Butelkowe (na)stroje
– Widziałam – odpowiedziałam, nie mając najmniejszych wątpliwości, że znajomy pyta o zakończony przed kilkoma minutami przegrany z Włochami mecz towarzyski naszej reprezentacji w piłce nożnej. – Skończyło się tak jak zawsze, gdy tylko oczekujemy od życia i polskiej reprezentacji zbyt wiele – westchnęłam filozoficznie, łącząc się w bólu.
– To wszystko przez brak orła. Dlatego grali bez polotu – postawił śmiałą tezę kolega i zwrócił uwagę na inne głosy potwierdzające jego twierdzenie: – Nawet kibice skandowali „Gdzie jest orzeł?”.
W myślach przewertowałam wszystkie nazwiska naszych piłkarzy i nie znalazłam wśród nich żadnego o ptasim nazwisku…
– Aaaa – zreflektowałam się po chwili. – Chodzi ci o nowe stroje na Euro 2012, bez orła na koszulce, za to z logo PZPN. Ale zauważ, że zostały bardziej dopasowane do budowy zawodników – rozmarzyłam się, wskazując chociaż jedną pozytywną stronę nowego designu.
– Przynajmniej dzięki tym nowym strojom mniej butelek trafi na wysypiska – zawyrokował znajomy, znajdując kolejny plus.
– O matko! – nie kryłam przerażenia. – Myślisz, że piłkarze będą topić w alkoholu żal po zabiciu 90-letniej tradycji orła na koszulce piłkarskiej reprezentacji Polski?
– Już to zrobili – uświadomił mnie znajomy. – Nowe stroje zostały wykonane z poliestru, który powstał w procesie recyklingu. Na każdy komplet zużyto 13 plastikowych butelek: osiem na koszulkę i pięć na spodenki – wyliczył skrupulatnie.
– A to dobre. Piłkarze w służbie odzyskiwania surowców wtórnych! – poczułam się jak łowca głów polecający fachowców, którym właśnie przepowiedział zawodową przyszłość.
– No i jeszcze to pudło – słyszałam, że kolega jest nadal w bojowym nastroju.
– Nie, to nie było pudło – zaprotestowałam od razu. – Hanka nie zginęła po uderzeniu w pudełka, ale pękł jej krwiak w głowie – stwierdziłam kategorycznie, bo od zeszłego tygodnia kartony odmieniane przez wszystkie przypadki kojarzyły mi się jedynie z dramatem rodziny Mostowiaków.
– No jak można nie strzelić karnego? – znajomy na szczęście zlekceważył moją wtopę. -Adamiakowa byłaby lepsza – tym razem wcielił się w rolę selekcjonera i fana kampanii reklamowej, w której wszyscy jesteśmy reprezentacją i każdy, choćby i od 30 lat był stolarzem, a ostatni raz grał w piłkę na początku podstawówki, może jeszcze dostać powołanie. – I znowu Niemcy biją Polaków – stwierdził już chłodniej kolega.
– To nie Niemcy, tylko Włosi – zwróciłam uwagę. – A następna okazja do kompromitacji reprezentacji, już ostatnia w tym roku, będzie w meczu z Węgrami – tym razem to ja się pochwaliłam wiedzą na temat terminarza spotkań.
– Przed chwilą podali, że wśród zatrzymanych w trakcie manifestacji z okazji Święta Niepodległości byli obywatele Niemiec – sprecyzował kolega. – Ale Warszawa już odbita – dodał.
– Aha. No to już spokojnie mogę wywinąć orła do łóżka…
Kinga Ochnio