Zatrudnię hostessę…
Wymarzona wakacyjna praca za granicą może skończyć się wielkimi kłopotami. Przekonało się o tym wielu mieszkańców naszego regionu, lądując na niewolniczych plantacjach czy w domach publicznych. Inni, zamiast atrakcyjnych zarobków, przywożą do domu olbrzymie długi. Dlatego zanim podejmiemy decyzję o wyjeździe za granicę, należy się najpierw dobrze zastanowić.
Zwykle zaczyna się niewinnie. Ciekawa oferta pracy, możliwość wyjazdu za granicę, wysokie zarobki. Pracodawca wydaje się być miłym człowiekiem, który chce dać nam szansę na spełnienie marzeń. Ale bądźmy czujni, nie dajmy się zwieść pozorom. Tylko w 2008 r. organizacje pozarządowe w Polsce zanotowały 308 ofiar handlu ludźmi. Organizacja Narodów Zjednoczonych przestrzega, że światowy kryzys, powodujący wzrost bezrobocia oraz obniżenie standardu życia, przyczyni się do zjawiska handlu ludźmi. I choć wielu z nas powie, że w XXI w. o niewolnictwie nie może być mowy, to jednak okazuje się, że ma się ono całkiem dobrze. – To ogromny problem społeczny. Handel ludźmi to nic innego jak współczesna forma niewolnictwa. Niestety, dotyka on także kraje europejskie, a rozkwita szczególnie podczas miesięcy wakacyjnych, kiedy wielu z nas decyduje się na zagraniczne wyjazdy za pracą – twierdzi Joanna Granier z La Strady, Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu. Radzi też, aby przed podjęciem nowej, na pozór atrakcyjnej, pracy za granicą, najpierw dobrze się zastanowić. Wprawdzie nie zawsze unikniemy niebezpieczeństwa, ale często możemy zmniejszyć ryzyko.
Na początku był miły…
Czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień. ...
Jolanta Krasnowska