Kultura
FOT. JS
FOT. JS

Do tańca, do różańca

Śpiewają, pieką, gotują, promując swoją miejscowość: leżący nad stromym zboczem doliny Bugu, przy trójstyku Polski, Białorusi i Ukrainy, Orchówek.

„Syczona rutońka, żowty ćwit”, „Oj, do końca, czeladońka, do końca”, „Do domu, do domu, kiedy my zajdziemy”, „Łuhom, łuhom, ponad Buhom” - to tylko niektóre tytuły utworów z bogatego dorobku śpiewaczego pochodzącej z Orchówka pieśniarki, której spuściznę muzyczną pielęgnuje zespół Orchowianki.

Grupa powstała w czerwcu 2006 r. – Do jej założenia przyczynił się pochodzący z Orchówka Andrzej Kratiuk, ówczesny sekretarz gminy Włodawa – mówi Krystyna Kisiel, kierownik Orchowianek oraz przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w latach 2012-18. – Zaproponował, aby utworzyć grupę śpiewaczą, która wystąpiłaby z okazji 500-lecia naszej miejscowości. Pomysł spotkał się z aprobatą i wkrótce uformował się zespół z 16 członkiniami oraz muzykiem Zenonem Pułą, który do tej pory akompaniuje nam na akordeonie – opowiada.

Orchowianki tworzą działające w istniejącym od lat 70 KGW mieszkanki miejscowości. Pierwszą kierownik zespołu śpiewaczego i jednocześnie przewodniczącą KGW Orchowianki była Walentyna Kunz. Dzisiaj funkcje te sprawuje Halina Budner. – W zespole śpiewa 12 kobiet, ale czekamy na kolejne chętne osoby. Jest nawet gotowy strój ludowy podlaski dla kandydatki – mówi pani Halina. – Nabór do zespołu ogłosimy, gdy będziemy miały swoją siedzibę. Obecnie trwa remont w budynku przy remizie, gdzie spotykałyśmy się na próbach, zatem na razie nie mamy swojego miejsca. Ale spotkać nas można na jarmarkach i festynach, a także przy tzw. starej kiszarni obok starorzecza rzeki Bug – dodaje.

Zespół bierze udział w ludowych festynach organizowanych na terenie gminy Włodawa, a od 2007 r. także w dożynkach powiatowych. – Aktywnie włączamy się w życie Orchówka i naszej gminy, występując na imprezach okolicznościowych – mówi K. Kisiel. Orchowianki promowały gminę i ziemię włodawską m.in. podczas Regionalnego Przeglądu Piosenki i Przyśpiewki Ludowej w Rejowcu, na Festiwalu Kresowe Smaki w Chełmie, Jarmarku Holeńskim, Przeglądzie Zespołów Śpiewaczych w Kołaczach czy Regionalnym Przeglądzie Kolęd w Cycowie. Zespół uczestniczył również w Przeglądzie Piosenki Żołnierskiej we Włodawie, dwukrotnie był w Szacku, gdzie miał okazję nawiązania relacji z ukraińskimi śpiewakami. – Orchówek leży na trójstyku granic: polsko-białorusko-ukraińskiej, dlatego wykonywanie utworów w tych językach jest czymś naturalnym, zbliża ludzi i buduje więzi z naszymi wschodnimi sąsiadami – zaznacza K. Kisiel.

 

W kręgu pieśni

Sięgając do muzycznej historii Orchówka i okolic oraz pieśni śpiewanych przez mieszkanki tej miejscowości 100 lat temu i więcej, odnajdujemy wspomnienia o Marii Kałużnej z domu Kratiuk (1894-1966), a także harmoniście Kazimierzu Rożkowskim (1900-1982). Dawne taśmy z nagraniami śpiewu M. Kałużnej, pochodzące z 1962 r., przechowywane są w archiwum Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Kałużna śpiewała zarówno po polsku, jak i w miejscowej gwarze o cechach języka ukraińskiego. W pracowni Archiwum Etnolingwistyczne UMCS znajduje się spisany przez nią specjalnie dla naukowców z Lublina zeszyt. Zawiera 37 piosenek weselnych, są pieśni liryczne, miłosne, ballady, pieśni rekruckie i ułańskie. M. Kałużna przekazała także przypowiastki, bajki i zagadki. Kilkanaście pieśni z Orchówka w jej wykonaniu oraz grupy młodych śpiewaczek opublikowano na płycie załączonej do książki „Łuhom, łuhom ponad Buhom. Muzyka tradycyjna Polesia Lubelskiego i jej wykonawcy”.

Kałużna w Orchówku mieszkała całe życie, zmarła 19 marca 1966 r. Została zapamiętana jako osoba bardzo pobożna, zawsze z różańcem. – Moja kuzynka osobiście znała panią Marię i wspomina ją jako osobę ciepłą, dobrą, życzliwą, bardzo ludziom pomocną – mówi K. Kisiel.

Śpiew M. Kałużnej kobiety słyszały podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów, kiedy schodziły się na pierzaki czy przędzenie na kołowrotkach. – Osobiście nie poznałam tej śpiewaczki, po której pozostały dobre wspomnienia oraz liczne pieśni. Ale dane mi było przeżyć atmosferę tamtych czasów: wspólnego śpiewu kobiet przy pracach domowych. Chodziłam z mamą na wieczory do sąsiadek, np. na darcie pierza, które trwało do późnych godzin nocnych, a czas panie umilały sobie piosenkami. Tkało się także na krosnach, a przy monotonnej pracy płynęły pieśni, np. taka: „Jest drożyna, jest, przez calutką wieś. Wydeptała ją Kasieńka, jak nosiła jeść” – opowiada pani Krystyna, przyznając, że z okresu dzieciństwa pozostało jej zamiłowanie do ludowych pieśni i piosenek. – Na próby, prowadzone przez organistę brata Wenantego na plebanii przy kościele św. Jana Jałmużnika, zabierali mnie rodzice. Przysłuchując się śpiewowi, poznawałam pieśni. Zdarzało się, że podczas Mszy głośno śpiewałam, wtórując chórowi. Inni wierni nie znali tych pieśni, dlatego byłam dumna, że potrafię śpiewać tak jak chórzyści – wyznaje.

 

Smaki dzieciństwa

Orchowianki to także koło gospodyń, którego działalność skupiona była na uczestnictwie kobiet w kursach masarskich czy kulinarnych. Dziś obecne są na jarmarkach, odpustach i dożynkach, serwując dania kuchni regionalnej. – Samo miejsce prezentacji potraw i ciast jest odpowiednio udekorowane elementami ludowymi – mówi K. Kisiel. – Mamy płotek, garnki, starą maselnicę, które prezentujemy. Orchowianki przynoszą przechowywane w domach pamiątki: ręcznie robione serwetki i wełniane kilimy, eksponujemy dawne nakrycia i sprzęty gospodarstwa domowego, np. kołowrotek. Na tak udekorowanym stoisku ustawiamy własnoręcznie przygotowywane potrawy. Często lepimy pierogi, zwłaszcza poleskie – z kaszą gryczaną i białym serem. Żyjemy na terenach o glebach słabej jakości, na których od pokoleń zasiewana była gryka, a w każdym gospodarstwie hodowane krowy czy owce, które dawały mleko, stąd takie właśnie nadzienie do pierogów. Kiedyś piekło się także z ciasta chlebowego bułeczki, dodając fasolę i gruszki. To nasze typowe smaki dzieciństwa. Teraz, zachowując tradycyjny farsz, dodajemy go do bułeczek z ciasta drożdżowego. Popularne są także potrawy z ziemniaków, m.in. pyzy nadziewane mięsem lub białym serem – wylicza przewodnicząca koła.

Orchowianki pieką, gotują, śpiewają i w strojach ludowych zawsze obecne są na procesjach w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, niosąc sztandar oraz obraz Matki Bożej. Jednym słowem: są do tańca i do różańca.

Joanna Szubstarska