I tylko dzieci żal…
Sondowanie rynku już trwa. Co w tym roku będzie na topie? Czym zaskoczyć dziewięciolatka? Jak zadowolić rodziców? Jakich sposobów perswazji użyć, by przekonać ciocie, wujów, a przede wszystkim chrzestnych, że ten, i tylko ten, prezent będzie najlepszy?
Pierwszokomunijna karuzela już się rozkręca! I tylko dzieci żal… Ich białych sukienek i śnieżnych alb, przejęcia i czystego, nieskalanego pragnienia Boga. W starciu z brutalnym światem komercji i głupoty (niestety – także swoich najbliższych) nie mają szans.
Wiem, co Państwo myślicie teraz: zaraz zacznie się narzekanie, iż dzień Pierwszej Komunii św. został brutalnie skomercjalizowany, liczą się bardziej prezenty niż fakt pełnego uczestnictwa we Mszy św., że imprezy z tej okazji organizowane przypominają swoją wystawnością bardziej wesela niż skromne przyjęcia rodzinne etc. Owszem, pokusa pobiadolenia jest ogromna. Tylko że to niczego nie zmieni. „Nowa świecka tradycja” jest zbyt silna, by dało się ją łatwo wyplenić – zresztą ma potężnych sprzymierzeńców. Spójrzmy zatem na problem z innej strony. Poszukajmy przetartych ogniw w łańcuchu. Pierwszy słaby punkt: rodzice.
Nie zależy im?
„Kiedy w kancelarii parafialnej jest mowa o kwalifikacjach chrzestnego, zdarza się, że rodzice myślą o tzw. zaświadczeniu o bierzmowaniu” – tłumaczy ks. Adam. ...
Ks. Paweł Siedlanowski