Runda na piątkę z minusem
Wysoka pozycja siedleckiej Pogoni nie dziwi. Dziwi jedynie słaby początek rozgrywek w wykonaniu podopiecznych Pawła Trojeckiego. Trudno było bowiem przypuszczać, aby wzmocniona kadra „biało-niebieskich” walczyła o cokolwiek innego niż podium V-ligowych rozgrywek. Wszak Paweł Matłacz, Maciej Anusiewicz, Robert Kwiatkowski i Łukasz Firus, „sokołowscy stranieri”, to gracze w ligowej skali niewysokich lotów jaką jest MLS niemal wybitni. I o ile golkiper Pogoni i „Kwiatek” powoli odnajdywali się na nowo w siedleckiej rzeczywistości, o tyle były opiekun Podlasia, a także jego supersnajper natychmiast stali się mocnymi (o ile nie najmocniejszymi) ogniwami w układance trenera Trojeckiego.
Pod nieobecność Jakuba Sterny, Bartosza Radzikowskiego, Kamila Gołosia i Michała Wadasa obserwowaliśmy narodziny nowych istotnych graczy Pogoni. Coraz częściej w meczowej „osiemnastce” pojawiał się Łukasz Misiowski, świetnie na lewej flance prezentował się Kamil Tomas, co umożliwiło wariant z Tomaszem Ilińskim w roli rozgrywającego. To nie jedyna roszada trenera Trojeckiego, bowiem w pierwszych starciach sezonu w roli napastnika występował Tomasz Stromecki. Nominalny środkowy obrońca wrócił jednak na swoją pozycję i wraz z Anusiewiczem, Marcinem Filipkiem, Mateuszem Padyszem i Misiowskim tworzył drugą siłę defensywną w lidze (mniej straconych bramek ma tylko Kryształ Glinojeck i Kasztelan Sierpc – 14). Słabszą rundą zanotował Sylwester Buga, ale on akurat od początku nie należał do ulubieńców trenera. Niby słabiej prezentuje się Piotr Ogórek, ale i tak jest kluczowym dla Pogoni graczem i trudno wyobrazić sobie dziś drugą linię bez jego obecności. Największą bolączkę stanowi formacja napadu, w której dominuje Łukasz Firus, ale Paweł Demczenko, Mariusz Kruk czy też Krzysztof Pałka to dobrze rokujący piłkarze.
Jeśli przygotowania do rundy wiosennej przebiegną w Siedlcach lepiej niż ostatnio, a administracji klubu uda się należycie poukładać sprawy finansowe, Pogoń z powodzeniem powinna rywalizować z Naprzodem Zielonki o najwyższą lokatę w lidze. Zwłaszcza, że opiekun MKS-u ma w obwodzie nazwiska potencjalnych nowych piłkarzy Pogoni.
Równie dobrą, o ile nie lepszą robotę, wykonał z zespołem Podlasia Sokołów Podlaski Krzysztof Paderewski. Po odejściu 4 wartościowych zawodników włodarze klubu zdecydowali się postawić na opiekuna – rzemieślnika. 49-letni trener II klasy to były piłkarz LKS Sokół, Podlasia i AZS AWF Biała Podlaska. W sezonie 1988/89 wywalczył awans do ligi makroregionalnej, w 1992 r. rywalizował w finale Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim, zaś w 1995 r. zdobył to trofeum. Pracę trenerską w Sokołowie Podlaskim (wszystkie grupy wiekowe) rozpoczął w 1981 r., szkoląc w międzyczasie zawodników Kosovii Kosów Lacki (awans do IV ligi) i Zorzy Sterdyń. Za związkową działalność i sukcesy otrzymał złotą, srebrną i brązową odznakę OZPN.
Osłabione brakiem 4 siedleckich „uciekinierów”, Łukasza Damętki i kontuzjowanego Łukasza Grzywińskiego Podlasie spisało się w minionej rundzie nadspodziewanie dobrze. Trener Paderewski odważnie postawił na młodziutkich, niezwykle utalentowanych wychowanków klubu, którzy terminowali u boku doświadczonych Macieja Florczuka, Piotra Krysińskiego czy też Roberta Parzonki. Misz-masz rutyny z młodzieńczą fantazją okazał się strzałem w dziesiątkę, bowiem niezbędną w tym wypadku dyscyplinę i konsekwencję gwarantowała osoba szkoleniowca. Doskonale w bramce spisywał się doświadczony Dariusz Adaśko, który dyrygował blokiem defensywnym Podlasiaków. Udana runda wiosenna wykreowała takie brylanciki jak Robert Chaciński (4 bramki), Przemysław Głowacz (3 gole), Łukasz Sawicki, Kamil Horowicz, Damian Bednarczyk czy też Michał Zduniak, co jest tyleż ich zasługą, co trenera Paderewskiego. Ów szkoleniowiec okazał się niemal Salomonem – z pustego jednak nalał…
Na początku rundy Podlasie błyszczało w ofensywie, gorzej radząc sobie w defensywie. Niezwykły charakter sokołowianie pokazali w wyjazdowym starciu z Naprzodem Zielonki, gdy do przerwy przegrywali 0:3, aby po 90 minutach gry doprowadzić do stanu 4:4. Dopiero od 5. serii gier gracze trenera Paderewskiego złapali właściwy rytm i odnotowali 5 kolejnych victorii. Następnie słabszy okres Podlasiacy przypłacili 3. remisami i porażką 0:3 ze Żbikiem Nasielsk. Koniec roku należał jednak znów do piłkarzy MKS-u. Jeśli sokołowska młodzież obali mit o nieustabilizowanej formie młokosów, a „stara gwardia” utrzyma dyspozycję z rundy jesiennej na wiosnę Podlasie znów może cieszyć nasze oczy swoją grą. Osoba trenera gwarantuje solidne przygotowanie i rozsądne, spokojne prowadzenie utalentowanego zespołu.
Piłkarze Podlasia Sokołów w ramach przygotowań do rundy wiosennej Mazowieckiej Ligi Seniorów rozegrają siedem spotkań kontrolnych (Mazur Karczew, Olimpia Zambrów, Orlęta Łuków, Przyszłość Włochy, Okęcie Warszawa, KS Piaseczno i Victoria Kałuszyn).
3 PYTANIA
Krzysztof Paderewski, trener Podlasia Sokołów Podlaski
Czy w przerwie zimowej Podlasie czekają zmiany personalne?
Jeśli chodzi o naszą kadrę, prawdopodobnie nic się nie zmieni. Nie przewidujemy pozyskania nowych zawodników, zwłaszcza że nikt także prawdopodobnie nie opuści naszych szeregów.
Z czego to wynika?
Wynika to z sytuacji finansowej klubu, a także polityki transferowej, jaką od pewnego czasu konsekwentnie realizujemy. Jeśli mielibyśmy pozyskać jakiegoś piłkarza, musiałby on być związany z Sokołowem Podlaskim.
Jakie cele postawi Pan przed swoim zespołem przed rozpoczęciem nowej rundy?
Cel pozostaje ten sam. Walczymy o lokaty dające prawo gry w wyższej klasie rozgrywkowej, ponieważ niewątpliwie stać nas na to.
Mateusz Bystrzycki