Kontemplowanie natury
Ponieważ pogoda dopisała, malowanie połączono ze zwiedzaniem okolicy. – W Stoczku byliśmy po raz drugi, w poprzednich latach spotykaliśmy się w Mierzwicach i Woli Okrzejskiej. Taki plener to świetna okazja do integracji artystów naszego regionu, doskonalenia warsztatu malarskiego oraz możliwość poznania bardzo ciekawych krajobrazowo okolic – mówi dyrektor ŁOK Jarosław Juchniewicz.
Do Stoczka przyjechali malarze profesjonaliści oraz tacy, którzy dopiero poszukują własnej drogi twórczej. – Malowanie wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Trzeba znaleźć właściwe miejsce, wiedzieć, co chce się namalować, wykonać odpowiedni szkic i dopiero potem przejść do meritum. Bardzo ważne są też wewnętrzne przeżycia artysty, ich przelanie na płótno, wyeksponowanie. Mniej doświadczeni twórcy mogą uczyć się tych trudnych elementów od swoich starszych kolegów – dodaje Juchniewicz.
Malowano różnymi technikami, nastawiając się przede wszystkim na prezentację walorów miejscowego środowiska naturalnego. – Większość prac określiłbym jako pejzaże Stoczka i okolic. Jeśli chodzi o techniki, dominował olej i akwarela. Uczestnicy pokazali, że bardzo dobrze czują się w malarstwie krajobrazowym – zauważa komisarz pleneru Ludwik Wysokiński.
Powstałe na plenerze prace będą prezentowane na wystawach w Stoczku i Łukowie. – Jeszcze kilka drobnych poprawek, oprawienie w ramy i będzie można je pokazać szerszej publiczności. Być może stanie się to już w październiku – zdradza Juchniewicz.
Plener w Stoczku Łukowskim potwierdza tylko tezę, że warto organizować ciekawe imprezy artystyczne. Potwierdza również, że w Stoczku Łukowskim mają patent na promowanie kultury. Niedawno mogliśmy tu oglądać XXXV Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych, a teraz plener. Inne miejscowości powinny więc brać przykład ze Stoczka i uczyć się od tamtejszych animatorów kultury, jak robić imprezy, które nie będą porażać nudą i sztampowością. Niestety ostatnio upowszechniła się moda na niedzielne festyny, na których piwo leje się strumieniami, a publika skacze przy dźwiękach tandetnej, ale sowicie opłaconej „gwiazdy wieczoru”…
Marcin Gomółka