Zdobyli Giewont
Pielgrzymowanie na Giewont ma w Zakopanem długą tradycję. Tegoroczna pielgrzymka była już 107. z kolei. Pierwsza miała miejsce w 1901 r. Właśnie wtedy jej uczestnicy wnieśli na Giewont elementy metalowego krzyża, który po dziś dzień stoi na tym szczycie. Grupa z Siedlec pielgrzymowała po raz 4., dzięki inicjatywie ks. Mariusza Czyżaka – wikariusza parafii Bożego Ciała w Siedlcach. Jak sam mówi, o pielgrzymce dowiedział się z internetu cztery lata temu. Ponieważ pomysł spodobał się parafianom, pielgrzymka chyba już na stałe wpisała się w kalendarz duszpasterskich działań w parafii; co więcej – uczestnicy rekrutują się także spoza Siedlec.
– Jestem szczęśliwy, że Pan Bóg pozwolił mi uczestniczyć w tej pielgrzymce. Przeżyłem cudowne rekolekcje w drodze. Był to czas na zadumę, modlitwę i rozważania, wśród uroczych krajobrazów Tatr. Tych Tatr, po których niegdyś wędrował nasz papież Polak – dzieli się swoimi wrażeniami najstarszy (80 lat) uczestnik pielgrzymki, p. Józef Lipiński z Radzikowa Wielkiego. Z kolei najmłodszy uczestnik – Bartek – jest uczniem piątej klasy. – Było ciężko, ale nie traciłem ducha i udało mi się zdobyć szczyt. Tam zastały nas chmury, nad którymi odsłaniały się różne wysokie szczyty. Wyglądało to jakby leżały one na grubej warstwie bitej śmietany. Szczególnie podobał mi się krzyż na samym Giewoncie, pod którym poczułem ciepło i taka dziwną siłę w środku siebie – relacjonuje.
Ponadto pielgrzymi 13 września uczestniczyli również w nabożeństwie fatimskim w sanktuarium na Krzeptówkach. – Eucharystię, procesję fatimską oraz Apel maryjny uświetniła kapela i kwintet góralski. Uroczystości te wzruszyły nas do łez – relacjonuje kolejna z uczestniczek, p. Marianna Sowa. 14 września pielgrzymi zebrali się w kościele Podwyższenia Krzyża Św. w Zakopanem. Po Eucharystii udali się do Kuźnic, a o godz. 11 wyruszyli na szczyt, który w sumie zdobyło ok. 650 osób. – W modlitewnym skupieniu pokonując skalisty szlak i własne słabości po trzech godzinach dotarliśmy do celu, by ze wzruszeniem ucałować ściany piętnastometrowego krzyża. Trudno było dojść, ale radość zrekompensowała wszystkie niewygody. Podziwialiśmy też bajeczne widoki. Zmęczeni, ale dziwnie uskrzydleni powróciliśmy do pensjonatu – relacjonuje pani Marianna, zaś ks. Mariusz dodaje: – Wbrew obawom, na górze nie było zimno, temperatura na szczycie wynosiła ok. 15 stopni. Jednak już w drodze powrotnej dowiedzieliśmy się, że w Tatrach pada śnieg.
Pielgrzymka na Giewont jest dla uczestników niezapomnianym przeżyciem. Dowodem wspaniałej atmosfery jest złożona sobie nawzajem przez uczestników obietnica, że – jeśli Pan Bóg pozwoli – spotkają się znów za rok.
(xaa)