Rób dobro – za darmo!
Kard. Stefan Wyszyński bardzo często przypominał o nakazie miłości względem drugiego człowieka. Uczulał na to, by jeden drugiemu nie szkodził, ale zawsze działał dla dobra bliźniego. Mówił, że „Miłość świadczona innym jest największym dobrodziejstwem dla nas samych, którzy zdobywamy się na okazywanie miłości”. Miłość jest wyznacznikiem naszego człowieczeństwa. Zdolność do kochania przyjęliśmy od naszego Stwórcy, który uczynił nas na swój obraz i podobieństwo. Pytanie, co z tym potencjałem zrobiliśmy? Działać na korzyść drugiego to dawać mu szansę na rozwój lub poprawę, nawet jeśli na to nie zasłużył. To znaczy nie szkodzić drugiemu, ale też nie być względem niego obojętnym. Co mogę zrobić, aby kogoś podbudować czy umocnić? Czasem potrzeba niewiele: wystarczy pochwalić za to, co dobrego zrobił, powierzyć mu jakieś zadanie, podziękować za wspólnie spędzony czas, nie krytykować i nie wyśmiewać, gdy czegoś nie umie, dobrze poradzić, czegoś nauczyć, coś pokazać… Takich gestów potrzebują zarówno dzieci, jak i dorośli.
„Człowiek jest tak mocno związany ze sobą, że trudno mu o sobie zapomnieć, można jednak wyrobić w sobie zwyczaj myślenia o innych” – podkreślał Prymas Tysiąclecia. Innymi słowy: miłości można się nauczyć, można ją w sobie wykształcić, możliwe jest skoncentrowanie na drugim, a nie na sobie. W życiu nie chodzi o to, by być podłym, burczącym urzędnikiem, który każdego potrzebującego odsyła z kwitkiem. Nie chodzi o to, by być sędzią, który w każdej chwili rzuca przepisami, krytykuje i ocenia, zanim jeszcze wysłucha oskarżonego. Nie chodzi o to, by być bezdusznym strażnikiem czy policjantem czekającym tylko, by złapać kogoś na gorącym uczynku, kiedy drugi się myli lub upada. Z takim urzędnikiem, sędzią czy policjantem w domu, w pracy czy innym środowisku żyje się bardzo trudno. ...
AWAW