Jak jest w niebie?
A może „wieczny odpoczynek” dla tych, co ciągle na ziemi powtarzali, że mają jeszcze tyle do zrobienia i „kiedyś, tam” zrekompensują sobie swój pracoholizm, zaznają komfortu nicnierobienia? Pełno sof, foteli, miękkości i VOD na życzenie z nieskończoną liczbą filmów! Do tego chipsy, ulubione piwo i czekoladowe kalorie, od których nie złapie się kilogramów. Bo, wiadomo… Dla chętnych - niebiańskie plaże, drinki z palemką i wieczorna bryza. Dla aktywnych: wspinaczki po cumulusach i darmowe loty w kosmos z widokiem na błękitną planetę albo nawet Drogę Mleczną. Odległość, czas nie mają żadnego znaczenia! Wystarczy tylko puścić wodze fantazji! Wszak to jest NIEBO! Mające wpisane w siebie wszystko, co jest NAJ-!... Bez ziemskich braków i ograniczeń.
Czym jest? Jak TAM będzie? – pytamy. Czy będzie takie, jak nasze ziemskie „raje”, które z takim trudem próbujemy tu i teraz tworzyć – tylko nieskończenie doskonalsze? Ale przecież każdy człowiek nosi w sobie inną miarę szczęścia. Bohater filmu „Niebo istnieje naprawdę!” czteroletni chłopiec Colton Burpo, który cudem przeżył operację wyrostka robaczkowego, dzieląc się wizjami, jakich doświadczył, opowiadał, że w niebie „nikt nie jest stary i nikt nie nosi okularów”, a Bóg jest „bardzo, bardzo duży”. Teologowie, dla odmiany, piszą poważne traktaty, z których zwykłemu człowiekowi trudno cokolwiek zrozumieć, choć ciekawość każe szukać, drążyć, dociekać…
Tak sobie myślimy. I im bardzie wydaje się nam, że już jesteśmy blisko… zapewne Pan Bóg uśmiecha się łagodnie i mówi: „Oj, dzieci, dzieci, jakże mała ta wasza wyobraźnia!”. ...
Ks. Paweł Siedlanowski