„Jedni do Sasa, drudzy do Lasa”
W sierpniu tego roku, gdy Karol XII zdobywał Lwów, August II połączył się w Brześciu z posiłkami rosyjskimi i przeprowadził przez południowe Podlasie ofensywę na Warszawę. Pisarz z Międzyrzeca Podlaskiego zapisał wierszem w księdze miejskiej: „Wziął się Szwed bardzo na Sasa, ni w polu ani do lasa. Tak coś między sobą knują, ubogi lud rujnują”.
W drodze do stolicy kozacy wycięli kilkuset Szwedów w Latowiczu. Po zajęciu przez Sasów Warszawy Karol XII porzucił Lwów i podążył do Lublina, gdzie na spotkanie z nim przybył Stanisław Leszczyński. Wkrótce Szwedzi opuścili Lubelszczyznę, przeprawiając się pod Puławami na lewy brzeg Wisły. Pozostawiona jako osłona w Brześciu Litewskim część oddziałów rosyjskich i saskich pod dowództwem Golicyna podążyła zaraz do opuszczonego przez Szwedów województwa lubelskiego, co znowu odnotował pisarz miejski z Międzyrzeca: „Car moskiewski roku tego, a do ludu litewskiego wkroczył na pomoc Koronie. Tak się dał znać onej stronie”.
W listopadzie na tereny Lubelszczyzny i południowego Podlasia przybyła część wojsk koronnych pod dowództwem referendarza Stanisława Rzewuskiego. Jak zapisał W. Kuczyński, „Tegoż czasu wielka była taniość bydła, zboża, gdy ludzie od żołnierstwa przymuszeni byli do sprzedania na wypłacenie sobie naznaczonej hiberny (podatek zimowy – przyp. J. G.) ponad miarę i sprawiedliwość”. Oprócz naznaczonych podatków żołnierze sami wybierali żywność. Ogólnie można jednak powiedzieć, że styczeń i luty 1705 r. na Podlasiu przebiegł w miarę spokojnie, gdyż wojska stały na leżach zimowych. Niektórzy obywatele mający zboże w spichlerzach planowali je spławiać do Gdańska i nieliczni to uczynili.
Pod koniec lutego na Litwę wkroczyły nowe wojska rosyjskie. Saski generał Peykul zwinął leże zimowe i w marcu podjął marsz z Małopolski do Brześcia, aby się z nimi połączyć. Oddziały saskie rozlały się po Podlasiu. W. Kuczyński zapisał: „Ostatnich dni marca przyszło wojsko saskie do Podlasia, gdzie się po miastach i wsiach rozłożyło i prowianty sobie z dymów poprzysiężonych dawać kazano i statki (na Bugu – przyp. J. G.) zatrzymywać kazano. Znosiliśmy tę uciążliwość prowiantów wydawania aż do środka czerwca, gdyż potem ruszywszy się z kwater, stanęło obozem pod Ciechanowcem w polu, przestali prowiantów wybierania, samą się tylko trawą kontentując. Ja zaś przed tym do Nura 3 komięgi (czółna – przyp. J. G.) z wielką trudnością na wyjednanym od króla szwedzkiego paszportem, mimo Toruń szczęśliwie do Gdańska zaszły. Łaszt żyta (około 60 korców – przyp. J. G.) po zł 70 sprzedany. Żyto zaś, które się w spichlerzu w Mężeninie zostało, na saskie wojsko zabrano w liczbie szanków 4000 łosickich, na które lubo karty dawano z asekuracją zapłacenia jak pieniądze przyjdą od JKM (Augusta II – przyp. J. G.), lecz te asekuracje wszystkich podobno mylą”.
Razem z Peykulem przybyli do Brześcia przywódcy konfederacji sandomierskiej – Denhoff, Szembek i bp Szaniawski, ale po krótkim pobycie przenieśli się do Tykocina. Zwolennicy Leszczyńskiego zwołali wiosną 1705 r. do stolicy tzw. Radę Warszawską. Planowali, że przekształci się w sejm walny, który zatwierdzi elekcję i zawrze traktat pokojowy ze Szwecją. Na wieść o tym zwolennicy obozu przeciwnego zwołali zjazd do Brześcia, gdzie 12 lipca wydano tzw. Manifest Brzeski potępiający zjazd warszawski. Podpisał go m.in. właściciel Białej Podlaskiej K. St. Radziwiłł.
W Brześciu zgromadziła się również część wojsk koronnych i litewskich pod dowództwem Chomentowskiego, Rzewuskiego, Sieniawskiego i Wiśniowieckiego. Dowódcą tej połączonej armii polsko-saskiej mianowano gen. Peykula. Zaproponował on uderzenie spod Brześcia na Warszawę. Ofensywa ta, przeprowadzona przez południowe Podlasie, zakończyła się niepowodzeniem, a Peykul dostał się do niewoli szwedzkiej. Resztki wojska saskiego wycofały się spod Warszawy w kierunku Tykocina i tam zatrzymały się do połowy października – „z wielką okolicznych wsi szkodą”. Natomiast wojsko litewskie, jak napisał Kuczyński, wróciło spod Warszawy pod Ciechanowiec, a potem pod Suraż i tam oczekiwało na połączenie z Rosjanami. Rzeczywiście latem w rejon Chełma wkroczyły 40-tysięczne wojska kozackie pod dowództwem Mazepy, które także od strony Zamościa dotarły na południowe Podlasie Pisarz międzyrzecki o tej pomocy cara Piotra I napisał: „Rzucił z skarbu pluskwy swoje dając na pomoc Koronie. Kozak też z nimi hołduje, Podlasie nie tak szanuje”. Wojska te przywlokły epidemię. Międzyrzeczanin zanotował: „leci powietrze stronami bez żadnymi obronami, musiało ludu wiele paść, choćby się też nie chcieli dać”.
4 października w Warszawie odbyła się koronacja Leszczyńskiego. W połowie października wojska carskie ze wschodu przybyły w okolice Tykocina. Współdziałały z nimi wojska litewskie pod dowództwem Wiśniowieckiego, które posunęły się na południe w rejon Drohiczyna, dając się we znaki ludności. Jak świadczy tamtejszy zapis, „ W Drohiczynie kmieć jeden znieść dłużej nie mogąc znękań i bicia żołnierzy, zdenerwowany własnego zabił syna, aby prędzej zakończyć życie pod mieczem kata”.
25 października silny podjazd kawalerii rosyjskiej pod dowództwem Mieńszykowa, wspomagany przez wojska saskie i polskie, spod Nurca dotarł na Pragę, zadając straty Szwedom i wojskom Leszczyńskiego oraz zdobywając 3 działa i 6 sztandarów. Tego samego dnia Piotr I przybył do Tykocina, gdzie w refektarzu bernardynów wydano ucztę na jego cześć. Byli na niej obecni zwolennicy Augusta, duchowni Szembek i Szaniawski. 6 listopada car wydał w Tykocinie list tolerancyjny. 12 listopada niespodziewanie przybył drogą okrężną przez Prusy do Tykocina August II. Piotr I powitał go bardzo wylewnie, rzucając mu pod nogi 6 sztandarów szwedzkich zdobytych pod Warszawą. Przed swoim odjazdem do Moskwy 16 listopada car rozdysponował na Podlasiu 27 tys. żołnierzy rosyjskich razem z oddziałami saskimi i polskimi. Według W. Kuczyńskiego rozmieszczano je następująco: piechota rosyjska w ziemi bielskiej, polska dywizja Śmigielskiego w ziemi drohickiej, wojska saskie – ziemia łukowska i województwo lubelskie, wojsko litewskie – ziemia mielnicka i liwska, a wojsko kozackie w ziemi chełmskiej.
Józef Geresz