Region
PIXABAY.COM
PIXABAY.COM

Nie zarobimy w tym roku

Sadownicy inwestowali w różnego typu instalacje grzewcze, ale nikt nie spodziewał się takich anomalii pogodowych - zauważa Michał Michaluk, wicestarosta łosicki i prezes Związku Sadowników RP w Lipnie.

Na wschodnim Mazowszu przymrozki uszkodziły ponad 80% zawiązek owoców i kwiatów. Najbardziej ucierpiały wiśnie i czereśnie, ale wymarzły także jabłonie i truskawki. Ciepła zima i szybki start wegetacji, a następnie nocne kwietniowe i majowe przymrozki, kiedy temperatura spadła miejscami do -7,5℃ sprawiły, że sadownicy z powiatu łosickiego w tym roku stracili niemal wszystkie owoce. - Próbowaliśmy ratować się przed spadkami temperatur przy pomocy maszyny, która podgrzewa powietrze, a także przez odymianie torfem.

Jednak gdy termometr pokazał – 4℃, wiedziałem, iż zabiegi te nie mają sensu. Straciliśmy ponad 3 ha drzew czereśni i 2 ha wiśni – mówi Michał Karwacki, właściciel gospodarstwa sadowniczego z Sarnak.

Piotr Dmowski z Lipna w gminie Platerów zaznacza, że fale przymrozków rozpoczęły się już w nocy z 5 na 6 kwietnia, ale największe spustoszenie w sadzie przyniosła ta z 8 na 9 maja. – Przymrozek trzymał od 23.00 do 6.00 i wyrządził bardzo duże szkody, zwłaszcza wśród upraw pestkowych. Wiśnie i czereśnie – nawet mimo prób ratowania, tj. palenia piecykami w sadzie – są praktycznie stracone w 99%. W przypadku jabłoni, gruszy to trochę mniej, ale też będzie to plon rzędu zaledwie 10-20% – mówi Dmowski.

Narzekają również plantatorzy truskawek. – Takich przymrozków do tej pory nie było. Owszem, rok temu też przymroziło, ale wtedy uszkodzonych zostało 10% owoców, podczas gdy teraz tyle wyniesie cały zbiór. Obserwuję na polach ogromne spustoszenie – czarne kwiatki, które już się nie odrodzą. W sumie na 1 ha uprawiamy dwa gatunki truskawek – Rumbę oraz Honeoye, ale są właściciele plantacji liczących 10 ha – zaznacza Bożena Pniewska, prowadząca gospodarstwo w Przesmykach.

 

Nikt się nie spodziewał

– Sadownicy inwestowali w różnego typu instalacje grzewcze, ale nikt nie spodziewał się takich anomalii pogodowych – zaznacza M. Michaluk, prezes regionalnego oddziału Związku Sadowników RP. – Wystosowaliśmy do gmin pisma z prośbą o powołanie komisji do szacowania strat. W tym momencie jest to najważniejsze i stanowi pierwszy krok do ewentualnego ubiegania się o wsparcie z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jednak nawet jeśli uda się je uzyskać, nie pokryje ona całości szkód. Dotąd takiej pomocy finansowej nie było, poza ubiegłym rokiem, kiedy rolnicy otrzymali rekordowe 3 tys. zł dopłat do hektara. Straty spowodowane wiosennym mrozem, bo takiego słowa należy tu użyć, są zróżnicowane w zależności od położenia sadów. W samych Łosicach nie są może tak dotkliwe, ale już 3-4 km dalej problem jest zauważalny, a najbardziej ucierpiały uprawy położone najniżej – dodaje M. Michaluk.

 

Gminy czekają na wnioski

Gminy wystosowały komunikaty informujące rolników o możliwości składania wniosków. W 2024 r. zniszczenia spowodowane wiosennymi przymrozkami oszacowano u 71 rolników z gminy Przesmyki. – Wyniosły one 30% i objęły plantacje owoców pestkowych, a także porzeczek, aronii, jagody kamczackiej, borówki oraz truskawki. Teraz poszkodowanych gospodarstw rolnych będzie znacznie więcej – przewiduje Anna Krzymowska z urzędu gminy w Przesmykach.

Natomiast w gminie Sarnaki w poprzednim roku o oszacowanie szkód z powodu przymrozków zwróciło się do urzędu 189 osób. – Straty w sadach sięgnęły wówczas od 70 do 90%. Już wiemy, że w tym roku będą one większe – wyjaśnia Monika Obrępalska, referent do spraw ochrony środowiska w urzędzie gminy w Sarnakach.

 

Zbyt optymistyczna wizja

Drzewa i krzewy owocowe reagują na przymrozek w różny sposób, w zależności od fazy rozwojowej, a także od tego, jak niska wystąpi temperatura. – Nawet jeśli termometr wskazuje 0℃, a nad ranem pojawi się tylko lekki przymrozek, to ma on wpływ na roślinę. A co dopiero, gdy słupek rtęci sięgnie -7℃. Wywołuje to m.in.

stres roślin, co z kolei skutkuje spowolnieniem ich wzrostu. Teraz, kiedy dodatkowo w dzień temperatura była dość niska, drzewa owocowe nie miały szans na regenerację. Może się wydawać, że zawiązki mają szansę się utrzymać, sądzę jednak, iż to zbyt optymistyczna wizja – twierdzi M. Michaluk.

 

Zapłacimy wszyscy

Wicestarosta łosicki zwraca uwagę, że z jednej strony starania o wsparcie finansowe dla właścicieli gospodarstw sadowniczych są ważne, ale z drugiej bardzo istotne jest również zapobieganie kryzysowym sytuacjom. Jego zdaniem koniecznie trzeba inwestować w różnego typu urządzenia chroniące zarówno przed ujemnymi temperaturami, jak i gradem. – Najbardziej skuteczne w zapobieganiu przymrozkom są odpowiednie do tego celu instalacje oraz olbrzymie ilości wody, tj. ok. 30-40 ton na hektar na godzinę. Oprócz tego przydają się urządzenia grzewcze, np. piecyki. Pomyśleć trzeba również o siatkach przeciwgradowych – wyjaśnia M. Michaluk.

Niestabilna pogoda, ciepłe zimy, przymrozki wiosną, letnie susze i burze – wszystko to uderza w sadowników, którzy liczą straty. Niskie zbiory i plony odbiją się ostatecznie także na kieszeniach konsumentów.

Joanna Szubstarska