Opinie
13/2020 (1287) 2020-03-25
Kiedy wracam z synem do domu, słychać krzyk radości pozostałych dzieci, bo przyszedł Igorek - mówi pani Dagmara, mama dziecka z zespołem Downa.

Na początku był szok i niepokój. Mnożyły się pytania o przyszłość: „Jak sobie poradzimy?”. To przyszło jak przysłowiowy koniec świata. Najtrudniejsze były dwa tygodnie po stwierdzeniu wady genetycznej u Igora, który urodził się w listopadzie 2017 r. w rodzinie Dagmary i Piotra w gminie Hanna w powiecie włodawskim. - Kiedy byłam w ciąży, nie wiedziałam, jakim dzieckiem będzie nasz syn. Dopiero tydzień po cesarskim cięciu lekarz prowadzący poinformował mnie o podejrzeniu wady. Po badaniu cytogenetycznym, na którego wynik czekaliśmy z ogromnym niepokojem dwa tygodnie, potwierdziło się, że to zespół Downa. Bardzo baliśmy się z mężem. To był naprawdę bardzo trudny czas, który wypadł tuż po okresie Bożego Narodzenia - mówi pani Dagmara. Igor urodził się razem z siostrą bliźniaczką, w rodzinie jest też rok starsza Zuzia. Dla bardzo młodych rodziców pojawienie się na świecie dziecka z wadą genetyczną było sporym wyzwaniem. Na szczęście mieli wsparcie w rodzinie.
13/2020 (1287) 2020-03-25
W związku z pandemią szkoły zostały zamknięte, a większość uczniów otrzymuje zadania do rozwiązania w domu pod kierunkiem rodziców, którzy - chcąc, a raczej nie chcąc - zostali „nauczycielami”.

Koronawirus sparaliżował system nauczania. Decyzją premiera szkoły pozostaną zamknięte do świąt wielkanocnych. Nauka, według rekomendacji ministra edukacji, powinna przenieść się do sieci. Jednak - po pierwsze - nie wszyscy mają internet. Po drugie - nie wszyscy mają komputer. Po trzecie - część ma limity internetu. Po czwarte - wielu uczniów nie ma drukarek. Po piąte - części rodziców nie ma w domu i nie mogą doglądać pracy dzieci. Po szóste - młodsze dzieci mają problem z samodzielnym wykorzystywaniem narzędzi internetowych. Jednym słowem: raczej nie jesteśmy przygotowani na e-naukę. Do tej pory nauczyciele, którzy również starają odnaleźć się w nowej sytuacji, przesyłali uczniom materiały do przerobienia za pomocą Librusa. Zdaniem rodziców jest tego o wiele za dużo, o czym świadczą wpisy na internetowych forach. Narzekają zwłaszcza ci, którzy mają młodsze dzieci, pracę i mnóstwo innych obowiązków, podkreślając, że to na nich spada ciężar edukacji.
13/2020 (1287) 2020-03-25
Czarno-biała grafika i okazała litografia poszerzyły katalog eksponatów Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Rykach. Pałacowa sala wzbogaciła się o wyjątkowe dzieła.

Unikatowe obrazy trafiły do placówki dzięki zaangażowaniu lokalnych pasjonatów historii i kultury. Nabycie pierwszego wynikało z prywatnej inicjatywy. Drugi zaś zakupiła gmina Ryki. Archiwalia udało się wychwycić w domach aukcyjnych zarówno w kraju, jak i zagranicą. Od niedawna można je oglądać pośród innych płócien w bogatej kolekcji ośrodka kultury. Zdecydowanie największą uwagę zwiedzających może przykuwać dużych rozmiarów litografia wykonana w gdańskiej pracowni Jana Cotty'ego w 1915 r. Jej autorem jest Leon Wyczółkowski, co potwierdza autentyczny podpis mistrza w prawym dolnym rogu obrazu. Sam zaś motyw dzieła bezpośrednio nawiązuje do głównego ołtarza w kościele w Rykach. W istocie eksponat jest litograficznym odzwierciedleniem tego samego obrazu, jaki L. Wyczółkowski namalował na zamówienie parafii. I - tak samo jak pierwowzór - dzieło nosi tytuł „Chrystus na krzyżu w adoracji świętych i królów polskich”.
13/2020 (1287) 2020-03-25
2 kwietnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci. Pisarze z Włodawy i okolic, pamiętając o najmłodszych, zachęcają do lektury wierszy, bajek i opowieści.

Piszą dla wnuków, ale nie tylko - swoje utwory prezentują szerszej dziecięcej publiczności. W trudnych momentach, i nie tylko, warto poczytać dzieciom teksty, które przywołują piękny świat przyrody, a także uczą i wychowują. Pisanie tekstów dla dzieci Teresa Maria Ciodyk rozpoczęła, kiedy na świat przyszła jej wnuczka Kasia. Ona była pierwszą inspiracją poetki, drugą - wnuk Igor. O spacerze z Kasią powstał wiersz, w którym poetka pisze: „Razem, we dwie/ idziemy wsłuchane/ w tętno miasta./ Wieczorny spokój/ w serca nam wzrasta.” Wieczorny spacer po Włodawie, opowieści o historii, obserwowane zajęcy w Woli Uhruskiej, wędrówki do lasu i nad rzeką Bug - takie tematy podjęła Ciodyk w tekstach dla dzieci, które można przeczytać w zbiorku „Poleskie bajanie” pod red. Aldona Dzięcioła. „Chodźcie moje kochane wnuczęta,/ pokażę wam w ogródku, nad Włodawką/ moje kwiatuszki/ i niech je każdy zapamięta” - pisze w innym wierszu, zapraszając do zapoznania się z kwiatami. Z kolei w wierszu „Smaczki i zapaszki u babci” poetka opisuje smakołyki, którymi częstuje wnuki.
13/2020 (1287) 2020-03-25
Nie ugięła się, nie zaparła swojej wiary, choć to pozwoliłoby uniknąć więzienia. Jej życie stało się wołaniem w obronie chrześcijan okrutnie prześladowanych w wielu krajach świata.

Asia Bibi była pierwszą kobietą skazaną na śmierć na mocy drakońskiej ustawy za obrazę islamu. Pakistańska chrześcijanka trafiła do więzienia w 2009 r. Jej jedyną winą okazała się wiara w Chrystusa. Na wolności pozostał jej mąż oraz czworo dzieci.​ Był upalny, czerwcowy, wypełniony ciężką pracą dzień, jakich wiele w Ittanwali - małej wsi w prowincji Pendżab w Pakistanie. 40-letnia Asia Bibi razem z innymi kobietami od wielu godzin zbierała owoce na cudzym polu. Pakistanki dobrze się znały. Razem pracowały, zwykle razem spędzały przerwy, jadły posiłki. Tym razem miało być podobnie. Ale nie było. Asia włożyła kubek do wiadra, z którego wcześniej piły muzułmanki. Jedna z kobiet stwierdziła wtedy, że po tym woda jest nieczysta, bo Asia - chrześcijanka - zaczerpnęła z naczynia, które należy do muzułmanek. Ta absurdalna sytuacja przerodziła się w kłótnię. Podczas niej jedna z kobiet powiedziała Asii, żeby ta przeszła na islam. Asia miała odpowiedzieć: „Ty urodziłaś się w muzułmańskiej rodzinie, a ja w chrześcijańskiej. Nie ma potrzeby, żebym przechodziła na islam”.
13/2020 (1287) 2020-03-25
Człowiek wiary powinien mieć otwarte oczy i serce nie tylko na Boga, ale i na bliźniego. Tego, co otrzymujemy, nie możemy zazdrośnie strzec jedynie dla siebie.

„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10,8) - głosił Jezus. Możesz powiedzieć: zarobiłem te pieniądze ciężką pracą i poświeceniem, zdobyłem wykształcenie i zawód kosztem wielu wyrzeczeń, mam samochód i dom, bo oszczędzałem. Tak, to prawda, ale nie mielibyśmy tego wszystkiego, gdyby nie Boże błogosławieństwo. To Bóg dał zdrowie, mądrość oraz siły ciała i ducha, abyśmy mogli zdobyć to, co teraz posiadamy. Pomoc innym kojarzy się nam przede wszystkim ze wsparciem materialnym. Owszem, często nie da się pomóc inaczej. Choremu dziecku wymagającemu operacji za granicą nie pomożemy innym sposobem niż ofiarowaniem datku. Podobnie jest z bezdomnymi lub ubogimi, którymi opiekują się fundacje i stowarzyszenia. Tylko czy to wystarczy? Wpłata na konto, wrzucenie monety lub banknotu do puszki przychodzą nam stosunkowo łatwo. A może potrzeba czegoś więcej? Jasne, warto dzielić się pieniędzmi, ale nie można na tym poprzestać.
13/2020 (1287) 2020-03-25
O ideologii ekologizmu, jej pochodzeniu i skutkach oraz miejscu człowieka we wszechświecie - w rozmowie z dr. hab. Robertem T. Ptaszkiem, prof. KUL z Wydziału Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

Twórcy ekologizmu, czy też - jak to Pani nazywa, „zielonej ekologii” - zapomnieli, że człowiek jest dzieckiem Boga. A święty Franciszek poprzez pochwałę stworzeń tak naprawdę chwali ich Stwórcę. Pokazuje to wyraźnie „Pieśń słoneczna” - chyba najbardziej znane z dzieł św. Franciszka. Czytając ją, widzimy, że jego zachwyt nad pięknem stworzonego przez Boga świata był sposobem, w który oddawał cześć Bogu Stwórcy. To właśnie wiara, że Bóg jest pełen dobroci i miłości sprawiała, że św. Franciszek traktował istoty żywe jako swoich braci i siostry. Uznanie Boga za Ojca wszystkich stworzeń pozwalało też Franciszkowi widzieć świat przyrody jako miejsce przyjazne dla człowieka. Z tego samego powodu uważał, że świat powinien być miejscem braterskiego i harmonijnego współistnienia wszystkich istot żywych. Dlatego uważam, że „zielona ekologia”, która zapomina zupełnie o Bogu Stwórcy i Zbawicielu świata nie byłaby dla św. Franciszka zrozumiała, a tym bardziej możliwa do akceptacji.
13/2020 (1287) 2020-03-25
W jaki sposób obecna sytuacja epidemiologiczna wpłynie na celebrację nabożeństw Triduum Paschalnego, mówi ks. kan. mgr lic. Jacek Wł. Świątek, dyrektor biura i rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej Siedleckiej.

Chrześcijanin z natury jest optymistą, gdyż każdy z nas wierzy, że ostateczne zwycięstwo jest już dokonane w Jezusie Chrystusie. Nie może to jednak być optymizm nierealistyczny. Obecna sytuacja niesie ze sobą z jednej strony ogromny ładunek nadziei, z drugiej zaś rodzi obawy. Nadzieja wypływa z faktu, że przynajmniej w większości naszych rodzin wzrosła odpowiedzialność za duchowe przeżywanie wiary i pogłębienie jej wpływu na nasze postępowanie w zaciszu domowym. Ta nadzieja podbudowywana jest także rozsądną odpowiedzialnością za całość wspólnoty wierzących i wspólnoty narodowej. Nadzieją również jest owa tęsknota za wspólnotowym przeżywaniem wiary. Z drugiej zaś strony lęk budzi możliwość „przyzwyczajenia się” niektórych wierzących do rozwiązań stanu nadzwyczajnego. W tej sytuacji wiele zależy od wspólnot parafialnych, a zwłaszcza podtrzymywania ich jedności chociażby poprzez transmisje internetowe z kościoła parafialnego lub też podejmowanie działań charytatywnych we wspólnotach parafialnych. Ilość takich działań pozwala na patrzenie w przyszłość z nadzieją.
13/2020 (1287) 2020-03-25
No i tak oto, po oczekiwaniu z nadzieją wielką, że nas to doświadczenie ominie, znaleźliśmy się jednak w sytuacji nie dość, że całkiem dla nas nowej, to jeszcze w dodatku śmiertelnie niebezpiecznej.

Być może nie dla wszystkich i w takim samym stopniu, ale przez to, że nowej i przewidywalnej w bardzo niewielkim stopniu, to tak samo dla wszystkich groźnej. W różnych zapewne obszarach, ale jednak… Czy można być na taką sytuację przygotowanym? Czy to możliwe, żeby dysponować zapleczem medycznym, ekonomicznym i fachowym rozbudowanym do tego stopnia, by stwierdzić z całą mocą, iż nic nas nie zaskoczy? Z pewnością nie, bo przecież nawet jeśli taki wirus jak ten, którego paraliżującego działania doświadczamy teraz, już nas więcej nie zaskoczy, to może pojawić się coś zupełnie nowego, a zaskakującego i paraliżującego jeszcze bardziej. O asteroidach z Ziemią na trasie przelotu też już przecież filmy prorocze powstawały…
13/2020 (1287) 2020-03-25
Zasypywani jesteśmy lawiną informacji. Wszyscy spieszą z wyjaśnieniami medycznymi, organizacyjnymi, prawnymi, ekonomicznymi etc. Angażowane są różne autorytety, by uzasadnić zachowanie spokoju i wskazać możliwe sposoby przetrwania w tym trudnym dla każdego czasie.

Internet zawalony jest poradami od przaśno-praktycznych po cudownościowe i niesamowite. Informacje od cioci, babci, pani z magla mieszają się z wiadomościami podawanymi z wysokości katedr profesorskich i naukowych tytułów. Czy to źle? Z jednej strony nie, gdyż można w tym galimatiasie przy zastosowaniu nikłych zdolności logicznych wyłowić cenne wskazówki. Jednakże, i to jest druga strona medalu, chaos informacyjny trochę na własne życzenie powoduje, iż zaczynamy się czuć jak dzieci we mgle. A tego efektem najbardziej dojmującym jest dzisiaj deficyt nadziei. Proste pytanie: co dalej? przenika każdy umysł i każde serce. Potrzebujemy nadziei. Łatwość, z jaką większość polskiego społeczeństwa poddaje się ostrym rygorom stany epidemii, nie jest tylko czy głównie wynikiem zorganizowania społecznego naszego narodu, choć zapewne i w tym może mieć swoje korzenie. To poszukiwanie stabilnej podstawy naszego istnienia i oglądu rzeczywistości.