Nikt ci tyle nie da…
Powiedzieć, że nikt ci tyle nie da, ile koalicja 15 października/13 grudnia naobiecuje, to jak nie powiedzieć nic. Zamiast zasypywania - kopanie nowych rowów, zamiast odpolitycznienia - ordynarna wymiana na swoich, a jeśli już uśmiech - to wyłącznie szyderczy. Są jednak kwestie, w których nowa władza zdaje się przeskakiwać nawet własne obietnice. Młodzieńczy zapał i szeroki gest ma choćby w przywracaniu wolności. Ma się rozumieć - seksualnej.
Autorka tekstu w „Polityce” („Pigułka «dzień po» już wkrótce bez recepty”, 24.01.24) ogłasza, że nie jesteśmy już „czarną plamą na mapie Europy”, bo młódź ma nareszcie do awaryjnej antykoncepcji dostęp. I że po „znaczonych ofiarami śmiertelnych rządach ideologii przywrócono kobietom ich prawa reprodukcyjne”, i że dla całości tych praw „to może być bardzo płodny czas”. I choć trzeba jeszcze zdyscyplinować niechętnych tym prawom niektórych lekarzy, a „do szczęśliwych narodzin Polski Wolnych Kobiet jeszcze długa droga” (bo np. w Niemczech taka awaryjna antykoncepcja dostępna jest nawet w drogeriach), to już „zarodek jest”. Ciekawe, że w kontekście pigułki i aborcji autorka aż się „reprodukcyjnym” słownictwem zachłystuje.
Wartością do wspomnianej wolności dodaną będzie niewątpliwie wprowadzana do szkół od najbliższego września edukacja seksualna. Zamiast znienawidzonej przez obrońców seksualnej wolności historii i teraźniejszości oraz kosztem lekcji religii. No bo po co zawracać młodym głowę jakimś rozpamiętywaniem przeszłości albo zastanawianiem się nad teraźniejszością. Po co im w głowach mieszać, skoro odpowiedzialność można tak prosto do pigułki i aborcji sprowadzić.
Z przedwyborczych zapowiedzi nowy rząd koncentruje się jeszcze na wymachiwaniu żelazną miotłą, z iście żelazną konsekwencją podmiatając urząd – choć w zasadzie głównie osobę – prezydenta kraju. Prezydent nie chce podpisywać wszystkiego, co by się rządzącej koalicji przyśniło – skasować urząd. Przyjmuje u siebie posłów – postawić przed Trybunałem Stanu, bo trzyma z kryminalistami, robi cyrk i nie ma pojęcia o prawie. Cokolwiek robi czy mówi – robi i mówi źle. Jego komunikaty są takie chaotyczne, pewnie coś dzieje się z głową… Że ma się to nijak do prawdy? Co z tego? Najmocniej przykleja się kłamstwo, które nie ma nawet pozorów prawdopodobieństwa. Bo takie najbardziej interesujące jest. A działanie jego proste, już w praktyce sprawdzone – wyszydzić, zlekceważyć, ośmieszyć. Wyeliminować. Czy my to skądś już znamy?
Gdzie wasze szklane domy? Gdzie uśmiechnięta Polska?
„Przestańcie, bo się źle bawicie” – przestrzegał dawno temu książę poetów. Ale kto ich słucha?!
Anna Wolańska