Region

Spoczął w rodzinnej ziemi

31 maja odbyły się uroczystości pogrzebowe kpt. Władysława Szwendera, weterana spod Monte Cassino.

Był ostatnim z mieszkających w kanadyjskim Edmonton żołnierzem 2 Korpusu Polskiego Władysława Andersa. Kapitan zmarł 31 maja 2022 r. w wieku 97 lat. Dokładnie w pierwszą rocznicę śmierci jego prochy powróciły do rodzinnego Międzyrzeca Podlaskiego. Takie było bowiem życzenie zmarłego. Uroczystości pogrzebowe śp. kpt. W. Szwendera wraz z ceremoniałem wojskowym odbyły się w kościele pw. św. Mikołaja. Mszy św. przewodniczył proboszcz i dziekan dekanatu międzyrzeckiego ks. kan. Dariusz Parafiniuk. - Człowiek, który służył innym. Żył, niosąc w sercu wielkie umiłowanie do ojczyzny. Swoim życiem i śmiercią pokazał, co znaczy słowo Polska - mówił o zmarłym w homilii ks. D. Parafiniuk.

Przypomniał również, że „nikt nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie”, a przykład śp. W. Szwendera „jest dla nas szansą, abyśmy, mówiąc o umiłowaniu Polski, mieli konkretne spojrzenie na życie człowieka, który nie szczędził sił, krwi, marzeń, swojego zapału po to, aby budować naszą ojczyznę”.

 

Wzór miłości do ojczyzny

Podczas uroczystości poseł Marcin Duszek,odczytał pismo przygotowane przez Premiera RP Mateusza Morawieckiego. „Żegnamy dziś wiernego żołnierza Rzeczypospolitej, bohatera naszej wolności, którego przykład życia pozostanie dla nas wzorem miłości do ojczyzny. Wierzę, że wspomnienie o zmarłym i przesłanie jego życia pozostaną z nami na zawsze” – napisał w liście premier Morawiecki.

 

Historia życia zatoczyła koło

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk w liście odczytanym podczas uroczystości przez naczelnika Wydziału Awansów i Odznaczeń UdSKiOR płk. Mirosława Demediuka napisał, że historia życia W. Szwendera zatoczyła koło, otwierając się i zamykając w rodzinnym Międzyrzecu Podlaskim. „Właśnie tutaj zamyka się księga ziemskich dokonań żołnierza i patrioty oddanego w służbie dla Polski” – stwierdził J.J. Kasprzyk. Jak wskazał, w życiorysie złożonym w UdSKiOR kpt. Szwender opisał swoją drogę do wojska, wyrażając przy tym wdzięczność gen. Andersowi za ocalenie tysięcy ludzi. „Opisał wojenną wędrówkę zakończoną gorzkim zwycięstwem skazującym jednakże wielu na emigracyjny chleb” – przypomniał w liście szef UdSKiOR.

 

Dumny ze swojego pochodzenia

Kondukt żałobny w asyście żołnierzy I Warszawskiej Brygady Pancernej przeszedł ulicami miasta na cmentarz parafialny przy ul. Brzeskiej. Urna z prochami kapitana została złożona w grobie jego rodziców.

– Marzeniem wujka był pogrzeb w rodzinnym mieście. Mimo emigracji bardzo często przylatywał do Międzyrzeca. Ostatni raz był tutaj niedługo przed śmiercią. Bardzo dobrze pamiętał wszystko to, co działo się przed laty. Dwa lata temu podczas wizyty w Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku opowiadał przewodnikowi ze szczegółami wydarzenia związane z historią – podkreśliła pochodząca z rodziny kpt. Szwendera Magdalena Mikos.

– Tata był bardzo dobrym człowiekiem. Był dumny ze swojego pochodzenia. Uczył nas, że trzeba kochać polski naród, a w naszym domu nie brakowało nauki języka polskiego. Sam pięknie pisał i mówił w języku ojczystym – wspominała córka zmarłego Joanna Szwender, która przyleciała na pogrzeb z córkami z Edmonton. – Żyjąc w Kanadzie, czynnie wspierał Polonię. Pomagał m.in. przy budowie kościoła. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Międzyrzec Podlaski będzie ważny również dla mnie, bo tu spotkałam rodziców taty i oni też bardzo przeżywali, że po wojnie musiał wyprowadzić się do Kanady – dodała.

 

Służył w armii Andersa

Kpt. W. Szwender pochodził z Międzyrzeca Podlaskiego. Urodził się 24 października 1924 r. Dzieciństwo i młodość spędził w Nowogrodzie. Zaraz po wybuchu II wojny światowej ojciec Władysława został skazany na 15 lat łagru. W kwietniu 1940 r. całą rodzinę zesłano do Kazachstanu.

W marcu 1942 r. W. Szwender wstąpił w szeregi 10 Dywizji Piechoty w składzie Armii Polskiej formowanej w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich. Od maja 1942 r. służył na Bliskim Wschodzie w 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Od lutego 1944 r. walczył w kampanii włoskiej w 6 Batalionie Strzelców Karpackich. Walcząc pod dowództwem gen. W. Andersa, został ranny pod Monte Casaino. Szybko wrócił do walk, zdobywając wraz z kompanami port w Ankonie nad Adriatykiem i dziesiątki mniejszych miasteczek. Po wojnie służył w Kanadzie i tam też założył rodzinę. Osiedlił się w Edmonton, w prowincji Alberta. Wraz z żoną Wandą wychował pięcioro dzieci. Pracował jako listonosz. Był działaczem kombatanckim i polonijnym. Został uhonorowany Krzyżem Walecznych, Krzyżem Monte Cassino, Medalem Pro Bono Poloniae oraz wieloma innymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi.

W listopadzie ubiegłego roku syn bohatera Jerzy Szwender przekazał do Muzeum Polskich Sił Zbrojnych, prowadzonego przez Fundację Niepodległości w Lublinie, odznaczenia, wojenne fotografie i osobiste pamiątki kpt. W. Szwendera. – Jeszcze we wrześniu 2021 r. kapitan odwiedził Lublin. Mimo wieku świetnie dogadywał się z młodymi, potrafił pięknie opowiadać i zarażać miłością do historii i ojczyzny. Był naszym przyjacielem – zaznaczył członek zarządu Fundacji Niepodległości Maciej Szymczak

Magdalena Frydrychowska