Pokaż swoją twarz
Uwielbiamy robić zdjęcia i być fotografowani. Nawet jeżeli się do tego publicznie nie przyznajemy, to w środku skrycie pragniemy choć na chwilę znaleźć się w blasku fleszy. Co jednak, jeśli nasz portret ma zadecydować o przyjęciu nas do pracy?
Przeglądając ostatnio oferty pracy, natknęłam się na dość ciekawe ogłoszenie. Mianowicie pewne warszawskie przedszkole chciało zatrudnić woźną – najlepiej na rencie lub emeryturze, w wieku stricte babcinym. Co wyróżniało to ogłoszenie na tle innych? Nie, nie fakt, że było otoczone czerwoną ramką i wypełnione żółtym tłem. Cuda zdziałał dopisek: „Czekamy na CV, list motywacyjny oraz zdjęcie pod adresem mailowym” (tutaj mail). Początkowo myślałam, że to jakiś żart i naprędce odwróciłam gazetę w celu sprawdzenia, czy to nie wydanie primaaprilisowe. A jednak nie. Pracodawca wyraźnie upominał się o podobiznę swojego przyszłego pracownika. Wiadomo, musi być to kobieta zadbana, bez nałogów, z talią osy, starannym manicurem i miłą aparycją. Sam list motywacyjny budzi również kontrowersje. O czym ma napisać statystyczna pani Stasia, która przez całe życie pracowała jako woźna? „Jestem profesjonalistką w obsłudze urządzeń gospodarstwa domowego i nieobca jest mi praca ze szczotką. Cechuje mnie bogaty wachlarz zainteresowań środkami czystości. Mam też doświadczenie względem pracy na stanowisku woźnego oraz dozorcy”. Paranoja? Zastanawiam się czasem, czy pracodawcy z nas nie kpią.
Dawno, dawno temu, za górami i lasami, w kraju miodem i mlekiem płynącym zatrudniano osoby ze względu na posiadane przez nie doświadczenie, bogate CV i życiową zaradność, a nie tylko sympatyczną aparycję. W chwili obecnej najlepiej, żeby przyszły pracownik był nie tylko młody, zaradny, świeżo po studiach, z 14 fakultetami, minimum 5-letnim doświadczeniem, obszerną listą odbytych staży i praktyk, o nienagannych manierach, IQ równym 300, ekstremalnych zainteresowaniach, wolny, bezdzietny i uczciwy, ale także aby dysponował wyglądem Jamesa Bonda czy Pameli Anderson. W Polsce coraz częściej poszukujemy do pracy kosmitów i inne hybrydy, a zapominamy o tym, że taki gatunek jak ludzie wciąż istnieje i ma się całkiem dobrze. Do czasu.
Olga Guzenda