Jak żyć?
W. Polesiński urodził się w 1906 r. w Żelechowie i od dziecka marzył o lataniu. Jego determinacja w lotniczej edukacji umożliwiła spełnienie tego marzenia. M.in. o służbie pilota mówi książka „Człowiek mocny Bogiem”. W 1928 r. Władysław ożenił się. Doczekał się syna. Ostatnią znaną drogą Polesińskiego był lot 16 września 1939 r. Samolot wystartował z lotniska mokotowskiego i został ostrzelany, dalsze losy nie są pewne. W. Polesiński miał wielką cześć do Najświętszego Sakramentu. Świadek jego modlitw w kościele wspomina, że pozostawiały one wrażenie czasu wyrwanego z czynnego życia i niezbędnego, aby jednoczyć się z Chrystusem i nieść Go innym. Chrześcijaństwo było dla pilota ideą „wyrzeczenia się wszystkiego dla miłości Boga i bliźniego”. Wiarę nazywał zawsze pewną ostoją. „Bóg jest źródłem najpotężniejszych sił wszechświata i najwyższym celem człowieka” - dodawał. Pilot wzywał, aby stale czynić drobne ofiary: ze zbędnych spojrzeń, lenistwa, zniecierpliwienia, zbytniej ambicji.
„Walka, o którą chodzi w życiu, to walka z samym sobą, a każde uchybienie opóźnia zwycięstwo Prawdy. Radujmy się i walczmy z miłością, a zwycięska przyszłość należy do nas” – apelował. „Budująca miłość jest wszechmocna” – podkreślał Polesiński. Codziennie modlił się o łaskę służby Bogu i świętości.
Naukę Jezusowych błogosławieństw nazywał szaleństwem w oczach świata, a rzeczywistością dla chrześcijan. Ponieważ Jezus „mądrością i miłością (…) ogarnia wszystko”, Jego wskazania, a nie własne „mędrkowanie”, są najlepsze. Cenił Polesiński lekturę „O naśladowaniu Chrystusa”. Zalecał dodające sił uświadamianie sobie Bożej obecności. „Modlitwa to najpiękniejszy odruch duszy człowieka dla drugiego człowieka” – pisał. Zawsze powinna nas „przeniknąć na wskroś”.
Ojczyzna i rodzina
Miłowanie ojczyzny to kolejna ważna dla Polesińskiego postawa. Chciał on Polski jako budującego przykładu dla świata. O ofierze życia pisał: „«oddania życia» nie należy rozumieć tylko jako krwawą ofiarę w czasie wojny. Oby wojny nigdy nie było!”. Pragnął, aby rozumiano ją jako „ciągłe ćwiczenie się w gotowości do najwyższej ofiary (…) przez wyplenienie (…) tego, co nas od ideału dzieli”.
„Czyń wszystko (…) tak, jakby od twej pracy przyszłość całej Polski zależała” – apelował żołnierz. Wskazywał na wagę wyciągania wniosków z przeszłości. Polesiński prosił rodaków o walkę z narzekaniem, zaradzanie złu i o życzliwość. We wrześniu 1939 r. w radiu wołał: „Bądźmy dobrymi, bowiem dobro buduje. Wróg robi wszystko, by nam utrudnić życie, a więc trudności mamy (…) dużo. Nie zwiększajmy ich (…) Zróbmy wszystko, by życie było milsze, szlachetniejsze.”
Polesiński przypominał też o czwartym przykazaniu. Polecał pamiętać o rodzicach i pomagać im. Czemu? „Nie ma siły, która mogłaby zatrzeć fakt, że jesteś ich dzieckiem” – tłumaczył. Podczas przerw w pracy radził wspominać uśmiech bliskich, a po powrocie do domu – nie trapić ich zawodowymi problemami.
Praca i odpoczynek
W kwestii pracy W. Polesiński radził: „wierzyć, że wszystko jest możliwe; zaczynać od prac trudniejszych; nie odkładać spraw na później; zachować ład; cieszyć się nią; ćwiczyć się w dokładności i wytrwałości”. „Z dobrze wykonanych obowiązków powstaje wielkość Ojczyzny” – zauważał. „Im wyższe masz stanowisko, tym więcej ludziom dobra powinieneś uczynić” – pisał, dodając: „czcij ręce, które najbardziej są spracowane”. Danie pracy nazywał najlepszą pomocą potrzebującym.
Polesiński pamiętał o chwilach wytchnienia: od pracy siedzącej radził czasem powstać, wykonać kilka ćwiczeń, zaczerpnąć świeżego powietrza, zaś po jej zakończeniu „przejść się, rozprostować plecy i uśmiechnąć się do drzew i zieleni”.
Służba żołnierza
„Musisz być zawsze podporą oddziału. (…) Dlatego życie twe winno być w bardzo bliskim kontakcie z Bogiem” – apelował Władysław. Wzywał do życia surowego. Walka i styczność z niebezpieczeństwem powinny – zgodnie z jego słowami – skłaniać do przełamywania siebie, żywiołów, „depresji duchowej”.
Nauka i kultura
„I zrywałem się natychmiast, (…) siadałem nad książką i pracowałem” – pisał o przezwyciężaniu siłą woli zmęczenia w czasie studiów, które ukończył, pełniąc równolegle służbę wojskową, 15 kilometrów z lotniska na uczelnię pokonując codziennie pieszo.
„Społeczeństwo potrzebuje doskonałych fachowców” – radził młodym, apelując też o kończenie zaczętych studiów, jeśli kogoś wciąż interesują. Człowiek nie uczy się dla samego siebie – zauważał i wzywał do wykorzystywania wiedzy i przekazywania jej. Podkreślał rolę zwiększania kwalifikacji i samokształcenia. Pisał, że trzeba „organizować konkursy, zawody, przedstawienia, wycieczki, akcje charytatywne, pobudzać do pisania artykułów (…), zużywając energię ludzi na rzeczy wyższe”.
Polesiński doceniał rolę kultury. „Staraj się o wpływy na te ośrodki (…), które mają (…) kontakt z duszą człowieka” – wzywał. Wskazywał na wagę formacji młodzieży. Zauważał jednak, że to osobisty „przykład i słowo” są najskuteczniejsze w kształtowaniu opinii.
Przyjaźń i relacje z innymi
„Jak można nienawidzić Szawłów, którzy mogą stać się Pawłami” – pisał pilot. „Potrzeba nam w Polsce całych zastępów świętych” – wzywał. Jak to urzeczywistniać? Odpowiadał: „zarażajcie ludzi dobrem (…) Chrystus to nakazuje!” W innym tekście podkreślał: „W sercu człowieka jest dobro. Trzeba je tylko rozdmuchać”.
W czwartki kapitan przyjmował gości: młodych, ale i profesorów. Tym pierwszym pomagał w zapewnieniu korepetycji. Tak wypełniał własne wskazanie niesienia dobrej inicjatywy i popierania dobrych dzieł.
„Złym zamiarom stawajmy zawsze naprzeciw” – pisał Polesiński. Myśli radził konkretyzować „krótko, jasno i prosto, ale i stanowczo. Przed każdą wypowiedzią zastanów się, czy przyniesie ona pożytek otoczeniu” – podpowiadał.
Radził też unikać towarzystwa tych, „którzy wszystko krytykują i oczerniają”. „Ale skoro jesteś wśród nich” – dodawał – „przedstaw im całą swoją najlepszą i najradośniejszą treść duszy”. Powinno się też zwalczać plotkarstwo i obmowy – wskazywał.
„Łagodzić tarcia, usuwać zaognienia, jednoczyć ludzi i wytwarzać wszędzie atmosferę szczerości, zaufania i przyjaźni” – to w oczach pilota inne nasze zadania. W Polsce „bardzo potrzeba zgody. Zbliżaj ludzi do siebie” – nawoływał Polesiński. Nie uważał jednak, że mamy być bierni, kiedy spotykamy człowieka szerzącego zło. „Staraj się ograniczyć możliwość jego działania (…) zgodnie z etyką katolicką” – wskazywał. „Chcąc tworzyć dobro, nie można używać do tego zła” – dodawał. O powołaniu pań pisał zaś: „kobieta jest wychowawcą narodu”.
Dusza i ciało
Za zawsze pożądaną cnotę uważał Polesiński spokój. Przed snem zalecał przerwać pracę umysłową i przespacerować się lub wykonać kilka ćwiczeń. „Nie należy iść spać później niż 1,5 godziny przed północą” – radził. Nie powinniśmy podejmować ważnych decyzji w „chwilach depresji duchowej” – uczył przypominając, że jest ona „stanem przejściowym”.
Aby jak najdłużej móc służyć ojczyźnie, zalecał uprawianie sportu – „regularnie i konsekwentnie”. Polecał też częste wycieczki w pole lub do lasu.
Dla ratowania społeczeństwa apelował o zwalczanie pornografii. Wskazywał na skuteczność podawania „w wątpliwość smak artystyczny osób w tym gustujących”.
Ogólne rady
„…zwalczanie wad rozpocząć od najbłahszych” – radził Polesiński. Ważne sprawy polecał zapisywać w notesie wieczorem, rano – sięgnąć do niego. O wierności powołaniu pisał: „i choćby wszystko zdawało się być przeciw tobie, ty dąż do celu”. Mówiąc o pracy człowieka nad sobą, zauważał: „Nie będzie mocny ten, kto tylko o mocy mówi”. W tym duchu pisał też: „Dość słów, dość zawołań! Czas wreszcie przekuć je w czyn. Wołamy (…) o ofensywę dobra. Niechże wreszcie obudzą się nasze bierne dusze!”.
„Kto chce osiągnąć zwycięstwo, ten musi przede wszystkim szukać dróg, które prowadzą do zwycięstwa, a nie przeszkód” – pouczał.
Władysław Polesiński o swoich wskazaniach pisał, że choć wydają się żmudną pracą, to jednak przy wytrwałości przyniosą dobre rezultaty. Pomóc w tym może zapewne postawa, którą przyjmował pilot: „Droga jest ciężka, ale gdy nieraz jest mi źle, szepcę z całym zaufaniem dziecka: tak będzie, jak Bóg chce”.
Janusz Dobrzyński OFS
Informacje i cytaty z książki „Człowiek mocny Bogiem”, na podst. dzieła S. Jarmulskiego oprac. J. Herbich
Początki Apelu Jasnogórskiego
W 1931 r., podczas jednego z lotów Polesińskiego, motor zawiódł. Samolot spadł na ziemię, a pilot cudem uszedł z życiem. Po zdarzeniu żona powiedziała mu: Żyjesz, bo przecież się bardzo o Ciebie modliłam. Wypadek miał miejsce o 21.00 i ta właśnie pora stała się czasem zdawania Chrystusowi przez Polesińskiego, a potem również w bliskich mu kręgach, modlitewnego raportu z minionego dnia i prośby o światło. „Naszą drogą jest – jak podkreślał pilot – opieranie się całym swym jestestwem o Boga, jak czyniła to nigdy nieopuszczająca nas Maryja: Przez Nią więc do Syna – z Nim zaś po zwycięstwo!”