Te Deum Laudamus
Koncert był dziękczynieniem za wizytę Jana Pawła II w diecezji siedleckiej. Chór, pod dyrekcją dra Piotra Karwowskiego, wykonał utwór „Te Deum” M.A. Charpentiera. Kiedy jest w nim mowa o Bogu – melodia wznosi się ku górze, kiedy o człowieku – tony są coraz niższe. Słuchając tego pięknego utworu słuchacze mieli wrażenie, że muzyka niejako kłania się samemu Stwórcy: raz jest szybka, dynamiczna, innym razem wolna. Takie dźwięki odzwierciedlają nasze życie, w którym są momenty radosne i trudne. Kiedy pytano Charpentiera, dlaczego jego „Te Deum” składa się z 11, a nie z 12 części (wszak 12 jest liczbą symboliczną), kompozytor odpowiedział, że 12 częścią powinno być nasze życie, w którym będziemy wychwalać Boga. Ciekawym rozwiązaniem muzycznym w tym utworze było włączenia sekcji instrumentów dętych do instrumentów smyczkowych.
Zanim chór wykonał dzieło Charpentiera, zaśpiewał znany wszystkim utwór Chrystus Vincit. Drugą część koncertu stanowiły pieśni: „Salve Regina”, „Otrzyjcie już łzy płaczący” i „Zwycięzca śmierci”. Cały występ zamknęło powszechnie znane „Alleluja” J.H. Haendela. Hasłem koncertu było dziękczynienie za życie i pontyfikat Jana Pawła II. Kiedy okazało się, że na Stolicę Piętrową wybrano kardynała Wojtyłę, w kościołach zabrzmiało radosne „Te Deum”. Gdy nasz papież zmarł, ten hymn zaśpiewali wszyscy, którzy byli obecni przy jego śmierci (o tym fakcie mówił kard. Dziwisz). Ta pieśń pochwalna na cześć Boga była obecna w liturgii Kościoła od VI w. Jego autorstwo przypisuje się św. Ambrożemu lub św. Augustynowi, a składa się z 3 części: pierwsza mówi o uwielbieniu majestatu Boga, druga o uwielbieniu Chrystusa za dzieło odkupienia, trzecia jest modlitwą błagalną za cały Lud Boży. Koncert „Te Deum” był ucztą dla ucha, ale przede wszystkim dla duszy. Muzyka uwielbienia chyba najbardziej dotyka naszych serc i prowadzi do Boga.
Agnieszka Wawryniuk