Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu
Dostojnik żydowski przychodzi do Pana, gdyż jest przekonany, że pochodzi On od Boga. Faryzeusz jest jednak jeszcze na początku drogi wiary. Wskazuje na to kilka szczegółów opowiadania. Po pierwsze, spotkanie odbywa się pod osłoną nocy. Nikodem najwyraźniej nie chce, by ktokolwiek o całym wydarzeniu się dowiedział. Ponadto faryzeusz nazywa Jezusa „nauczycielem” (hebr. rabbi), co samo w sobie jest nobilitacją. Ten grzecznościowy tytuł zwyczajowo nadawano osobom uważanym za ekspertów w interpretacji Prawa. Jezus jednak jest o wiele większy od nawet najsłynniejszych rabbich. Wreszcie dostojnik nie dostrzega głębi słów Pana. Gdy mówi On o tym, że królestwo Boże ujrzą jedynie ci, którzy powtórnie się narodzą (gr. anothen – dosł. „z góry”), Nikodem myśli, że chodzi o konieczność ponownego wejścia do łona matki. Na Jezusowe wyjaśnienie, że chodzi o narodzenie się „z wody i z Ducha”, czyli o przyjęcie życia, które jest duchowym darem od Boga, rozmówca ponownie reaguje pytaniem: „Jakżeż to się może stać?” (3,9). Wiara Nikodema jest zatem w stadium początkowym. Nie przeszkadza to jednak Jezusowi w cierpliwym objawianiu mu kolejnych tajemnic zbawienia.
Fragment Jego wypowiedzi, który dzisiaj słyszymy, stanowi przesłanie, które powinno na stałe naznaczyć również i nasze serca: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (3,16). Z miłości do świata Ojciec poświęca życie swojego jedynego Syna. Nie chce bowiem, by grzech bez końca miał władzę nad człowiekiem. Poprzez swojego Syna daje nam uczestnictwo w boskiej komunii Trójcy Świętej. Przyjęcie tego daru odbywa się poprzez wiarę w Chrystusa. Wiara zaś polega na poddaniu się mocy Ducha, który najpierw pomaga nam przyjąć to, co Bóg objawił, a następnie oddać w Jego ręce całe swe życie. W innym miejscu Jezus mówi: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał” (J 6,44). Inicjatywa zatem jest po stronie Boga. To On jako pierwszy swą miłością dotyka naszych serc.
W jaki miejscu na drodze wiary dzisiaj się znajduję? Czy mam świadomość, że Bóg nie chce mnie potępić za mój grzech, lecz od niego uwolnić? Czy poprzez modlitwę, rozważanie słowa Bożego i uczestnictwo w sakramentach próbuję przylgnąć całym sobą do Chrystusa?
Ks. Rafał Pietruczuk