Kultura
Janusz Mazurek
Janusz Mazurek

Fredrowska kumulacja

„Śluby panieńskie”, „Zemsta” oraz „Dożywocie”. Trzy dni, trzy klasyki sztuki polskiej. Za nami Festiwal Fredrowski, który 3, 4 i 5 listopada miał miejsce w Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach.

Pomysł festiwalu wynika z chęci uzupełnienia repertuaru Sceny Teatralnej Miasta Siedlce. - Odbieraliśmy coraz liczniejsze sygnały, że wielu widzów chciałoby widzieć na naszych deskach nieco inne przedstawienia, bliższe repertuarowi klasycznemu, stąd nasza propozycja - tłumaczy Artur Mydlak, dyrektor Centrum Kultury i Sztuki im. Andrzeja Meżeryckiego w Siedlcach. - Nadal chcemy grać przedstawienia, które będą nam ocieplały trudne czasy, ale także te dające powód do refleksji, okazję powrotu do znanych i lubianych dzieł klasycznych.

A ponieważ mamy Rok Fredrowski, zaś w  2022 r. podjęliśmy współpracę z Teatrem Klasyki Polskiej, wybór był oczywisty – dodaje z uwagą, że we wspomnianym teatrze realizuje się jeden z wychowanków siedleckiego Teatru ES – Radosław Osypiuk.

 

Klasyki na nowo

Pierwszy dzień Festiwalu Fredrowskiego to spotkanie z Klarą, Anielą, Gustawem i Albinem – bohaterami „Ślubów panieńskich”. Choć sztuka została napisana ponad 200 lat temu, wciąż porusza uniwersalnością, bo jej tematem jest miłość i związane z nią rozterki. Podobnie jak „Zemsta”, która na siedleckiej scenie wystawiana była w sobotę. Historia sąsiedzkiego sporu wciąż cieszy się niesłabnącym powodzeniem i – mimo upływu lat – bawi oraz zachwyca kolejne pokolenia Polaków. Tym bardziej, że fragmenty jej dialogów na stałe zagościły w naszej kulturowej świadomości. Trzecia ze sztuk, które weszły w repertuar Festiwalu Fredrowskiego, to „Dożywocie”. Być może mniej znana, ale jakże wymowna i aktualna. Historia chciwego skąpca to obraz kapitalizmu w jego najgorszych odcieniach. Bo kiedy Łatka kupuje dożywocie młodego panicza Leona Birbanckiego i dzięki temu może czerpać dochód z procentów jego majątku (dopóki Birbancki żyje), robi wszystko, by jego „depozyt” miał się dobrze. To nie pozostaje bez wpływu na jego życie. Sztuka, choć jest komedią, ma dość pesymistyczny wydźwięk i zwraca uwagę widza na ciągła pogoń człowieka za pieniędzmi.

 

Misja i zabawa

Festiwal Fredrowski był możliwy dzięki współpracy z Teatrem Klasyki Polskiej, którego misją jest promowanie polskiego dziedzictwa kulturowego. Powstał, by wypełnić lukę w teatrze polskim, jakim jest brak sceny systematycznie prezentującej repertuar narodowy. Jego zespół to znani i cenieni aktorzy teatralni oraz filmowi. Na siedleckiej scenie wystąpili m.in. Dariusz Kowalski, Jarosław Gajewski, Joanna Kwiatkowska-Zduń, Leszek Zduń, Henryk Gołębiewski, Łukasz Lewandowski. Aktorzy zagrali tak brawurowo, że sala rozbrzmiewała gromkim śmiechem publiczności, co jest doskonałym dowodem, że warto oglądać komedie w teatrze. Bo czytanie nie zawsze oddaje nastrój sztuki, zachowania bohaterów, drobne niuanse czy komizm sytuacji. Doskonale pokazał to np. Ł. Lewandowski, którego brawurowo zagrana postać Papkina na długo zapadnie w pamięć siedleckiej publiczności.

 

Będzie kontynuacja

Chętnych, by przypomnieć sobie Fredrowskie klasyki, nie zabrakło. – Cieszymy się, że publiczność doceniła nasz pomysł – przyznaje A. Mydlak i zdradza, że trwają już kolejne rozmowy z Teatrem Klasyki Polskiej, który na co dzień wystawia swoje przedstawienia w Łazienkach Królewskich w Warszawie. – Wiemy, że spektakle o nieco lżejszym bagażu emocjonalnym cieszą się u nas bardzo dużym powodzeniem, jednak chcemy też systematycznie rozwijać ofertę klasyczną, a dokładniej klasyki polskiej. Festiwal Fredrowski pokazał, że to dobry kierunek – dodaje, tłumacząc, że stał się także okazją do rozpoznawania gustów widzów, by dopracowywać kolejne wydarzenia. – To dla nas wskazówka, w jakim kierunku iść, jakich propozycji szukać, bo każde tego typu doświadczenie, jakim jest festiwal sztuki klasycznej, skutkuje nowymi pomysłami i rozwiązaniami – podkreśla. Warto więc śledzić repertuar Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach, by nie przegapić kolejnych tak ciekawych inicjatyw.

JAG