncie Sochackim, oraz Leonardę Sochacką, żonę Zygmunta Sochackiego - moją matkę, był wykorzystywany jako lokalna edukacyjna placówka kultury np. Muzeum Miasta Dęblin.
34/2022 (1411) 2022-08-24
Została tam tylko ziemia nasza cała, polska… i moja - stwierdza z nostalgią Stanisław Domagalski, autor Lwowskich czasów minionych w mowie i fotografii. Już pobieżne przejrzenie książki wystarcza do stwierdzenia, że powstała ona z miłości.

Zapytany, skąd to uczucie do Lwowa, mówi krótko: - Bo ja jestem stamtąd. A poproszony o sprecyzowanie, objaśnia: - Urodziłem się w polskich Mościskach: 28 km od Przemyśla i 70 km od Lwowa. To graniczne miasto, ale klimat polski. Tam się wychowałem. I tam do szkoły rosyjsko-ukraińskiej chodzić musiałem. Po polsku się nie uczyłem, ale pierwszą klasę jakoś udało mi się zaliczyć w polskim języku. A trzeba wiedzieć, że i w naszej bibliotece szkolnej, i nawet w miejskiej nie było ani jednej książki po polsku - przybliża tamte realia. - Grałem też w szkolnej orkiestrze i też ani jednej melodii nie graliśmy po polsku. - Wszystko po sowiecku było. A po polsku uczyłem się tylko w domu. Z książek, których jeszcze nam nie zabrali.
33/2022 (1410) 2022-08-17
Społecznicy boją się, że nowy nabywca przedwojennego dworku w Rososzy zniszczy budynek i postawi nowy. - Nie możemy do tego dopuścić - mówi prezes lokalnej fundacji Agnieszka Danilewska.

W centrum wsi - otulony zaniedbanym parkiem - stoi dom. Jeszcze przed wojną przebywał w nim znany polski malarz Leon Wyczółkowski. Później obiekt przeszedł na własność gminy i pełnił funkcję szkoły. Gdy wzniesiono nowy gmach, stary okazał się bezużyteczny i od kilkunastu lat jest pusty. Urząd gminy postanowił sprzedać budynek razem z przyległym parkiem. Przetargi nie przyniosły rozstrzygnięcia. Za to obiektem zainteresowała się Fundacja Integracji Społecznej Przyjaciele z Czernica w gminie Kłoczew. Nie godząc się z pomysłem władz co do przekazania dworku w prywatne ręce i obawiając się jego rozbiórki, wystąpiła do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Lublinie o wpis do rejestru zabytków.
33/2022 (1410) 2022-08-17
Gmina Komarówka Podlaska zaprasza do zwiedzania nowo utworzonej Regionalnej Izby Pamięci. Placówka mieści się w zabytkowej organistówce. Przypomina o miejscowej historii i zasłużonych dla społeczności mieszkańcach.

Organistówka należy do kompleksu parafialnego, na który składają się także neogotycki kościół, stara plebania i tzw. dom ludowy. Całość powstała na początku XX w. z inicjatywy miejscowego proboszcza ks. Jana Rudnickiego. Duchownego uhonorowano za zasługi (popiersiem z brązu i pamiątkową tablicą) podczas obchodów 100-lecia komarowskiej świątyni. Pomnik wzniesiono z inicjatywy obecnych władz gminy. - Ks. J. Rudnicki był bardzo ważną postacią dla Komarówki Podlaskiej. Chciałbym, aby w przyszłości w naszej izbie pamięci powstała odrębna wystawa dedykowana temu kapłanowi. Pochodzę z Komarówki i bardzo zależało mi na zachowaniu dorobku ks. Rudnickiego. Niestety ani gminy, ani parafii nie stać było na sfinansowanie takich inwestycji, więc postanowiliśmy ubiegać się o środki unijne. Dzięki pozyskanym funduszom odremontowaliśmy dom ludowy i organistówkę - mówi Ireneusz Demianiuk, wójt gminy Komarówka Podlaska.
32/2022 (1409) 2022-08-10
Są pielgrzymi, którzy wyruszyli na pątniczy szlak na Jasną Górę, ale są i tacy, którzy przemierzają nasz region, kierując się do podlaskich miejsc świętych.

Najbardziej znane sanktuaria diecezji siedleckiej to m.in.: Kodeń, Leśna Podlaska, Wola Gułowska i Orchówek, gdzie wizerunki Matki Bożej są ukoronowane koronami papieskimi. Na mapie naszej diecezji są również miejsca mniej odwiedzane, np. Mariańskie Porzecze czy Mokobody, gdzie również gromadzą się pielgrzymi. Najliczniejsze pielgrzymki przybywają do Kodnia. Dawniej ciągnęły tłumy pielgrzymów z Podlasia, Chełmszczyzny, Wołynia, Podola, rdzennej Litwy i ze Żmudzi. Prawosławni, grekokatolicy, rzymscy katolicy wracali obdarowani łaskami. Wota i zapisy w księdze łask to znaki cudownych zdarzeń czy uzdrowień otrzymywanych przez orędownictwo Maryi. Świadectwa ich doznania składane są w wielu sanktuariach, np. w Leśnej Podlaskiej, gdzie do Matki Bożej od wieków przybywają pątnicy.
32/2022 (1409) 2022-08-10
Ze stojącym na nadbużańskiej skarpie pałacem w Różance wiążą się zarówno legendy, jak i smutna historia.

Właściciele majątku - Zamoyscy - opuścili Różankę 8 sierpnia 1915 r., a już kilka dni później wojska rosyjskie zrujnowały posiadłość, podpalając okoliczne budynki i bombardując pałac. Nie odbudowali już rezydencji, natomiast w 1923 r. rozpoczęła się budowa pałacu w Adampolu. Różanka, leżąca na pograniczu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, wchodziła w skład tzw. dóbr włodawskich, których właścicielami było wiele możnych rodów, takich jak: Sunguszkowie, Leszczyńscy, Pociejowie, Flemmingowie, Czartoryscy i Zamoyscy. Ci ostatni należeli do najświetniejszych polskich rodzin arystokratycznych. Na początku XIX w. zaczęła się ona rozrastać dzięki małżeństwu XII ordynata Stanisława Kostki Zamoyskiego (1775- 1853), prezesa Senatu Królestwa Polskiego, z Zofią z Czartoryskich.
31/2022 (1408) 2022-08-02
Dokładne pomiary, zdjęcia i rysunki mają przyczynić się do uratowaniu dziedzictwa Kickich przed zagładą. Dobiega końca inwentaryzacja zabytkowego pałacu w Sobieszynie.

Studenci oraz pracownicy naukowi wydziału architektury Politechniki Warszawskiej pojawili się w gminie Ułęż 18 lipca. Przyjechali na zaproszenie fundacji historycznej „Fontes” z siedzibą w Sarnach i wójt Barbary Pawlak. Widok zaniedbanego pałacu zaskoczył architektów. - Praktycznie nie było go widać. Wszystko zarosło krzakami. Gdyby nie Przemysław Alchimowicz z fundacji i pani wójt, nie dałoby się podejść pod obiekt - zauważa Iwona Krawiec, pracownik PW. Zaskoczenia nie kryli też studenci. - Nie spodziewałem się, że pałac projektu takiego twórcy jak Christian Aigner może być aż tak zniszczony - zaznacza Hubert. Grupa, nie tracąc czasu, przystąpiła do inwentaryzacji. Zakres zadań studentów obejmował pomiary, które następnie przenoszone były na papier i do komputera.
31/2022 (1408) 2022-08-02
34 pułk piechoty to jednostka nierozerwalnie związana z Białą Podlaską. Choć pułk początki miał w Dęblinie, a kres przyniosły mu walki w wojnie obronnej 1939 r. w ramach Armii Pomorze, to w latach 1919 i 1920 walczył w pobliżu macierzystego miasta.

Macierzystego, bowiem tak jak 22 pp stacjonował w Siedlcach i zasilany był ochotnikami z miasta i okolic, tak od początku 1919 r. w Białej formował się 34 pp i służyło w nim wielu miejscowych. Zgłaszały się do bialskiego pułku całe „kompanie braci”, czego przykładem byli ochotnicy z Międzyrzeca Podlaskiego. Ppor. Władysław Pazderski zorganizował tam całą kompanię piechoty, której członkami byli młodzi ludzie z miejscowej formacji „Samoobrona”. Chrzest bojowy bialskiego pułku odbył się 5 lutego 1919 r. w bitwie pod Kobylanami. Przeciwnikiem byli Niemcy górujący nad Polakami wyszkoleniem i siłą ognia. Stąd straty 34 pp wynoszące 11 zabitych i 11 rannych żołnierzy. Za tę cenę Polacy odbili jednak z rąk niemieckich Brześć i Terespol.