Historia
Odgłosy wojny siedmioletniej

Odgłosy wojny siedmioletniej

W lutym 1756 r. pan Białej, ks. Hieronim Radziwiłł, wyjechał do Wiednia kompletować nowy zespół taneczny. 11 marca zanotował w swym diariuszu: „Przyjąłem tancmistrza Pana Putyniego… któremu dukatów 300, drugi się też stara baletmajster, którego nie wiem, czy przyjmę z racji, że mi się zdaje nie nazbyt stateczny”.

 W tym samym czasie stolnik brzeski Marcin Matuszewicz starał się wejść na usługi dyplomacji francuskiej za pośrednictwem pana Białegostoku, hetmana Branickiego. Pod koniec marca książę Hieronim powrócił z Wiednia do Białej, a sprawę transportu aktorów powierzył swemu łowczemu Janowi Wolskiemu. 9 kwietnia 1756 r. Wolski raportował z Wiednia do Białej: „Donaszam, żem przyjął całą bandę komedyjantów, tj. samego majstra z żoną i drugiego od tejże bandy, tudzież pannę jedną komedyjantkę, która ma pójść za drugiego komedyjanta. Pensyj na rok komedyjantowi z żoną dukatów 70, a drugiemu ze zwoją amorantką dukatów 48 ze wszystkim za cały rok”. Dwa dni później donosił księciu, „że zgłosił chęć wyjazdu do Białej drugi tancmistrz z żoną, która na theatrum pracuje. Ten tancmistrz, według zalecenia znawcy pana Pompejatego, ma być lepszy od Putiniego, akordować się mniej nie zechce na rok jak złoty trzysta i stół”.

Dopiero pod koniec kwietnia przybyła na Podlasie nowa ekipa teatralna, którą prowadził łowczy generalny Wolski. Podróż całej kawalkaty z Wiednia musiała wyglądać dość osobliwie. Z grupą aktorską ciągnął bowiem mały zwierzyniec zakupiony w Austrii, m.in. rasowe konie i różne ptactwo domowe. Wieziono także figury albo rzeźby głów cesarskich. W transporcie jechali również Murzyn i Murzynka, tancmistrz Maksymilian Dupre rodem z Quebeku z Kanady i czterech innych komediantów z teatru cesarskiego. Wywoływało to niemałą sensację, kierownik z ekspedycji zapisał bowiem: „w drodze ludzie zbiegali się dla przypatrywania się na takie dziwy”. W Białej Podlaskiej nastąpił dłuższy postój, gdyż książę Hieronim przebywający wówczas na Litwie miał dopiero zadecydować, których aktorów wziąć do Słucka, a których zostawić na miejscu. Wydaje się, że pan Białej, szczycący się liczną armią prywatną, chciał rywalizować pod względem imprez kulturalnych z właścicielem Białegostoku hetmanem Janem Klemensem Branickim. Jednak, o ile działalność polityczną i umiejętności wojskowe białostockiego magnata można poddawać bardzo krytycznej ocenie, to jego współpracę z wybitnymi artystami i literatami oraz mecenat hetmana należy ocenić bardzo wysoko, i na pewno należy się mu palma pierwszeństwa. Białystok nazywano „Wersalem Podlasia” lub „Wersalem Północnym”.

24 czerwca 1756 r. na imieniny hetmana przybyło do Białegostoku mnóstwo znamienitych gości i szlachty podlaskiej. Po wystawnym przyjęciu, prezentacji wojska, fajerwerkach, komediach z baletem, odbyły się przejażdżki tzw. batami po wielkim stawie. Wioślarzy ubrano po wenecku jak gondolierzy. Na łodziach przygrywały kapele. Do dyspozycji gościom hetman oddał także pobliską rezydencję w Choroszczy, gdzie stał piękny pałacyk i ogród z wielkimi kanałami oraz kaskadami. O cudownym Białymstoku z nostalgią pisała poetka Elżbieta Drużbacka: „Raj białostocki każdemu otwarty w zupełnej szczęśliwości, w doskonałej roskoszy wszystkich kontentujących przez Adama stracony, przez Jana [Branickiego – J.G.] przywrócony”- „Gdzie ani miecza, ani nawet pręta, nikt na karanie ciebie nie podniesie.”

W sierpniu 1756 r. Branicki urządził nie mniej wystawną imprezę, organizując tzw. koło wojska koronnego pod Brańskiem, gdzie zgromadziło się ponad 1000 ludzi, oficerów, posłów, senatorów, różnych delegacji. Przyjęcie zakończyło się defiladą wojskową. W zasadzie nie podjęto żadnych ważnych uchwał, ale hetman zapewniał, że przedstawi wszystko królowi i sejmowi. Wydaje się, że bardziej nadawał się na marszałka nadwornego niż na wodza w tak zawiłych dla Rzeczypospolitej czasach. Świadczą o tym wydarzenia w roku następnym.

Przednówek roku 1757 r. był bardzo trudny. Ludziom zaczynał dokuczać głód. Marcin Matuszewicz zanotował: „Był rok ciężki i wiosna głodna. Poddani ustawicznie z worami przychodzili do dworu… po chleb lub po zboże”.

W tym roku ogromna armia rosyjska napłynęła od wschodu do Rzeczypospolitej i na Podlasie. Szła wesprzeć cesarzową Marię Teresę w jej walce z królem Prus Fryderykiem II. Pamiętnikarz zapisał: „Widziałem wszędzie kałmuków dzikich, którzy same padło, tj. zdechłe konie, tylko trochę ukropem poparzywszy bez soli jedli i za wielki specjał mieli”. Obaj hetmani litewski i koronny nie zdobyli się jednak na stanowcze głosy protestu przeciwko pobytowi wojsk carskich w Polsce. Senatorowie obecni na imieninach Branickiego uchwalili jedynie manifest przeciwko udziałowi Rzeczypospolitej w wojnie siedmioletniej. Polska nie sprzeciwiła się jednak temu, że król August III werbował do wojska i swoich sojuszników m.in. podlaskich Tatarów. Pułk lekki jazdy tatarskiej dowodzony przez Cymbaja Murzę Rudnickiego ze Studzianki wziął udział w działaniach wojennych po stronie Marii Teresy. Także pułk dowodzony przez Mustafę Koryckiego z Lebiedziewa, a w późniejszym okresie przez Józefa Bielaka z Koszołów, zasłynął z wielkiej odwagi i waleczności. Dały one początek, po odwołaniu ich ze służby saskiej, dobrze wyszkolonym dwom pułkom ułańskim w wojsku polskim.

Józef Geresz