Swój chłop
Albo się utopiła w lodowatej wodzie królowej polskich rzek, albo zeszła na zapalenie płuc - wszak noce już coraz zimniejsze, a i za dnia słońca jakby mniej. No cóż, jak to mówią: „Każda żmija kiedyś przemija”. Jeśli do tego dodać, że studenci po trzymiesięcznej labie wrócili na uczelnie, to w sumie okres ogórkowo-letnio-wakacyjny można uznać za zamknięty. Teraz rodacy, zamiast zaprzątać sobie głowę głupotami, powinni się zająć tylko i wyłącznie sprawami ważnymi. Najlepiej tymi, które można bez wahania przekuć w kolejny sukces sprawujących władzę. A istotnych tematów, zwłaszcza w gorącym okresie przedwyborczym, nie brakuje. Ot, choćby kolejna odsłona afery taśmowej. Tym razem nie idzie jednak o taśmę, którą kandydat na prezydenta stolicy kleił szybę w drzwiach działaczki KOD.
Chodzi o najnowsze zwitki tzw. taśm prawdy, którymi, jak się okazuje, posklejane są niemal całe nasze elity polityczno-biznesowe. Z opublikowanego przez jeden z portali internetowych nagrania, dokonanego przez kelnerów spiskujących przeciwko III Rzeczypospolitej, dowiadujemy się, że mało znany przed laty, obracający się jedynie w zamkniętym środowisku bankowców Mateusz Morawiecki prywatnie to taki, można by rzec, swój chłop. I przy stoliku z przyjaciółmi posiedzi, wina się napije, zaklnie, o życiu porozmawia, robotę załatwi, doradzi… A że twarz obecnego premiera różni się od twarzy, dajmy na to takiego Sikorskiego, Sienkiewicza czy Rostowskiego (też swoich chłopów, co się dali nagrać) – to zapewnił nas w telewizji rządowej główny szermierz dobrej zmiany. – Mam zaufanie do Mateusza Morawieckiego. Uważam, że premier Morawiecki, to był taki strzał w dziesiątkę… Dużo dobrego robił dla Polski, także wtedy, gdy był w „niedobrym środowisku” – wyznał prezes PiS. Słuchając całej rozmowy z prezesem, można dojść do wniosku, iż obecny premier pełnił w PO rolę takiego krecika, co to „nawet jak był z nimi, to i tak współpracował z nami”. Jeśli do tego dołożyć opinię prezydenta Andrzeja Dudy, który swego czasu również sympatyzował z tymi niedobrymi – a teraz w zachowaniu premiera nie widzi nic nadzwyczajnego, to nie ma o czym gadać. Pozostaje nam tylko mocno wierzyć w to, co siewcy dobrej zmiany podają nam do wierzenia. Otto von Bismarck miał podobno kiedyś powiedzieć, że ludzie nie powinni wiedzieć dwóch rzeczy: jak się robi politykę i kiełbasę.
Po publikacji ostatnich taśm oraz zapowiadanym upublicznieniu kolejnych zastanawiające staje się tylko to, kto jest ich dilerem. Czy służby państwa, które podobno nie chodzi już na pasku Brukseli, Moskwy i Berlina, rozbija mafie vatowskie, naprawia finanse, termoizoluje domy, podnosi poziom życia obywateli…? Otóż, czy służby tego państwa nie są w stanie w porę zapobiegać tego typu szantażom? A może to państwo ciągle jeszcze jest posklejane taśmą i komuś bardzo zależy na tym, by skończyło jak ów pyton znad Wisły? Obym się mylił.
Leszek Sawicki