Święta od ciemności
To książka niezwykła. Porównywalna z działami wielkich mistyków, mających utrwaloną pozycję w tradycji Kościoła – choć tak bardzo inna. Pośród wielu recenzji, jakie powstały wokół opublikowanego we wrześniu ubiegłego roku w USA, a kilkanaście dni temu wydanego w Polsce, zbioru nieznanych szerzej wcześniej listów błogosławionej z Kalkuty pod wspólnym tytułem „Pójdź, bądź moim światłem” dominuje zdziwienie i niedowierzanie. Oto ta drobna postać, która stała się rozpoznawalna na całym świecie dzięki swojemu dziełu – Siostrom Misjonarkom Miłości – uśmiechowi i miłości, jaką wszystkim, szczególnie najbardziej pogardzonym i najuboższym z ubogich ofiarowała, apostołka życia, sama przez blisko 50 lat niosła w sobie tak nieogarnioną ciemność i wielkie cierpienie, których doświadczała od Tego, którego umiłowała bez miary! Jak to możliwe? Ocena tylko z punktu widzenie ludzkiego – z perspektywy bilansu zysku i strat, jest jednoznaczna: to bez sensu. Trwanie w takim stanie można by porównać tylko do szaleństwa albo choroby psychicznej! Były i takie komentarze do książki, uzupełniane epitetami w rodzaju: szarlatanka, uzurpatorka. To oczywiście nieprawda. ...
Ks. Paweł Siedlanowski