WARS wita was…
Od czasów „Wałów Jagiellońskich” co nieco się zmieniło. Zamiast jednego wielkiego PeKaPu mamy teraz kilkanaście innych firm. Ale, zdaniem NIK-u, żadna nie przykładała się wystarczająco do bezpieczeństwa podróżnych. Zarówno dworce, jak i pociągi nadal są miejscami, gdzie można stracić portfel lub zęby. A kolejowa infrastruktura zbyt łatwo pada łupem wandali i złomiarzy.
W raporcie najbardziej oberwało się Służbie Ochrony Kolei. Jej funkcjonariuszy przyłapywano na niewyobrażalnym wręcz olewaniu obowiązków służbowych. Oto smakowity cytacik: „w godz. 12:15 do 14:50 na stacji X patrol SOK nie patrolował dworca, lecz przebywał stale w jednym miejscu – na balkonie nad wejściem do tunelu wiodącego na perony. Czas służby strażnicy spędzali na rozmowach, paleniu papierosów oraz konsumpcji zapiekanek”. Miejsce i czas tego incydentu litościwie przemilczymy. Ale takich przypadków było na tyle dużo, że NIK zasugerowała wręcz likwidację SOK-u i poszukanie innych rozwiązań problemu bezpieczeństwa na kolei.
W ostatnich latach wiele było sygnałów, że na polskich drogach żelaznych stopniowo się poprawia. O wielu sami pisaliśmy, bo dotyczyły naszego regionu. Tory dostosowane do dużych prędkości. Komputerowe sterowanie ruchem. Nowoczesne pociągi. Ale żeby ludzie przekonali się do korzystania z wszystkich tych cudeniek, trzeba im rzeczy podstawowej – poczucia bezpieczeństwa. Wchodzenia na dworzec bez kurczowego trzymania torebki lub portfela. Dalekobieżnych podróży bez barykadowania się w przedziale.
A gdyby jeszcze przewoźnicy i zarządcy dworców sprawili, że człowiek po podróży pociągiem przestanie się lepić – będzie już całkiem cudownie…
Adam Białczak