Nasza wina?
Instytut Yad Vashem poinformował, że Andrzej Duda nie dostanie możliwości wygłoszenia przemówienia podczas Światowego Forum Holocaustu, wydarzenia upamiętniającego 75 rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Przemawiać mają prezydenci Rosji Władimir Putin, Niemiec Frank-Walter Steinmeier, Francji Emmanuel Macron, brytyjski następca tronu książę Karol oraz prawdopodobnie wiceprezydent USA Mike Pence. - Prezydent nie miał innego wyjścia, jak tam nie pojechać - przyznaje dr hab. Sabina Bober, kierownik Pracowni Dziejów Mniejszości Narodowych w Europie Środkowej i Wschodniej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II. - Bo w jakiej roli miałby tam występować? Dlaczego daje się głos Niemcom? Bo pewnie znowu będą przepraszać. Ale dlaczego Francja, Rosja? Cały dobór jest dziwny - dywaguje i dodaje: - Trzeba pamiętać, że takie działania są czysto polityczne.
Ale – jak zauważa dr hab. S. Bober – jest jeszcze druga strona tego zamieszania i o niej w ogóle się nie mówi: w jakiej sytuacji zostały postawione osoby, które przeżyły Holocaust? – Chwilę po ogłoszeniu tej informacji miałam kilka telefonów z Izraela od osób lub rodzin, które doświadczyły Holocaustu, i wszystkie wyrażały oburzenie – zaznacza, dodając, że nie wierzy w tłumaczenia, iż nie znaleziono pięciu minut, by dać możliwość wypowiedzenia się polskiemu prezydentowi.
Sprawiedliwi, których nie ma
Od pewnego czasu na arenie międzynarodowej coraz częściej pojawiają się informacje przypisujące Polsce odpowiedzialność za okrucieństwa II wojny światowej. Gazety na całym świecie potrafią napisać, że to Polska zakładała obozy koncentracyjne, częściej wydawała Żydów i pomagała w mordowaniu ich niż pomagała ukrywać. Nie pomagają tłumaczenia, że największa grupa Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata to Polacy.
– Podpieranie się takimi danymi to absurd, bo Polaków ratujących Żydów było o wiele więcej – podkreśla S. Bober. – Osoby, które zostały odznaczone, to zaledwie część, bo do nadania tego tytułu potrzebne jest potwierdzenie faktu przez żyjącego Żyda lub jego rodzinę. Kiedy zbieram informacje na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu, w większości przypadków nie można udokumentować bohaterstwa Polaków, ponieważ już nie żyją. Bo zmarli, trafili do obozu lub zostali zamordowani. I takich przypadków jest tu bardzo dużo, a nikt nigdy nie pokusił się o wyłapanie tych osób. A zbadanie takich przypadków byłoby czymś naprawdę wielkim – zauważa, dodając, że wówczas moglibyśmy przeciwstawić się kłamliwej propagandzie.
Od 27 stycznia do 1 lutego 2020 r. obchodzony będzie II Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu na Lubelszczyźnie. Rozpoczęcie – w poniedziałek 27 stycznia w Centrum Transferu Wiedzy KUL, a także w Bełżcu. Kolejne elementy obchodów odbędą się 28 stycznia w Lubartowie, 29 stycznia w Zamościu i Lublinie, 30 stycznia w Puławach i 31 stycznia w Kocku, Tomaszowie Lubelskim i Lublinie. Uroczystości zakończą się 1 lutego spacerem szlakiem pamięci Żydów lubelskich.
Mamy do czynienia z rozmywaniem odpowiedzialności za Holocaust?
PYTAMY dr hab. Sabinę Bober, kierownik Pracowni Dziejów Mniejszości Narodowych w Europie Środkowej i Wschodniej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II
Dlaczego wciąż należy przypominać o istnieniu obozu w Auschwitz, ale też Treblince, Bełżcu, Sobiborze?
Bo to jest nasza historia. Tam ginęli nasi obywatele, więc obowiązkiem naszym – Polaków – jest upamiętnienie tych wydarzeń i pokazanie roli, jaką odegrali Niemcy czy Związek Sowiecki podczas II wojny światowej.
Po latach próbuje się rozgraniczać, ilu w obozach zginęło Polaków, a ilu Żydów. A przecież – jak Pani właśnie wspomniała – oni byli obywatelami Polski…
Jeśli mówmy o stratach ludności podczas II wojny światowej, to mamy na myśli obywateli Polski. Oczywiście najwięcej zginęło Żydów, ale – przytaczając dane o ofiarach II wojny światowej – nie można mówić, że Polaków zginęło tylko tyle, a Żydów aż tyle. I jedni, i drudzy mieli obywatelstwo polskie.
Ale trzeba też zwrócić uwagę na inną kwestię: inaczej traktowano wówczas Żydów, a inaczej Polaków. Żydzi byli skazani na zagładę tylko i wyłącznie dlatego, że byli Żydami. Polacy natomiast nie. Jeżeli nie angażowali się w akcje niepodległościowe, konspiracyjne, mieli odrobinę szczęścia, to mieli szansę przeżyć. Żydzi nie mieli takiej możliwości i o tym też trzeba przypominać.
Ostatnie lata przynoszą wiele nieścisłości w mówieniu o tym, co działo się podczas II wojny światowej i komu należy przypisywać odpowiedzialność za Holocaust. Jak powinniśmy reagować?
Powód takich sytuacji jest prosty: nie istnieje pozytywna reklama Polski za granicą. Nie łoży się na badania naukowe, organizację spotkań, konferencji. Jakiś czas temu został dopuszczony do głosu nurt mówiący o odpowiedzialności Polaków za Holocaust i on jest obecnie bardzo mocno eksponowany. Jeżeli wśród naszych rządzących, którzy de facto decydują o środkach pieniężnych, nie ma świadomości, że nie istnieje potrzeba rzetelnych badań w tym obszarze, to nic się nie zmieni, bo nikt ich za darmo nie zrobi. Natomiast druga strona dostaje pieniądze na badania, a potem powstaje teza uogólniająca, że to Polacy są odpowiedzialni. Tak jak teraz nikt nie mówi o Niemcach, tylko o nazistach, faszystach, a ci byli przecież w różnych krajach Europy.
Dlaczego tezy o odpowiedzialności Polaków za Holocaust powracają coraz częściej? Niektórzy uważają, że to przygotowanie gruntu pod żądania o odszkodowania…
Jest takie powiedzenie, że jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Przy tego typu dywagacjach ja zawsze zadaję pytanie: kto miałby dostać te odszkodowania? Bo jeżeli spadkobiercy, osoby, które tutaj mieszkały – to jak najbardziej. Jeśli ktoś tu mieszkał, stracił majątek, należy mu się rekompensata. Natomiast co w przypadku, gdy nie ma żadnych spadkobierców? Kto miałby ten majątek przejąć? Przecież to byli obywatele polscy. Nie rozumiem, dlaczego to Ameryka wysuwa tezy o konieczności wypłaty odszkodowania. Komu mielibyśmy je wypłacić i za co?
Czy ma Pani wiedzę, jaki jest przekaz o Holocauście w Polsce, jaki w Niemczech, a jaki w Izraelu?
Tak, bo jeżdżę do tych krajów i widzę, jak pewne kwestie są przekazywane. Jeżeli chodzi o Izrael, tam wprowadzono do programu szkolnego odwiedzanie miejsc zagłady i kładzie się duży nacisk na uświadamianie młodzieży o Holocauście. Z tym przekazem wychodzą także poza mury Izraela. Ponieważ w USA żyje wielu Żydów, tam te kwestie są podobnie akcentowane i traktowane. Natomiast jeżeli chodzi o Francję, to mieliśmy okazję poznać ich spojrzenie podczas ostatniej konferencji w lutym 2019 r. Miałam „przyjemność” w niej uczestniczyć. Czego się dowiedziałam? Przekaz był taki, że to Polacy są odpowiedzialni za Holocaust.
Dziś mało kto pyta, co takiego podczas wojny w kwestii ratowania Żydów zrobiły Stany Zjednoczone, które dziś tak ochoczo się wypowiadają w temacie Holocaustu? Wielokrotnie rozmawiałam z Tomaszem Blattem, Żydem uratowanym z Sobiboru, i innymi uratowanymi z Holocaustu. Mieli żal do Żydów amerykańskich za brak jakiejkolwiek reakcji na Holocaust. Jednemu z nich odpowiedzieli, że przecież się modlili i wysyłali pieniądze. On odpowiedział: „A my z kieszeniami wypchanymi tymi pieniędzmi szliśmy do komór gazowych. My chcieliśmy, żeby się ktoś o nas upomniał”. Alianci wiedzieli, co się dzieje w obozach zagłady, i co z tą wiedzą zrobili? Natomiast co do Niemiec – wiele lat temu robiłam badania w jednej ze szkół średnich i na pytanie, czy wiesz, kim był Hitler, większość nie umiała odpowiedzieć. Niemcom, choć za każdym razem podczas publicznych wystąpień przepraszają za wojnę i zagładę, wciąż zależy, by ta ich odpowiedzialność poszła w zapomnienie.
Dlaczego wciąż publicznie padają sformułowania, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki, a nie mówi się na przykład o akcji Most z lat 1990-1992, podczas której Polska pomogła w przerzuceniu 40 tys. Żydów z ZSRR – przez Terespol i Warszawę – do Izraela? Mimo ryzyka zamachów terrorystycznych?
O wielu akcjach nie mówi się, ale to, niestety, nasza wina. Bo to my powinniśmy dbać o naszą historię i przekaz o niej, a nie wymagać tego od innych. U nas w tym kierunku robi się bardzo mało. Dopiero kiedy powstaje szum, bo ktoś użył sformułowania „polskie obozy zagłady”, na chwilę pojawia się zainteresowanie. A potem znowu wszystko cichnie. Nie robi się w tej sprawie nic lub bardzo mało. Póki u nas nie będzie oddolnej inicjatywy popartej przez rządzących, nic się nie zmieni w kwestii uświadamiania. Już po raz drugi organizuję Międzynarodowe Dni Pamięci o Ofiarach Holocaustu na Lubelszczyźnie – bo tu były trzy ośrodki zagłady, a wciąż o nich się nie mówi. Zapraszam dziennikarzy z Izraela, sprawiedliwych. Niestety, mało kto chce o tym mówić, pisać, choć mogłoby to zrobić wiele dobrego w temacie.
Dziękuję za rozmowę.
JAG