Sport
Arch. J. Szymańskiego
Arch. J. Szymańskiego

Karate to styl życia

Rozmowa z Jackiem Szymańskim z Akademii Sztuk Walki z Siedlec.

W sobotę, 27 maja, w Siedlcach rozegrany został Międzynarodowy Turniej Karate. Proszę opowiedzieć o nim coś więcej.

Była to kolejna edycja tego turnieju (ale pierwsza w Polsce) organizacji Seikyokushin, której jestem przedstawicielem. W sumie w zawodach wystartowali reprezentanci dziesięciu państw z Europy, Ameryki Północnej i Azji. Były to ciekawie obsadzone zawody. Najmłodsiadepci karate liczyli sześć lat, a najstarsi mieli ponad 50 lat. Wszystkich kategorii było ponad 50. Jeżeli chodzi o wyniki naszej Akademii Sztuk Walki, to wystartowało 80 zawodniczek i zawodnków. Łącznie zdobyliśmy 48 medali i to jest bardzo ładny wynik.

Ponieważ wystawiliśmy tak dużo zawodników, nie braliśmy udziału w klasyfikacji drużynowej zawodów. Było to spowodowane względami fair play w stosunku do osób, które przyjechały z innych państw i klubów nie w tak licznej obsadzie. Nasi zawodnicy pokazali się świetnie na tle międzynarodowym.

 

A kto dominował ?

Dominowali zawodnicy z Azerbejdżanu, którzy wygrali zawody drużynowo. Na drugim miejscu znalazła się Łotwa, a na trzecim – klub z Bydgoszczy.

 

Zapewne przygotowanie tak dużej imprezy wymagało wielu zabiegów organizacyjnych.

Do takiej imprezy trzeba się przygotowywać co najmniej rok, zarówno pod względem logistycznym, jak i technicznym. Naprawdę kosztowało to wiele pracy, nie da się przecież zrobić takiego turnieju w ciągu dwóch albo trzech dni czy miesiąca. Tu musiało być zaangażowanie nie tylko moje, ale też rodziców moich zawodników, którzy dużo mi pomogli. Wsparły nas też instytucje, na przykład urząd marszałkowski, za co serdecznie dziękuję.

 

Jak zawody odebrali goście?

Napływają do mnie bardzo dobre informacje na temat odbioru zawodów. To dlatego, że zadbaliśmy też o stronę medialną. Mieliśmy relację na żywo, za co dziękuję portalowi sportsiedlce.pl.

 

Mówimy o ostatnich zawodach, ale Akademia Sztuk Walki, którą Pan prowadzi, ma już za sobą kilkuletni okres działalności.

Akademia ma już osiem lat. Przez ten okres zanotowała bardzo dużo sukcesów nie tylko na arenie krajowej, ale i zagranicznej. Moi zawodnicy walczyli już w Pucharze Świata, gdzie wywalczyliśmy trzecie miejsce. Mamy adeptów od szóstego roku życia, ale też zdarzają się dzieci czteroletnie, u których głównie staramy się rozwijać ogólną sprawność i dopiero potem wprowadzamy do treningu elementy karate.

 

Nazwa „Akademia Sztuk Walki” sugeruje, że zajmujecie się różnymi sportami walki. Czy jest to jednak tylko karate?

Akademia to inaczej szkoła, czyli kształtowanie dzieci i dorosłych. Prowadzimy głównie zajęcia z karate kyokushin, ale też z kickboxingu, samoobrony i innych sztuk walki. Ogólnie każdy znajdzie sobie coś ciekawego.

 

Jaki główny cel przyświeca istnieniu Akademii i co chcecie osiągać?

Moim marzeniem jako trenera jest szkolenie nowych młodych adeptów, którzy w przyszłości będą także trenować innych. Gdzieś też sobie marzę, że w starszym wieku przyjdę na salę, żeby popatrzeć, jak moi uczniowie prowadzą zajęcia, i będę z tego czerpał niesamowitą przyjemność. To, co robimy, to pasja, nie hobby czy tylko spędzanie wolnego czasu. Trzeba to po prostu czuć i tym żyć. Często mówimy, że karate to styl życia.

 

A cele sportowe? Czy wyznacza je Pan sobie?

Zawsze to robię, bo żeby być w czymś dobrym, trzeba sobie wyznaczyć cel. Kilka lat temu, kiedy stałem na sali gimnastycznej w Stoku Lackim, planowałem, że najpierw będzie to mały klub, potem większy i ciągle będziemy go budować. Podobnie, jeżeli chodzi o zawody: uznałem, że najpierw będziemy organizować je na szczeblu lokalnym, potem regionalnym, a wreszcie ogólnopolskim i międzynarodowym. Obecnie dochodzimy już do tego, że organizujemy zawody na poziomie światowym. Najważniejszym zadaniem jest organizacja mistrzostw świata. To dla mnie szczyt, choć wiele pracy przede mną. Mam jednak nadzieję, że Siedlce zobaczą jeszcze najlepszych na świecie karateków.

 

Czy są u nas warunki do przeprowadzenia takich zawodów?

Siedlce mogą się pochwalić bardzo fajną infrastrukturą, jak hala przy ul. Popiełuszki. Goście ostatnich zawodów byli pod wrażeniem, że mamy w mieście tak dobre, nowoczesne obiekty. Oczywiście Siedlce nie są metropolią, ale infrastruktura sportowa jest odpowiednia. Zawsze uważam, że trzeba promować małą swoją ojczyznę, miejsce, z którego się pochodzi.Wprawdzie mieszkam pod Siedlcami, ale kiedyś w nich egzystowałem i serce zawsze mi mocniej bije, kiedy tu jestem. To nie sztuka zorganizować zawody w dużym mieście. Dużo większą jest sciągnąć je do siebie, do Siedlec.

 

Generalnie Akademia nie skupia swojej działalności tylko w Siedlcach, ale też na okolicznych miejscowościach.

Dzięki pomocy Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego centralne dojo (miejsce treningów) mamy w Siedlcach. Ponadto zajęcia prowadzimy w gminach: Zbuczyn, Siedlce i Suchożebry.

 

Macie chętnych do uprawiania karate i innych sztuk walki?

Obecnie Akademia to dwie setki dzieci, młodzieży i dorosłych. Uważam, że jak na nasz klub to pokaźna liczba. Czasy mamy ciężkie, gdyż większość dzieci pochłania internet i media społecznościowe. Zauważam jednak, że coraz częściej rodzice oraz dzieci czasami dzwonią z zapytaniami, czy można przyjść i spróbować. Dla przykładu, zaraz po ostatnich zawodach przyszła do mnie czwórka dzieci, która była ich obserwatorami.

 

Ktoś Panu pomaga?

Rodzice, różne urzędy.

 

To w sensie organizacyjnym. A jeżeli chodzi o prowadzenie zajęć treningowych?

Obecnie jestem jedynym trenerem. Mam jednak starszych uczniów, tak zwanych senpai, którzy trenują u nas już osiem czy dziewięć lat. Jestem na etapie przekazywania im szkolenia, a na razie robią to pod moim okiem. W związku z tym już niedługo będę miał trochę lżej.

 

Wspomniał Pan, że karate to styl życia. Co zatem daje ten sport?

Karate jest sportem i jest to sztuka walki. Uczy zasad, szacunku do ludzi (co jest bardzo ważne), punktualności, a także odpowiedzialności za siebie i za innych ludzi. Ten sport wnosi dużo wartości etycznych. Dzieci uczą się też wierszy. Co to ma do karate? Te wiersze to zbiór zasad mówiących, czego nie możemy stosować poza miejscem, gdzie trenujemy. Te zasady przypominają, żeby nie wykorzystywać nabytych umiejętności przeciw innym osobom, ale też by można było się obronić w sytuacji kryzysowej. Jednocześnie należy ostrzec ewentualnego przeciwnika, że może się mu stać krzywda, a nawet odejść od niego czy wręcz uciec, aby chronić swoje zdrowie. Na zajęciach zwracamy uwagę na rozwój psychiczny i fizyczny. W Akademii szkolimy zawodników, którzy mają 51 czy 52 lata, a przychodzą na zajęcia i mówią, że to im sprawia niesamowitą frajdę, a do tego są sprawniejsi oraz zdrowsi. Jest to prozdrowotny rodzaj spędzania wolnego czasu.

 

Według zasady: „W zdrowym ciele zdrowy duch”?

Tak.

 

Czego Panu życzyć?

Żeby zdrowie było jak najdłużej, bo to jest najważniejsze. A poza tym trochę spokoju i wolnego czasu, którego nie mam, bo prowadzę 24 treningi w tygodniu. To duże obciążenie i zawsze mówię swojej żonie, że moim drugim domem jest sala. Po treningu często zostaję w sali – siadam, opieram się o ścianę, zamykam oczy i tak spędzam sobie czas sam ze sobą, czerpiąc z tego jakąś przyjemność. Potem wracam do domu i jestem normalnym człowiekiem.

 

Żona nie ma dość?

Jest już przyzwyczajona. Byłem żołnierzem zawodowym i wie, co to znaczy. Powiedziała mi kiedyś, że gdyby to nie była moja pasja i nie sprawiałoby to mi tyle frajdy i samorealizacji, to byłoby ciężko.Widzi jednak coś, co daje dobre rzeczy, a nie złe, i dostaję od niej duże wsparcie, za co jej zawsze bardzo dziękuję.

 

Dziękuję za rozmowę.

Andrzej Materski