Z laserem w kościele
Czy zdarza się, że jakiś zabytek wprowadza Pana w osłupienie? Czy już nic nie jest w stanie Pana zaskoczyć?
Cechą mojego zawodu jest to, że ciągle coś odkrywam. Mam przecież do czynienia z obiektami, które są niepowtarzalne. Tak się kulturowo dzieje, że twórcy architektury czy dzieł sztuki przekazują nam różne wartości i idee, a my, jako depozytariusze tego dziedzictwa kulturowego, mamy obowiązek zachować je dla przyszłych pokoleń. Są to wartości, które stanowią o naszej tożsamości, Kościoła, państwa czy grup społecznych.
A jakie było ostatnie odkrycie, którego Pan się nie spodziewał?
Jedną z takich konserwacji był pałac w Wilanowie, gdzie robiliśmy elewację. Mieliśmy do czynienia z ogromną ilością rzeźb. Dokumentacja dotykała ponad ośmiu tysięcy elementów. Konserwacja trwała pięć lat. Tak naprawdę do momentu, w którym nie dotkniemy się do obiektu, nie wiemy, co nas czeka. Proces konserwatorski jest ewidentnie całym ciągiem badań od początku realizacji do końca. W wielu przypadkach nie mamy dostępu do dokumentacji. Źródła były niszczone, grabione albo po prostu rozproszone. ...
Kinga Ochnio