Zbyt duże koszty
Otwarcie wartego 5 mln zł igielitowego stoku narciarskiego miało miejsce w 2012 r. Inwestycja powstała z inicjatywny ówczesnego burmistrza miasta Artura Grzyba. Obiekt miał działać przez cały rok, ale realia pozwoliły korzystać z niego narciarzom tylko w okresie zimowym. Od początku też przedsięwzięcie wzbudzało skrajne emocje. Jedni uważali je za potrzebne i nowoczesne, drudzy wytykali błędy i pieniądze wyrzucone w błoto. Faktem jest, że od kilku sezonów stok jest zamknięty.
Taki mamy klimat
Ze względów ekonomicznych również i w tym roku miłośnicy narciarstwa nie skorzystają z obiektu, o czym poinformował dyrektor MOSiR-u Arkadiusz Myszka. – Przygotowania do otwarcia stoku zaczynają się już jesienią. Ich kosz to ok. 20 tys. zł. Ostatnie zimy są lekkie. Nawet gdybyśmy mieli zaśnieżać obiekt, to musi być mróz. Tymczasem klimat temu nie sprzyja – podkreśla.
Na koszty związane z uruchomieniem stoku składają się również: uzupełnienie sprzętu do wypożyczania, naśnieżanie, ogrzanie budynku wypożyczalni i energia elektryczna potrzebna do działania wyciągu. To wszystko generuje wydatki rzędu ok. 60 tys. zł.
Więcej w kolejnym wydaniu ECHA.
Magdalena Frydrychowska