Żyli wiarą i miłością
„Miłość sięga poza grób i dla miłości Boga Ojca warto pięknie żyć” - to jeden z wielu cennych wpisów towarzyszących zamieszczonej na facebooku parafii Ulan relacji z Mszy św. pogrzebowej Elżbiety i Jarosława Osiaków z Klębowa. Ślubowali sobie miłość i wierność - na dobre i złe! - dopóki śmierć ich nie rozłączy. Odeszli niemal w jednej chwili. Dla uczestników uroczystości pogrzebowej, która odbyła się 21 stycznia, szóstki ich dzieci z rodzinami, przyjaciół, znajomych oraz licznie zgromadzonych przy ołtarzu księży, życie małżeństwa stanowi przykład miłości, która wszystko przetrzyma, jeśli - jak zauważył na rozpoczęcie Eucharystii proboszcz parafii ks. Krzysztof Pawłowski - jest budowana mocą Jezusa Chrystusa.
– Jednym z najtrudniejszych pytań w życiu człowieka jest pytanie: „dlaczego?”, ponieważ bardzo często pozostaje ono bez odpowiedzi. Brakuje nam mądrości, gdyż nasz umysł nie przekracza granicy śmierci – mówił w kazaniu ks. Łukasz Michaluk, który rodzinę państwa Osiaków poznał, posługując w parafii Ulan jako wikariusz. Cytując słowa św. Pawła: „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”, wskazał na logikę życia chrześcijanina będącego niejako dzierżawą, którą mamy dobrze wykorzystać. – Śp. Jarosław nie żył dla siebie – akcentował ks. Łukasz, określając troszczącego się z miłością o chorą żonę oraz dzieci męża i ojca jako wzór męskości. „U zmierzchu naszego życia sądzeni będziemy z miłości” – przypomniał słowa św. Jana od Krzyża. Do historii życia Elżbiety i Jarosława odniósł też motto bp. Jana Chrapka: „Idź przez życie tak, by ślady twoich stóp przetrwały cię”. – Oni stąpali twardo w kierunku nieba. Była to rodzina, która żyła miłością i wiarą: dla siebie i drugiego człowieka – dodał z uwagą, iż śp. Elżbieta dźwigająca przez ponad dziesięć lat krzyż ciężkiej choroby mogła liczyć na pomoc wielu Cyrenejczyków w osobach męża, dzieci i rodziny. ...
Agnieszka Warecka