Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

100 lat temu na ziemi kąkolewnickiej

Ziemia kąkolewnicka jako jedna z niewielu ma usypane dwa kopce, które upamiętniają postać marszałka Józefa Piłsudskiego. Te miejsca mają przypominać mieszkańcom naszej gminy, że droga do niepodległości była długa i kręta.

Po wybuchu I wojny światowej w sierpniu 1914 r. Józef Piłsudski powołał tajną organizację pod nazwą Polska Organizacja Wojskowa (POW). Jej zadaniem miało być przygotowanie przyszłych kadr wojskowych do zbrojnej walki o niepodległość Polski. W planach komendanta Legiony i oddziały POW miały być podstawą formowania przyszłej armii polskiej. Komendantem placówki POW w Kąkolewnicy został Stanisław Kominko. W drugim roku trwania wojny linia frontu przebiegała przez tereny naszej gminy. Kąkolewnica nie została spalona dzięki interwencji u władz rosyjskich miejscowego proboszcza ks. Józefa Kozłowskiego. Spalono tylko zabudowania dworskie. 13 sierpnia tegoż roku rozpoczęła się bitwa o opanowanie Międzyrzeca Podlaskiego, która trwała dwa dni. Na tym kierunku nacierał VIII Korpus Austriacko-Węgierski z 4 Armii Austriackiej. Najbardziej zaangażowana w walkach była 37 dywizja kawalerii węgierskiej, która nacierała na Grabowiec.

Poniosła ona dotkliwe straty, gdy usiłowała opanować szosę Międzyrzec – Radzyń. Wielu zabitych pochowano na cmentarzu w Grabowcu.

Kąkolewnica była wolna. W Żakowoli Radzyńskiej kwatery zajął 4 Pułk Piechoty Legionów pod dowództwem płk. Bolesława Roja. Jak wspomina mieszkaniec tejże wsi – Jan Piekarski, 15 sierpnia na uroczystej sumie w kąkolewnickim kościele grała pułkowa orkiestra, uczestniczyli w niej również żołnierze 4 pp I Brygady Legionów, której sztab stacjonował we wsi Jurki w dworze państwa Oknińskich.

 

Młodzi w boju o niepodległość

1 listopada 1915 r. nauczycielem kąkolewnickiej szkoły został Wincenty Prejzner, który zaczął organizować miejscową młodzież. Wiedział, że tylko tą drogą można przygotować młode pokolenie do walki o niepodległą ojczyznę. Zapraszał ich na różne kursy. Pomocy i moralnego wsparcia udzielał miejscowy proboszcz ks. J. Kozłowski. Założył też koło Polskiej Macierzy Szkolnej, które zbierało się w niedziele, by czytać gazety i słuchać wykładów. Młodzi mieszkańcy Kąkolewnicy wspólnie przygotowali uroczystości patriotyczne, w tym pierwsze obchody uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Przy pomocy Prejznera wystawiano też szereg przedstawień amatorskich, które cieszyły się dużym powodzeniem (szczególnie „Chata za wsią”). Ta praca przyniosła efekty. To z inicjatywy nauczyciela szkoły młodzież zakupiła chorągiew do miejscowego kościoła, na której umieszczony został orzeł i stosowny napis. Według kroniki szkolnej Prejzner i proboszcz Kozłowski zorganizowali wielką uroczystość przy okazji poświęcenia chorągwi z udziałem młodzieży szkolnej i społeczeństwa całej gminy. Przemówienie wygłosił Prejzner. Odśpiewano pieśni patriotyczne. Wznoszono okrzyki na cześć Polski. Dzięki wspaniałej postawie księdza i kierownika szkoły nastąpił wzrost nastrojów niepodległościowych wśród miejscowej młodzieży. Dało to początek działalności Polskiej Organizacji Wojskowej.

Młodzież męska po złożeniu przysięgi nocami uczęszczała na ćwiczenia, gromadziła broń. Przygotowywała się więc do walki o wolną i niepodległą ojczyznę, a przede wszystkim zamierzała wstąpić do Armii Polskiej. Na instruktora wojskowego powołali podoficera byłej armii rosyjskiej Edmunda Jędruszczaka. W roku 1916 przyszły do wsi wojska niemieckie i rozpoczęła się okupacja niemiecka.

 

Na spotkanie z wrogiem

Nadszedł 11 listopada 1918 r. – dzień, w którym zakończyła się I wojna światowa. Następnego dnia z rąk niemieckich został oswobodzony – przez oddział POW – Radzyń Podlaski. Natomiast posterunek w Kąkolewnicy rozbrajali m.in.: Wincenty Prejzner, Tomasz Majczyna, Antoni Mazur, Stanisław Kłos, Adolf Kociński, Bronisław Kot, Karol Ładny, Józef Karwowski, Józef Jędruszczak oraz Franciszek Szmulik z Lipniak, Ludwik Zień i Stanisław Nieroda z Brzozowicy, Bronisław i Władysław Miazga, Józef Pawlikowski, Karol Sokołowski z Zosinowa.

Po pogromie w Międzyrzecu wywiad doniósł do Kąkolewnicy, że Niemcy przygotowują kolejną ekspedycję na tę miejscowość w niedzielę 17 listopada 1918 r. Krótka narada, podczas której zdecydowano bronić rodzinnej ziemi, by ochronić ludność przed represją. Opracowano plan działania, polegający na zorganizowaniu zasadzki w lesie grabowieckim. Dowódcą akcji został Józef Twarowski (ps. Pytel) – działacz POW z Radzynia Podlaski. Oddział wyruszył na spotkanie z wrogiem. Na rozkaz Józefa Twarowskiego zasadzkę przygotowano w lesie zwanym Jałowce. Przeciągnięto w poprzek drogi drut telefoniczny. W tak przygotowaną zasadzkę wjechali Niemcy.

 

Każdy mierzy w Niemca

Przebieg potyczki został opisany w „Głosie Powiatu Radzyńskiego” w numerze 12 z 15 lutego 1937 r. przez uczestnika tamtych wydarzeń Edmunda Jędruszczaka z Kąkolewnicy: „Szosa Radzyń – Międzyrzec. Odcinek szosy między wsiami: Grabowiec – Rzeczyca, przy tym odcinku szosy ciągnie się las grabowiecki zwany Jałowce. Na skraju tego lasu od strony Rzeczycy zaczailiśmy się po obu stronach szosy w liczbie 36 osób na Niemców, którzy mieli zrobić wypad z Międzyrzeca na Kąkolewnicę. Niemcy pragnęli zrewanżować się na Kąkolewnicy za rozbrojenie. Makowski dowodził peowiakami na stronie lewej, ja dowództwo objąłem po stronie prawej. Słychać warkot motorów od strony Międzyrzeca. Zbliżają się dwa auta. Jak się później okazało, jedno auto było osobowe, a drugie ciężarowe, oba przeładowane uzbrojonymi Niemcami. Pierwszy wystrzelić miał Makowski, a potem wszyscy mieli dać ognia. Naraz padł strzał po lewej stronie szosy. Suchy trzask karabinów odpowiedział mu z ukrycia. Niemcy wyskakują z auta na szosę i ukrywają się za jej nasyp. Wiara bije bez wytchnienia. Zapach prochu rozchodzi się po lesie. Każdy mierzy w Niemca… Naraz od strony auta zaczął turkotać karabin maszynowy i siać w nasze szeregi ziarna ołowiu. Chłopcy walczą zamaszyście, śmiało, odważnie. Szmery wśród peowiaków… Brak kul. Niemcy bez przerwy strzelają. Pada komenda: Odwrót!!! Mimo kul nieprzyjacielskich peowiacy wycofują się z linii boju. Tomasz Majczyna wraz ze mną opuszcza posterunek i wspólnie ustępujemy lasem ponad prawą stroną szosy. Naraz poczułem ukłucie w lewy obojczyk. Chwytam ręką za to miejsce. Czuję ciepły pot. Kolor jego czerwony. Krew…”.

 

Po 123-letniej niewoli

Niemcy już na Kąkolewnicę nie wyprawiali się. Później podjęli jeszcze próbę przetargów z POW w Kąkolewnicy, aby odzyskać zarekwirowane przedtem konie wojskowe w ilości 30 sztuk. Okupanci wyjechali tym razem samochodem z białą chorągiewką i międzyrzeckim księdzem Wydżgą jako tłumaczem. Zatrzymano się przed wioską i domagano się zwrotu mienia zatrzymanego przy rozbrajaniu. Zwołano zebranie wszystkich mieszkańców pod przewodnictwem wójta. Obecny był także dowódca radzyńskiego oddziału POW – Pytel. Uchwalono, żeby koni nie oddawać. Dostali tylko trzy woły na wyżywienie oddziału. W zamian Niemcy ostrzelali Kąkolewnicę. Na szczęście, bez większego efektu.

Parę dni później nadeszła długo oczekiwana wolność. Powstawać zaczęło niepodległe państwo polskie po 123-letniej niewoli.

 

PIOTR SZKURŁATOWICZ