Czy dyrektor Zespołu zostanie?
O nie najlepszej atmosferze w kierowanej przez Michałkę placówce mówiło się już od dawna. Do szkoły swego czasu przyjechała pani wizytator, były skargi od rodziców, no i bierny opór garstki opozycjonistów, którzy dopiero teraz odważyli się napisać skargę do Zarządu Powiatu. Tymczasem dyrektor doprowadził do wybudowania najnowocześniejszej w całym województwie lubelskim szkoły dla dzieci specjalnej troski.
Podczas sesji postawiono mu ponad 20 zarzutów. Są to m.in.: faworyzowanie zatrudnionej przez siebie żony, nadużywanie władzy, niewłaściwe kształtowanie stosunków międzyludzkich w szkole, łamanie ogólnie przyjętych zasad prowadzenia i protokołowania rad pedagogicznych, niezgodne z prawem hospitowanie zajęć lekcyjnych, a także szantażowanie i zastraszanie nauczycieli. Tylko kilka z nich uznano za bezzasadne.
Po wysłuchaniu sprawozdania komisji niektórzy z radnych byli wstrząśnięci tym, czego się dowiedzieli. Nie należy się więc dziwić, że po długich dyskusjach zobowiązali Zarząd Powiatu do wprowadzenia w Zespole Szkół wzmożonego nadzoru i kontroli. – W najbliższym czasie dojdzie do spotkania Zarządu. Zaprosimy na nie dyrektora i przedstawimy mu konkretne zalecenia wraz z terminem ich wykonania. Jeśli przyniesie to zamierzone przez nas efekty, nie trzeba będzie szukać innych możliwości wyjścia z tej sytuacji – mówił starosta Janusz Kozioł. O jakie inne ewentualności mu chodziło, nie chciał ujawnić. – Musimy poczekać, wyjść jest wiele – zauważył. W kuluarach dużo mówiło się o powołaniu specjalnej komisji, mającej za zadanie ustabilizować sytuację w szkole. – Nie ma takiej potrzeby, dyrektora będzie nadzorował naczelnik Oświaty, Kultury i Sportu – uciął spekulacje starosta.
Czy środki zaradcze podjęte przez starostwo okażą się skuteczne? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Już teraz związki zawodowe domagają się odwołania dyrektora, co bardzo wyraźnie można było usłyszeć podczas sesji. – Ten człowiek nie respektuje zapisów ustawy o związkach zawodowych. Jeśli tak będzie dalej, skorzystamy z pomocy Państwowej Inspekcji Pracy. Dyrektor Michałko nie może poniżać i szykanować swoich pracowników tylko dlatego, że mają inne zdanie niż on – podkreślał Andrzej Smoter, szef solidarności oświatowej w Łukowie.
Starosta zaś wyrażał ubolewanie z powodu tego, co się stało. – Sytuacja w tej szkole jak najszybciej powinna powrócić do normalności. Źle się dzieje, gdy kłócą się ze sobą ludzie wykształceni i mający spore doświadczenie zawodowe. Winy dyrektora nie neguję, ale chciałbym zaznaczyć, że ponoszą ją również i ci, którzy wnieśli skargę do Zarządu Powiatu. Każdy spór ma bowiem to do siebie, że winne są obie uczestniczące w nim strony – stwierdza.
Wydarzenia na sesji poruszyły łukowskie środowisko nauczycielskie. – Aż trudno mi uwierzyć w to, co dzieje się w szkole specjalnej. Czy dyrektor faktycznie aż tak źle traktował swoich pracowników? Coś tam się słyszało, ale nigdy do końca w to nie wierzyłam – mówi młoda nauczycielka. – Każdy powinien mieć swój honor, dyrektor też. Ja bym na jego miejscu dał sobie spokój i zrezygnował z funkcji. Ciężko jest pracować, dźwigając na karku takie brzemię – dodaje jeden z jej kolegów.
Rzecz jasna dyrektor ze stanowiska nie zrezygnuje i zapewne będzie trwał na posterunku do 31 sierpnia przyszłego roku, czyli do końca swej kadencji. Oczywiście może być wcześniej odwołany, ale tylko pod warunkiem, że w szkole nie doszłoby do uspokojenia sytuacji. Wówczas starostwo będzie musiało ogłosić wiosną konkurs na nowego dyrektora. Taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt zagadnienia. Otóż na kłótniach dorosłych najbardziej cierpią dzieci. Wypada mieć nadzieję, że łukowskie starostwo stanie na wysokości zadania i niesnaski oraz szykany w ZSS im. Marii Konopnickiej zakończą się raz na zawsze. Bo szkoła ma przede wszystkim uczyć i wychowywać, a nie być areną prywatnych rozgrywek personalnych.
Izdebski Mariusz