Diecezja
JAG
JAG

Gorliwy, ofiarny, oddany Kościołowi

W piątek 30 czerwca odbyły się uroczystości pogrzebowe ks. Andrzeja Trebnia, który przeżył 73 lata, w tym 49 lat w kapłaństwie. Msza św. pogrzebowa, której przewodniczył bp Kazimierz Gurda, miała miejsce w rodzinnej parafii zmarłego.

Do kościoła Nawiedzenia NMP w Bejdach przyjechało blisko 100 kapłanów, rodzina śp. ks. A. Trebnia, wielu parafian, a także delegacje z parafii, w których przez lata posługi kapłańskiej pracował. - Dzisiaj zgromadziliśmy się wokół ołtarza Jezusa Chrystusa, by złożyć dziękczynną ofiarę za 73 lata ziemskiego życia śp. ks. Andrzeja i za kapłańską posługę pełnioną przez 49 lat w naszym Kościele siedleckim. Przychodzimy także prosić Najwyższego Kapłana, aby Jego sługa był zawsze z Tym, komu w ziemskim życiu służył - mówił bp K. Gurda. Przypomniał, że św. Paweł serca i myśli tych, którzy przeżywają śmierć bliskich, kieruje ku nadziei, która jest w Jezusie Chrystusie.

– On objawił nam prawdę o życiu człowieka, która ma źródło w miłości Ojca Niebieskiego do człowieka. Bóg bowiem stworzył człowieka dla siebie i pragnie, aby był z Nim – przypomniał, podkreślając, że Ojciec Niebieski uczynił wszystko, aby to pragnienie się spełniło: pokonał grzech, dokonując tego w swoim Synu, Jezusie Chrystusie. – Dlatego dzisiaj z radością wsłuchujemy się w słowa św. Pawła o nadziei na życie wieczne i zmartwychwstanie – akcentował ksiądz biskup. – Mamy nadzieję, że spełni się Boży plan zbawienia w stosunku do naszego brata kapłana Andrzeja, że żyje w Chrystusie i na końcu czasów zmartwychwstanie.

 

Gorliwy kapłan i gospodarz

Śp. A. Trebnia żegnali kapłani, którym dane było go znać i z nim współpracować. – Po maturze w 1968 r. w czternastu rozpoczynaliśmy pierwszy rok studiów w Wyższym Seminarium Duchownym w Siedlcach – mówił ks. prałat Jan Dzięga. – Był bardzo miłym, sympatycznym kolegą, dobrze pokonywał trudy nauki. 49 lat temu, po przyjęciu święceń, rozpoczęła się jego droga kapłańska. Wikariatów miał sporo, jakby wszyscy chcieli go mieć u siebie – dodał, podkreślając, że to pozwoliło mu na zdobycie doświadczenia. – Jakże dobrym był gospodarzem, gdy został proboszczem, jak gorliwie oddawał się posłudze duszpasterskiej. Miał charyzmat gospodarczy, podejmując się remontów czy wznosząc nowe dzieła – wspominał. – Gdy spotykaliśmy się, szczególnie w rocznice święceń, z podziwem, może czasami z zazdrością albo nawet niedowierzaniem wysłuchiwaliśmy jego opowieści o dokonaniach w kolejnych parafiach – przyznał.

 

Dobry człowiek

Za postawę wiary dziękował zmarłemu pochodzący z parafii Bejdy ks. dr hab. Krzysztof Burczak. – Nasz ziomku, dziękujemy ci za pracowitość i wrażliwość. Twoje zaangażowanie w troskę o dobro wiary i dobro materialne parafii było więcej niż zwyczajne – podkreślał, zauważając, że śp. A. Trebnio dobrze wykorzystywał umiejętność dialogu z ludźmi. – Potrafiłeś dla dobra wspólnego nawiązywać kontakty, co przynosiło wymierne korzyści dla wspólnot parafialnych i szeroko rozumianego dobra Kościoła. W każdej parafii pozostawiłeś znak swojej pracowitości w postaci nowych domów parafialnych i remontów kościołów. Pozostaniesz w naszej pamięci i modlitwach jako kapłan gorliwy, ofiarny i oddany sprawie Kościoła – zaznaczył, dziękując wszystkim, którzy pomagali mu w ostatnich latach, kiedy podupadł na zdrowiu. – Proboszcz naszej parafii ks. Tadeusz Kowalski z wielkim oddaniem wspierał ks. Andrzeja, za co również dziękuję. On wielokrotnie powtarzał: to dobry człowiek. Nie ma większego aksjologicznego określenia nad „dobry człowiek” – podkreślił, dziękując w imieniu zmarłego za wszelkie dobro, jakie go spotkało od ludzi napotkanych na drodze życia: – Za dobro dziękuje, za niedoskonałości przeprasza.

 

Dziękujemy za wszystko

Dziekan dekanatu zbuczyńskiego ks. kan. Sławomir Brodawka złożył rodzinie kondolencje i zapewnił o modlitwie za zmarłego. – Księże Andrzeju, pomimo wielu chorób służyłeś w naszym dekanacie, szczególnie w konfesjonale. Wychodziłeś o wiele wcześniej z plebanii, bo dotarcie do kościoła zabierało ci coraz więcej czasu. Kiedy my już odpoczywaliśmy, ty dopiero się zjawiałeś. Bóg zapłać tobie za twoją posługę, wszelkie dobro, za dowcipy, rozweselanie nas, ale także za mądre uwagi – mówił.

Z kolei ks. T. Kowalski dziękował zmarłemu w imieniu całej wspólnoty. – Jako proboszcz tej rodziny parafialnej, w której się wychowałeś, z której wyszedłeś jako kapłan i do której wróciłeś na ostatnie lata życia, pragnę ci z serca podziękować – mówił. – Dziękuję za te lata przeżyte wśród nas, za wszelkie dobro, jakie pozostawiłeś po sobie. Miałeś swój styl bycia, ale byłeś – padło już dziś to określenie – dobrym człowiekiem. Właśnie to powtarzają parafianie: ks. Andrzej był dobrym człowiekiem. Wniosłeś wiele radości do naszej wspólnoty, naturalności, spontaniczności. Zawsze kogoś zaczepiłeś, zagadałeś, uśmiechnąłeś się. Dziękuję za pomoc w duszpasterstwie, za wspólne modlitwy, uwielbianie Boga. Prawie codziennie stawałeś obok mnie przy tym ołtarzu, by sprawować Najświętszą Ofiarę. Mówiłeś: taka mała parafia, a intencji mszalnych dla dwóch księży. To też dzięki tobie – podkreślał ks. T. Kowalski, dodając, że dziękuje mu również za rozmowy, świadectwo wiary i zatroskanie o Kościół.

Po Mszy św. kondukt pogrzebowy udał się na parafialny cmentarz. Śp. ks. A. Trebnio spoczął w rodzinnym grobie.

JAG