Region
17/2019 (1240) 2019-04-24
Tunel na przejeździe kolejowym na ul. Lubelskiej w Białej Podlaskiej ma powstać do końca listopada - obiecują PKP. Prace budowlane ruszyły w październiku 2018 r., ale kilka tygodni temu zostały wstrzymane.

Plac budowy świeci pustkami. Nie widać tam ani maszyn, ani ludzi. Początkowo mówiło się, że budowlańcy będą kontynuować prace w kwietniu. Teraz termin wznowienia inwestycji przesunięto na przełom maja i czerwca. - Wykonawca budowy wiaduktu kolejowego w Białej Podlaskiej zgłosił korekty w projekcie, które wpłynęły na mniejsze zmiany w kursowaniu pociągów. W pierwotnej wersji wykonawca zakładał, że przy budowie nowego obiektu pociągi musiałyby jeździć jednym torem. Zmieniony sposób prac umożliwił utrzymanie ruchu na dwóch torach. Wykonawca robót natrafił na odmienne warunki geologiczne, które wymusiły dokonanie zmian projektowych. Po doszczegółowieniu niezbędnych projektów prace zostaną wznowione - zapewnia Magdalena Janus z biura prasowego PKP PLK S.A.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Bóg uzdrowił mnie jak paralityka. Powiedział: „wstań, weź swoje łoże i idź”. Kiedyś byłam sparaliżowana i dlatego teraz nie mogę czuć się lepsza od innych, bo upadłam niżej niż wielu. W swoim nawróceniu nie mam żadnej zasługi. On uczynił wszystko.

Od tamtych wydarzeń minęło 13 lat. Przez ten czas Pan przygotował mnie, abym śmiało potrafiła mówić o swoim grzechu i wielkim Bożym miłosierdziu. Wychowałam się w rodzinie niepraktykującej. Rodzice początkowo chodzili do kościoła co niedzielę, ale z biegiem lat robili to coraz rzadziej. W końcu stali się wyłącznie świątecznymi katolikami. Znałam podstawowe modlitwy, ale nie modliłam się zbyt często. Jako dziecko i nastolatka byłam bardzo radosna i aktywna. Rodzice wychowywali mnie troskliwie. Stałam się mocno rozpieszczoną jedynaczką. Pan Bóg obdarzył mnie wieloma talentami, nauka nie sprawiała mi problemów. Byłam lubiana i bardzo towarzyska, angażowałam się w wiele wydarzeń, uczęszczałam na wszystkie możliwe kółka zainteresowań, wygrywałam szkolne konkursy przedmiotowe. Czułam się kowalem swojego losu.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Czy łuna nad Notre Dame może stać się iluminacją narodowej duszy Francji i sprawi, że znów będzie ona prawowicie zwać się „najstarszą córką Kościoła? Takie i podobne pytania w ostatnim czasie padały wiele razy. Jak brzmi odpowiedź?

Szok, jaki przeżył świat, patrząc bezradnie na pożar katedry, minął. Nowe newsy, emocje, codzienność wyparły go bezpowrotnie. Podobnie, jak to miało miejsce w Polsce po odejściu św. Jana Pawła II, katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Doniesienia o śmierci kilkuset ofiar w Sri Lance, bombach, jakie wybuchły w kościołach w Wielkanoc, zabijając niewinnych ludzi, którzy przyszli, aby świętować zmartwychwstanie Chrystusa - w tym wiele dzieci - zauważyli już tylko niektórzy. To daleko od nas - zapewne wielu pomyślało. Nie dociera tam CNN, nie utrzymują korespondentów telewizyjni potentaci. Bo i po co? Biedota, niewarta uwagi. Ważniejszy jest strajk nauczycieli, ciąg dalszy politycznej nawalanki, jaka codziennie wylewa się z newsroomów rodzimych serwisów informacyjnych.
17/2019 (1240) 2019-04-24
14 kwietnia parafianie z Kodnia wystawili spektakl pt. „Jasne światło”. Była to już czwarta sztuka działającego od kilku lat przy bazylice koła teatralnego.

Przedstawienie opowiada o włoskiej nastolatce bł. Chiarze Badano, która w wieku 19 zmarła lat na raka kości. Zanim choroba odebrała jej życie, dała niesamowity przykład wiary w Jezusa. Mimo że sama cierpiała, pocieszała wszystkich, którzy ją odwiedzali. - Chaira powtarzała: „Macie tylko jedno życie, warto przeżyć je dobrze”. Te słowa umieściliśmy na plakacie i zaproszeniach. Jak je rozumieć? Wybór należy do nas, jednak sami z siebie nie jesteśmy w stanie tego uczynić. Dlatego trzeba wiernie trwać przy Panu Bogu, a On dokona reszty - tłumaczy Regina Hasiewicz, reżyser sztuki. Premiera spektaklu odbyła się w Gminnym Centrum Kultury w Kodniu. Zagrali w nim uczniowie i nauczyciele miejscowego zespołu placówek oświatowych, rodzice i oo. oblaci. Miejscówki rozeszły się błyskawicznie. - Na twarzach widzów widziałem wzruszenie i radość - wspomina o. Damian Dybała, proboszcz kodeńskiej parafii św. Anny. Zakonnik jest nie tylko duchowym opiekunem koła, ale także jednym z aktorów. Zawsze chętnie wciela się w powierzone role.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. Ireny Ostaszyk w Mordach świętuje w tym roku 70-lecie istnienia, 100-lecie urodzin patronki i 10-lecie nadania placówce imienia. Potrójny jubileusz stanie się okazją do wspomnień oraz podziękowań osobom, które swoją kreatywnością i zaangażowaniem przyczyniły się do rozwoju książnicy.

Główne uroczystości zaplanowane są na październik. Marlena Soszyńska, dyrektor MGBP, podkreśla, iż obchody jubileuszowe będą okazją do przypomnienia m.in. najcenniejszych inicjatyw podejmowanych przez placówkę. - Powspominamy „teatr żywego słowa” prowadzony przez Annę Kalicką, która wraz ze swoimi grupami teatralnymi zdobywała czołowe, pierwsze i drugie, miejsca w Przeglądach Bibliotecznych Teatrów Dziecięcych - zarówno za występy, jak i reżyserię. Nasza biblioteka była też organizatorem debat lokalnych w ramach ogólnopolskiego przedsięwzięcia „Rozwijamy skrzydła Polski lokalnej”, prowadzonego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową oraz Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego - dodaje.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Pomysł modlitwy za dzieci, który zrodził się przy Zgromadzeniu Sióstr Jezusa Miłosiernego w Tarnowie, jest realizowany w kilku miejscach w kraju.

Wszystko zaczęło się od Dzienniczka s. Faustyny Kowalskiej. S. Marietta Kruszewska ZSJM, uczestnicząca kilka lat temu w konferencji na temat gender, zapamiętała przytoczone na zakończenie wykładu słowa s. Faustyny. Święta pisała o grupie dzieci, w wieku od pięciu do 11 lat: „Kiedy mnie ujrzały, otoczyły mnie wokoło i zaczęły głośno wołać: broń nas przed złem”. Dzięki tej inspiracji młoda zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego zaczęła tworzyć koła koronkowe. Są to grupy liczące dziewięć osób, które codziennie modlą się Koronką do miłosierdzia Bożego i odmawiają nowennę. - Jednocześnie pojawiła się myśl, aby modlić się za dzieci - mówi s. Marietta. - Założyłam Namiot miłosierdzia, czyli grupę modlitewną, której zadaniem jest bronić dzieci przez złem fizycznym i duchowym. Ta ochrona odbywa się na trzy sposoby: poprzez codzienną modlitwę Koronką do miłosierdzia Bożego, poszerzanie wiedzy na tematy związane z chrześcijańskim wychowaniem dzieci oraz różne inicjatywy podejmowane dla dobra dzieci.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Ktoś powiedział, że święci chodzą w duecie, mają tę samą wrażliwość, nadają na tych samych falach, unosi ich ta sama poezja w drodze do Boga. To samo można powiedzieć o bł. ks. Michale Sopoćce i św. s. Faustynie. Jednak przez całe życie pozostawał w cieniu wielkiej mistyczki. Tymczasem bez jego mądrej pomocy być może objawienia skromnej zakonnicy drugiego chóru pozostałyby w ukryciu, a my nie znalibyśmy obrazu „Jezu, ufam Tobie”.

„To był człowiek ogromnie umartwiony, który nie szukał dla siebie żadnego uznania, podziwu czy poklasku” - wspominał ks. Sopoćkę w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej kard. Henryk Gulbinowicz, który poznał go jeszcze przed wojną w Wilnie. Opowiadał też, jak ks. Michał co jakiś czas przywoził mu opracowania na temat kultu Bożego miłosierdzia i prosił o przekazanie ich prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu, który tłumaczył: „Nie ma odpowiedniej atmosfery, teraz nie”. Ks. Sopoćko odbierał dokumenty i, mówiąc z kresowym zaśpiewem, zapewniał ks. Gulbinowicza: „A zobaczysz, miłosierdzie Boże zwycięży”. I miał rację.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Dopóki nie zaistnieją, pewne rzeczy wydają się niemożliwe. Zwłaszcza mojej głowie, w której raczej nie powstałaby myśl, że Judasz stanie się powodem posądzenia Polaków o antysemityzm. Może to jednak nie sama sprawa Judasza, tylko sposób nagłośnienia jej.

W położonym gdzieś pomiędzy Rzeszowem i Przemyślem kilkutysięcznym Pruchniku reaktywowano (po kilku latach nieobecności) datowany na XVII w. „sąd nad Judaszem”. W tym celu w Wielki Piątek powieszono na słupie wypchaną słomą kukłę symbolizującą tego zdrajcę. Potem ciągnięto ją do rzeki, a po drodze „mistrz ceremonii” okłada kukłę kijem. 30 razy, tyle, za ile srebrników wydał Judasz Pana Jezusa. Do „wymierzana kary” włączają się dzieci. Na moście kukle obcięto głowę, a korpus spalono. Płonący Judasz został wrzucony do rzeki. Od wydarzenia odciął się zarówno Kościół, jak i burmistrz Pruchnika. Ale wywołało ono kolejne ataki na Polaków jako antysemitów. Poruszyło zwłaszcza środowiska żydowskie, które zdecydowanie potępiły wydarzenie. Ale też rozpętało dyskusję w Polsce. Czy „sąd nad Judaszem” to tylko miejscowy zwyczaj? A może lekcja nietolerancji i przemocy albo skrajny antysemityzm? Wygląda na to, że póki co pole dyskusji zawłaszczyli zwolennicy tej ostatniej teorii.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Dzisiaj o miłosierdziu zapewne wszyscy będą mówić i pisać. Nie ma w tym nic dziwnego. Fenomen duchowości opartej na mistycznych wizjach polskiej zakonnicy św. Faustyny Kowalskiej jest najlepszym dowodem działania Bożego, a duch ludzki jak kania dżdżu pragnie łaski Bożej.

Jesteśmy na nią nastawieni nie tylko z racji tego, iż z Jego dłoni wyszliśmy, ale również z powodu doświadczenia zła i grzechu. Zranienie naszej ludzkiej natury przez działanie złego ducha oraz przyzwolenie na dzianie się zła w naszym życiu sprawiają, że dojmującym doświadczeniem człowieka jest brak samowystarczalności w osiąganiu szczęścia. Wszelkie próby budowania owego szczęścia własnymi siłami zawodzą, a skutki bywają niestety gorsze niż stan przed naszym działaniem. Z głębi więc serca każdy woła (choć tego sobie do końca nie uświadamia) o miłosierdzie Boże. W działaniu Pana Boga jednak nie ma nic z litości. Jakkolwiek brzmi to dziwnie, to jednak tak właśnie jest. Litość bowiem nie liczy się z osobą, do której jest adresowane działanie. Jest ona li tylko przedmiotem mającym uzasadnić zaspokojenie własnych emocji.
17/2019 (1240) 2019-04-24
„Moje kochane dzieci, zobaczycie, w Dołholisce będzie kościół” - takimi słowami zwracał się do dzieci na lekcjach religii ks. Jan Andrusiuk.

Kaplica Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Dołholisce to kościółek, jakich wiele w okolicy. Idea jej budowy, związana z pamięcią o Tadeuszu Kościuszce, przetrwała we wspomnieniach mieszkańców wsi, szczególnie tych starszych. A mieszka tu 58 osób. Historię tę pamięta z lat dzieciństwa pochodząca z Dołholisk Urszula Długowolska, dziś nauczycielka we Włodawie. O pomyśle słyszała wielokrotnie od ówczesnego proboszcza parafii św. Mikołaja w Rozwadówce, do której należy Dołholiska - ks. Jana Andrusiuka. Jak podkreśla inny mieszkaniec wsi, regionalista Józef Bazyluk, kapłan uparcie dążący do zrealizowania celu - wybudowania kościoła - napotykał na różne trudności. Zanim uzyskano pozwolenie na budowę, był czas mierzenia się z tą ideą, którą wszczepił swoim parafianom ks. J. Andrusiuk (1916-1999). Do parafii Rozwadówka przybył w kwietniu 1964 r. Był kapłanem z powołania, jak opowiada U. Długowolska.