Święci nie tacy święci
Świętość jest po prostu byciem z Bogiem, takim realnym, pełnym. Najbliżej Boga jesteśmy, będąc sobą. Świętość to odnalezienie siebie prawdziwego pośród tych wszystkich rzeczy, które przez lata nas zmieniły i stanęły na naszej drodze. Bo jako święci do świętości zostaliśmy stworzeni. Nie było innego planu. Bóg nie ma innej alternatywy dla istnienia człowieka. Powracanie do tego wszystkiego, co w nas najlepsze i pierwotne, jest pogodzeniem się z pomysłem Boga na to, jak nas sobie wymyślił. Dlaczego nas stworzył takimi nieidealnymi? Bo ideały są kategorią ludzką, Boską natomiast jest doskonałość i głęboko wierzę, że jesteśmy doskonali pomimo wszystkich ran, blizn, zmarszczek i głupot, jakie potrafimy robić, dążąc do naszej małostkowej, słabej idealności. Ale nie osiągniesz tego w pojedynkę i tylko dla siebie. Bez Boga i drugiego człowieka nie uda ci się. Jesteś darem dla całego Kościoła. Ty i twoje życie. Świętość zaczyna się już tutaj na ziemi.
Kiedy mówimy o świętych, zazwyczaj mamy na myśli ludzi obdarzonych niezwykłymi łaskami: stygmatyków, męczenników, mistyków. Czy świętość to coś elitarnego, zarezerwowanego dla „superkatolików”?
„Superkatolikiem” jest każdy, kto świętości szuka w rzeczach najmniejszych. Mówi o tym Jezus, kiedy opowiada nam o słudze wiernym w rzeczach małych, który w nagrodę został postawiony nad wielkimi. Tą wielką rzeczą jest właśnie świętość. Każdy, kto codziennie realizuje się w prostocie swojego życia, w życzliwości dla sąsiada, w uśmiechu dla bliskich, w pomocy obcym, w czułości i wyrozumiałości, odkrywa świętość. Tego chce nas nauczyć papież Franciszek.
Im trudniej ci dostrzec w bliźnim przyszłego świętego, tym większe prawdopodobieństwo, że jego życie skrywa prawdziwe perły – pisze Pan w swojej książce.
Tak i odkrywam każdego dnia, jak bardzo zakłamaliśmy obraz wielu świętych. Chcemy widzieć ich idealnych i w dodatku według jakichś naprawdę dziwnych standardów – nieludzkich. Moje pokolenie nie chce czytać życiorysów świętych, bo najzwyczajniej na świecie one trącą myszką. I to nie tak, że czasy się zmieniły. Te historie zawsze były dziwaczne, nierealne. Legendy i fantastyka urosły momentami do rangi dogmatu.
Aż tak?
Popatrzmy na przykład na św. Augustyna. ...
Jolanta Krasnowska