Komentarze
Pokaż swoją twarz

Pokaż swoją twarz

Indianie uważają, że fotografia kradnie im duszę, dlatego też uciekają na widok aparatu fotograficznego. Istnieje przekonanie, że jeżeli osoba robiąca nam zdjęcie darzy nas jakimś głębszym pozytywnym uczuciem, to - pomimo naszych wad zewnętrznych - wyjdziemy na nim cudownie, wręcz idealnie.

Uwielbiamy robić zdjęcia i być fotografowani. Nawet jeżeli się do tego publicznie nie przyznajemy, to w środku skrycie pragniemy choć na chwilę znaleźć się w blasku fleszy. Co jednak, jeśli nasz portret ma zadecydować o przyjęciu nas do pracy?

Przeglądając ostatnio oferty pracy, natknęłam się na dość ciekawe ogłoszenie. Mianowicie pewne warszawskie przedszkole chciało zatrudnić woźną – najlepiej na rencie lub emeryturze, w wieku stricte babcinym. Co wyróżniało to ogłoszenie na tle innych? Nie, nie fakt, że było otoczone czerwoną ramką i wypełnione żółtym tłem. Cuda zdziałał dopisek: „Czekamy na CV, list motywacyjny oraz zdjęcie pod adresem mailowym” (tutaj mail). Początkowo myślałam, że to jakiś żart i naprędce odwróciłam gazetę w celu sprawdzenia, czy to nie wydanie primaaprilisowe. A jednak nie. Pracodawca wyraźnie upominał się o podobiznę swojego przyszłego pracownika. Wiadomo, musi być to kobieta zadbana, bez nałogów, z talią osy, starannym manicurem i miłą aparycją. Sam list motywacyjny budzi również kontrowersje. O czym ma napisać statystyczna pani Stasia, która przez całe życie pracowała jako woźna? „Jestem profesjonalistką w obsłudze urządzeń gospodarstwa domowego i nieobca jest mi praca ze szczotką. Cechuje mnie bogaty wachlarz zainteresowań środkami czystości. Mam też doświadczenie względem pracy na stanowisku woźnego oraz dozorcy”. Paranoja? Zastanawiam się czasem, czy pracodawcy z nas nie kpią.

Dawno, dawno temu, za górami i lasami, w kraju miodem i mlekiem płynącym zatrudniano osoby ze względu na posiadane przez nie doświadczenie, bogate CV i życiową zaradność, a nie tylko sympatyczną aparycję. W chwili obecnej najlepiej, żeby przyszły pracownik był nie tylko młody, zaradny, świeżo po studiach, z 14 fakultetami, minimum 5-letnim doświadczeniem, obszerną listą odbytych staży i praktyk, o nienagannych manierach, IQ równym 300, ekstremalnych zainteresowaniach, wolny, bezdzietny i uczciwy, ale także aby dysponował wyglądem Jamesa Bonda czy Pameli Anderson. W Polsce coraz częściej poszukujemy do pracy kosmitów i inne hybrydy, a zapominamy o tym, że taki gatunek jak ludzie wciąż istnieje i ma się całkiem dobrze. Do czasu.

Olga Guzenda