Co ze szpitalem?
Prezydent przybył na spotkanie wraz z swoją zastępczynią Martą Sosnkowską oraz skarbnikiem miasta Kazimierzem Paryłą. Zjawiło się również wielu pracowników szpitala, reprezentujących wszystkie grupy zawodowe pracujące w SM. I nic dziwnego, bo atmosfera wokół jednostki już od dłuższego czasu jest dość napięta. Co chwilę pojawiają się doniesienia medialne dotyczące przyszłości szpitala. W tym natłoku informacji i coraz to nowych pomysłów na uzdrowienie sytuacji wiele osób, w tym chyba również pracownicy placówki, straciło już orientację.
Kres tej sytuacji postanowili położyć przedstawiciele siedleckiego magistratu, którzy w dość zdecydowany sposób wypowiadali się o sytuacji jednostki oraz zagrożeniach i szansach, jakie są przed szpitalem. – Działka i budynki szpitala są w dobrym stanie i stanowią duży majątek miasta. Na pewno nie zgodzę się, by przeszedł on we władanie samorządu województwa za darmo. Nie mogę też pozwolić na to, żeby miasto straciło dobry personel, a mieszkańcy gwarancję usług medycznych – mówił w czasie spotkania prezydent. – Jeśli miałaby być podjęta rozmowa na temat współpracy szpitali miejskiego i wojewódzkiego, to jestem za, bo w obu jednostkach są oddziały, które przynoszą straty. Trzeba się zastanowić, czy połączenie niektórych z nich na zdrowych zasadach ekonomicznych, w spółki prawa handlowego, pozwoli na świadczenie lepszych usług leczniczych. Ale nie ma mowy o tym, żeby dyrektor szpitala wojewódzkiego decydował o tym, co się dzieje w szpitalu miejskim – podkreślił W. Kudelski.
Prezydent i skarbnik miasta zwracali uwagę na konieczność jak najszybszej restrukturyzacji szpitala, która wedle ich oceny jest jedyną szansą na uratowanie jednostki. Zgromadzeni pracownicy, przedstawiciele związków zawodowych oraz firm działających na terenie szpitala słuchali ich wypowiedzi z uwagą. Nie kryli też swoich obawy. Wiele z tych pytań pozostało jednak bez odpowiedzi. Ciągle trwają rozmowy, ustalenia, s sprawa siedleckiego szpitala ma zostać poruszona w czasie obrad Zarządu Województwa Mazowieckiego.
Jedyne, co pozostaje pacjentom Szpitala Miejskiego, to czekać i mieć nadzieję, że dobra wola władz Siedlec oraz pracowników ZOZ-u pozwoli na funkcjonowanie placówki. A bez niej trudno jest wyobrazić sobie dobrą opiekę medyczną.
3 PYTANIA
KAZIMIERZ PARYŁA, SKARBNIK MIASTA SIEDLCE
Co jest teraz najistotniejsze dla sytuacji Szpitala Miejskiego?
Naprawienie dzisiejszej ekonomiki, bo ta nie pozwala na normalne funkcjonowanie jednostki. Po prostu brakuje pieniędzy z tego, co płaci NFZ. To główny winowajca obecnej sytuacji. Stawka kapitacyjna za punkt usługi medycznej jest po prostu za niska i tak jak w całej Polsce, szczególnie w szpitalach powiatowych, brakuje pieniędzy na funkcjonowanie.
Restrukturyzacja jest nieunikniona. Jak ma, według Pana, wyglądać?
Żeby naprawić sytuację szpitala, musimy go restrukturyzować. Chcemy uniknąć sytuacji, że zwalniani są ludzie, którzy nie osiągnęli jeszcze wieku emerytalnego i nie mogą liczyć na inne dochody. ZOZ naliczył wśród obecnych pracowników szpitala ponad 100 takich osób. Problem polegałby więc tylko na dostosowaniu nowej struktury do w miarę ekonomicznego działania.
Jak miasto chce przeciwdziałać tej niekorzystnej sytuacji?
Miasto i szpital nie mogą sobie pozwolić na czekanie. Musimy działać, żeby nie dopuścić do niebotycznego zadłużenia, bo w momencie likwidacji placówki pokrycie wszystkich kosztów po zlikwidowanym ZOZ-ie spada na miasto. A zatem, jeżeli teraz prześpimy właściwy moment, sytuacja szpitala będzie jeszcze gorsza, a jednostka upadnie, a skutki i tak poniosą siedleccy podatnicy.
Magdalena Szewczuk