Nie będę się wtrącać
Za to mieliśmy aferę z prezydenckim przemówieniem – wiedział prezydent czy nie, że mu Kurski geja za plecy wsadził? I mieliśmy nagłośnioną przez media nagłą a niespodziewaną wizytę homoseksualnego małżeństwa (?), promującego w trasie po Polsce jeszcze nie do końca zaakceptowane w naszym zaścianku światowe trendy. Spór wokół Traktatu Lizbońskiego zaowocował też kolejnym sondażem. Gdy podczas negocjacji prezydenta z premierem Jarosław Kaczyński zadzwonił do Juraty, usłyszał ponoć: „Potwór dzwoni”. I wcale nie był to głos brata jego. Zapytany, szef rządu ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, za to skomentował, że jeśli już były premier kojarzy mu się z jakimś Potworem, to Ciasteczkowym. I to był idealny punkt wyjścia dla sondażu, z kim kojarzą się Polakom rodzimi politycy. Wyszło, że premier Tusk głównie z Pomysłowym Dobromirem, Jarosław Kaczyński z Brzydkim Kaczątkiem, Wojciech Olejniczak to Książę z bajki, a Waldemar Pawlak – Plastuś.
Może i warto by się przy tych skojarzeniach zatrzymać. Kto pamięta jeszcze Pomysłowego Dobromira, ten wie, że to taki błyskotliwy osobnik, który pomaga swojemu dziadkowi w ciężkich domowo-ogrodowych pracach, konstruując coraz to nowe urządzenia, pozwalające uprościć wykonywanie kłopotliwej czynności. Ma Dobromir nieograniczoną wprost wyobraźnię i skrzydlatego przyjaciela, który mu pomaga, relacjonując dokonania wynalazcy. Jakby się dobrze przyjrzeć, to rzeczywiście analogii do aktualnie urzędującego pierwszego można by trochę znaleźć. Po pierwsze: nieograniczona wyobraźnia, którą mogliśmy poznać zwłaszcza podczas kampanii wyborczej i w expose premiera. Po drugie – świetnie radzi sobie z upraszczaniem wykonywanej czynności. Na przykład z rządzeniem. A jego Liszka (też miłe stworzenie) relacjonuje dokonania premiera i robi to z takim wdziękiem, że ciągle ma on zwyżki w sondażach. Ale i sam uśmiechnąć się pięknie potrafi, i w piłkę niczym chłopak z podwórka pograć, i w rozkroku stanąć. Inżynier dusz.
Nie to, co inni. Choćby i Brzydkie Kaczątko. Brzydkie, i brzydkie. I wyśmiewane przez wszystkich. Odrzucane. Ale przecież z nadzieją, że się kiedyś, i niespodziewanie, w łabędzia pięknego przemieni. Tylko po co nam łabędź, skoro mamy jeszcze Księcia z bajki w zanadrzu? Zważywszy, że posłowie domagają się w sejmie basenu, to już chyba blisko jeziora łabędziego jesteśmy. A w takiej sytuacji może nawet przyjść komuś do głowy, że Książę to jednak zły mężczyzna jest. Niech się więc ukaże dobrotliwy Plastuś, łagodzący wszelkie kłótnie i spory, i kary dla dobrego samopoczucia ukaranych uchylający. Dorzuciłabym jeszcze do tego sondażu swoje typy w kwestii obsadzenia Śpiącej Królewny albo kłamliwego Pinokia, ale co się będę, niepytana, wtrącać.
Anna Wolańska