Nic nie przychodzi samo
Nie da się zaprzeczyć, że w naszym narodzie jest dużo pobożności, przywiązania do religijnej tradycji, zaś wielu Polaków zatrzymało się na religijności, która wystarcza dzieciom, ale nie dorosłym. Tymczasem Bóg chce wciąż dawać nam więcej i zaprasza nas do głębszego poznania Go. Jeżeli człowiek nie wchodzi na drogę duchowego rozwoju, zatrzymuje się na etapie dziecka, wtedy pojawia się religijność bardzo infantylna, często magiczna, niemająca nic wspólnego z prawdziwą wiarą, czyli zaufaniem Bogu, który prowadzi nas przez życie.
Jeszcze kilkanaście lat temu był Ksiądz bardzo daleko od Boga.
To prawda. Po okresie buntu młodzieńczego przestałem praktykować i wierzyć. Obracałem się w środowisku antyklerykalnym, ludzi, którzy nie chcieli mieć z Bogiem i Kościołem nic wspólnego. Żyłem w grzechu, poza doświadczeniem wiary. Na szczęście Bóg to zmienił.
Kiedy antyklerykał Krzysztof Kralka usłyszał, że Bóg go kocha i co to zmieniło w jego życiu?
To był moment osobistego i bezpośredniego doświadczenia Boga. Miał on miejsce w 2002 r. podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, która odbywała się pod hasłem „Bóg bogaty w miłosierdzie”. Jako człowiek, który nie chodził do kościoła, nie lubił papieża i był przeciwny wszystkiemu, co Boże, wcale nie chciałem słuchać tego, co Ojciec Święty miał do powiedzenia i go oglądać. Jednak Bóg zaczął mnie w magnetyczny sposób zapraszać, bym usiadł w fotelu i posłuchał Jana Pawła II, który głosił właśnie kerygmat miłosierdzia. Trudno to opisać słowami, ale było to namacalne doświadczenie, że Bóg jest miłością i kocha mnie takiego, jakim jestem, że przebacza grzechy i ma dla mnie nowe życie, nowe perspektywy. Poczułem się przy Nim niesamowicie bezpieczny.
Do tego stopnia, że postanowił Ksiądz pójść do seminarium.
To była, kolokwialnie mówiąc, krótka piłka. ...
MD