Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Matki siłaczki

W pewnym momencie stają się „mamą tej chorej dziewczynki”, „mamą tego niepełnosprawnego chłopca”. Znikają, bo na pierwszym miejscu stawiają potrzeby swojego dziecka, walkę o jego zdrowie i szansę na normalność.

Nie każde macierzyństwo to radość z pierwszych kroków dziecka czy miejsca na podium sportowych mistrzostw. Czasem życie pisze zupełnie inny scenariusz… Kiedy zamiast zdrowego dziecka na świat przychodzi niepełnosprawne, to właśnie matki znajdują w sobie siłę, by walczyć o jego przyszłość, często poświęcając wszystko. - Nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo i wychowanie dzieci, tym bardziej że dwie starsze córki są zdrowe - przyznaje Bożena, mama Lenki, która od trzeciego miesiąca życia walczy z nieoperacyjnym guzem mózgu, glejakiem IV stopnia. - Wiadomo, jak to przy dzieciach, ciągle coś się dzieje, jakaś choroba wypadnie, ale idzie sobie z tym poradzić. Gorzej, kiedy to choroba zagrażająca życiu, nieuleczalna i nie do pokonania - przyznaje, dodając, że także w ich przypadku na początku nie było łatwo. - Płacz i łzy po kątach, żeby dziewczynki nie widziały. Jednak trzeba się było szybko otrząsnąć i wrócić do życia, które w sumie nigdy już tak naprawdę nie będzie normalne - wspomina.

– Trudne emocje, załamanie i depresja to pierwsze co mi towarzyszyło po narodzinach Michasi – przyznaje Małgosia, której córeczka nigdy nie spojrzy jej prosto w oczy, nie zobaczy twarzy mamy, taty, siostry. – Dzisiaj jestem silna… Potrafię o tym rozmawiać i robię, ile mogę, chociaż nie zawsze bywa łatwo. Poświęciłam wszystko dla Michasi, dzięki temu rozwija się we własnym tempie i ciągle mamy progres – opowiada. Turnusy rehabilitacyjne, wizyty u specjalistów, terapia zajmują jej większość czasu i każdy mały sukces Michasi jest również jej sukcesem.

 

Pani dziecko jest chore
Obie zgodnie przyznają, że po usłyszeniu diagnozy ich życie zmieniło się i nigdy już nie będzie takie samo. – Żyjemy dla Lenki, ale też dla pozostałych naszych dzieci i robimy, co możemy, żeby one nie odczuły choroby swojej siostry tak bardzo, żeby miały dzieciństwo jak inne dzieci – tłumaczy B. Jażdżewska, przyznając, że czasem nie jest to łatwe. ...

Monika Grudzińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł