Radni zgodni
Przypomnijmy: na wrześniowej sesji odrzucono uchwałę prezydenta o emisji obligacji na 10 mln zł. Radni nie zgodzili się także na drugie wyjście - pobranie 5 mln zł dywidendy z PEC oraz ponad 4,5 mln z planowanych wydatków na wykup nieruchomości pod inwestycje drogowe. Na sesji, która odbyła się 8 października, ta druga propozycja wróciła z niewielkimi modyfikacjami. Ostatecznie dziurę w budżecie postanowiono załatać - tak ja proponowano wcześniej - dywidendą ze spółki ciepłowniczej, pieniędzmi przeznaczonymi na zakup gruntów pod inwestycje drogowe, a także - i to w zasadzie jedyna zmiana - z podatków lokalnych i opłat środowiskowych. Zarówno podczas dyskusji na komisji finansów poprzedzającej sesję, jak i podczas obrad wytykano prezydentowi i skarbnikowi złe planowanie wydatków i wprowadzanie atmosfery zagrożenia dla funkcjonowania miasta. - Stawiacie radę pod ścianą, aby sankcjonowała waszą nieudolność i brak wizji miasta. Słyszymy: „jak nie przegłosujecie tego, co chcemy, to miasto się zawali” - zwrócił uwagę Maciej Nowak.
– Nie damy się zastraszyć krzykami, że jeśli nie podejmiemy jakiejś uchwały, to zabraknie pieniędzy na pensje dla nauczycieli. 1 października wypłaciliście wynagrodzenia. Po co było to straszenie? – dodał wiceprzewodniczący rady miasta. Stwierdził, że nie zgadza się, żeby trudną sytuację finansową miasta „zwalać na nieokreślone siły zewnętrzne”. – Nikogo nie powinno dziwić niedoszacowanie subwencji oświatowej. Zwracam się więc z pytaniem, kto zawalił sprawę? Albo dyrektorzy szkół nie są w stanie opracować limitów planistycznych, albo ktoś je zmienił lub zepsuł. A mógł być to tylko pan skarbnik lub pan prezydent – skomentował M. Nowak. Zapowiedział, że radni PiS i Siedleckiego Towarzystwa Samorządowego nie zagłosują przeciw zmianom w budżecie, ale jednocześnie zażądał wstrzymania jesiennych podwyżek cen ciepła. Jeśli to nie nastąpi, to radni PiS i STS nie poprą żadnej podwyżki lokalnych podatków i opłat.
– Budżet to nie jest twórstwo skarbnika – bronił się Kazimierz Paryła. – To jest zestawienie planów finansowych wszystkich jednostek organizacyjnych miasta. To one tworzą wnioski do budżetu. Nigdy, przez naście lat, w żadnych samorządach nikt nie zakładał podwyżek, które nie były ustanowione – przekonywał skarbnik.
Słowo klucz to odpowiedzialność
Mariusz Dobijański krytykował, że władze zbyt szybko sięgnęły po stosunkowo łatwy sposób pozyskania pieniędzy, czyli emisję obligacji. – Nie odzywałbym się w tej kwestii, gdyby nie fakt, że prezydent Sitnik, będąc radnym, mocno krytykował te instrumenty. Mimo dużych obciążeń miasta kredytami długoletnimi my dalej sięgamy po łatwe środki – zwrócił uwagę. Dodał, że jego sprzeciw budzi wskazywanie wydatków oświatowych jako powód kłopotów finansowych miasta. – Wszystkie samorządy dokładają do oświaty swoje środki. Środki, które są inwestycją w kapitał ludzki. A inwestycja w młodego człowieka nie jest inwestycją chybioną. Nie pamiętam, żeby którykolwiek z prezydentów krytykował jakość siedleckiej oświaty. Natomiast co roku słyszę, jak dużo kosztuje, jaki drogi jest nauczyciel w naszym mieście – stwierdził M. Dobijański, dodając, że radni PO, pomimo wątpliwości, poprą zmiany w budżecie i wieloletniej prognozie finansowej.
Na brak współpracy A. Sitnika z radnymi wskazał Robert Chojecki. – Prezydent w swoich wypowiedziach deprecjonuje radę i ciągle nas poucza. A ja mandatu radnego nie wygrałem na loterii, tylko wybrali mnie mieszkańcy – podkreślił wiceprzewodniczący rady miasta. Wypomniał również prezydentowi zadłużenie miasta na poziomie nieco ponad 62% planowanych dochodów. – Gdyby nie poluzowanie wymogów budżetowych ze względu na Covid, to na pana miejscu siedziałby już ktoś inny – dodał R. Chojecki, wskazując na możliwość powołania zarządu komisarycznego. Dodał, że nie może zgodzić się na „wypłatę dywidendy z PEC przy jednoczesnym obarczeniu podwyżkami budżetów domowych siedlczan”. – Wszystkim radnym i siedlczanom należy się szacunek i równe traktowanie. Słowo klucz przy dyskusji o finansach to odpowiedzialność. Siedlce to moje ukochane miasto i będę popierał wszystkie inicjatywy, które poprawiają jakość życia mieszkańców, i nie zgodzę się na nic, co tych mieszkańców krzywdzi – stwierdził wiceprzewodniczący rady miasta.
Ostatecznie uchwałę o zmianach w budżecie i wieloletniej prognozie finansowej przyjęto identycznym stosunkiem głosów: 15 „za”, zero przeciw i cztery wstrzymujące się.
To nie koniec problemów?
Po głosowaniu skarbnik stwierdził, że decyzja radnych była kluczowa dla normalnego funkcjonowania miasta. – Bez tych zmian nie mogliśmy zapłacić faktur za wywóz śmieci i za deszczówkę, które trzeba uregulować najdalej do połowy października. Szkoły nie mogły zapłacić na fundusz socjalny. Nie można było przekazać środków szpitalowi na zakupy sprzętu medycznego ani strażakom na sprzęt w ramach programu unijnego Polska-Białoruś-Ukraina. Teraz to wszystko można zrobić – zaznaczył K. Paryła. Miasto ma teraz także środki finansowe na odprawy emerytalne dla pracowników oświaty oraz wypłaty dla specjalistów pedagogiki specjalnej, których szkoły musiały zatrudnić ze względu na obecność w klasach dzieci z różnego rodzaju orzeczeniami. – Nie chodzi tu nawet o same pieniądze, bo miasto ma kredyt w rachunku bieżącym, ale o upoważnienie naczelników wydziałów i kierowników jednostek organizacyjnych do ich wydatkowania na konkretny cel – tłumaczył skarbnik. Jednocześnie ostrzegł, że to nie koniec problemów finansowych miasta. W dobie pandemii miasto zanotowało znaczący spadek dochodów z podatku PIT. Brakuje ok. 6,2 mln zł. Jeżeli sytuacja się nie poprawi, najprawdopodobniej konieczna będzie kolejna nowelizacja budżetu przed końcem roku.
HAH