Bł. Wincenty Kadłubek
Beatyfikował go papież Klemens XIII w 1764 r. Jego relikwie znajdują się w Jędrzejowie, którego jest patronem. Patronuje też diecezjom kieleckiej i sandomierskiej.
Bł. Wincenty urodził się ok. 1150 r. w miejscowości Karwów k. Opatowa na ziemi sandomierskiej. Pierwsze nauki pobierał w Krakowie. Studiował także w Paryżu i w Bolonii, gdyż w Polsce w tamtym czasie nie było jeszcze uniwersytetów. Był bodajże pierwszym z Polaków, który zdobył uniwersytecki tytuł magistra, dzisiejszego doktora, stąd w starych dokumentach nazywa się go Mistrzem Wincentym.
Po powrocie ze studiów przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczął pracę na dworze Kazimierza Sprawiedliwego. Był notariuszem, kanclerzem, a także książęcym kapelanem. Prowadził również krakowską szkołę katedralną, do której prawdopodobnie uczęszczał św. Jacek Odrowąż. W roku 1208 został biskupem Krakowa. Do jego osiągnięć należy energiczne wprowadzanie reform Soboru Laterańskiego IV (1215 r.), który m.in. zobowiązał wiernych do wielkanocnej spowiedzi i Komunii św., a także zaostrzył przepisy dotyczące małżeństwa, aby zapobiec konkubinatom. Jako biskup Krakowa szerzył też gorliwie kult świętych (zwłaszcza św. Floriana) i jako pierwszy biskup w Polsce wprowadził zwyczaj palenia wiecznej lampki przy tabernakulum, co wynikało z jego wielkiej czci do Najświętszego Sakramentu.
W roku 1218, za pozwoleniem papieża Honoriusza III, zrzekł się urzędu biskupiego, czując, że spełnił zadanie życia. Na resztę swoich dni wybrał opactwo cystersów w Jędrzejowie. 80 km z Krakowa do Jędrzejowa przebył jako pielgrzym: pieszo i boso. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem upadł na twarz przed opatem i braćmi, prosząc o przyjęcie do ich klasztoru.
Z „Roczników Królestwa Polskiego” Jana Długosza: „Rozumiejąc, że jego stanowisko biskupie związane jest z różnymi troskami i niebezpieczeństwami, biskup Wincenty zapragnął opuścić morze grożące zgubą. Udał się więc do klasztoru w Jędrzejowie, gdzie bracia bardzo gorliwie przestrzegali zasad życia cysterskiego. Przyjął habit i złożył śluby zakonne, a z doskonałego stawszy się najdoskonalszym, zaczął naśladować ubóstwo Chrystusa i służyć swojemu Bogu surowym życiem. Pozbył się stroju i trosk biskupich, aby przepłynąć burzliwe morze doczesnego życia, które wśród zgiełku grzechów oddziela nas od Boga. Po pięciu latach spędzonych pobożnie w klasztorze jędrzejowskim zeszedł z tego świata, aby otrzymać niewiędnący wieniec za swoje trudy od Chrystusa, dla którego wszystko opuścił. Pochowano go w tymże klasztorze w środku chóru”.
Poza chwalebnym przykładem życia Mistrz Wincenty pozostawił nam jeszcze „Kronikę Polski”, największe dzieło tamtych czasów, które „stawia sobie za cel uczyć cnoty, zwłaszcza miłości ojczyzny, i zachęca do wzniosłych czynów” (bł. kard. Stefan Wyszyński). Napisana piękną łaciną, opowiada o początkach naszego narodu do roku 1202 (to tutaj m.in. znajdujemy pierwszą wzmiankę o białym orle, godle Polaków). Aż do czasów Piotra Skargi (zm. 1612 r.), nikt tak pięknie nie pisał o naszej Ojczyźnie.
Bł. Wincenty Kadłubek, który zmarł 8 marca 1223 r. w Jędrzejowie, swoim życiem uczył rodaków miłości Boga, Kościoła i ojczyzny. Uczył również, jak rozpoznać swój czas i umieć odejść z zajmowanych urzędów, aby „z doskonałego stać się doskonalszym”. Minęły wieki, a on ciągle może być naszym Mistrzem.
Ks. Arkadiusz Nocoń / vaticannews.va/pl