Diecezja
Źródło: A
Źródło: A

Nie utracić ducha wiary…

12 lipca w lesie Sumierz odbyły się uroczystości rocznicowe upamiętniające tajne misje. 104 lata temu, w nocy, na leśną polanę przybyło około 5 tys. prześladowanych przez władze carskie unitów, aby wziąć udział w nabożeństwie i przystąpić do sakramentów świętych.
Uroczystej liturgii w obrządku greckokatolickim przewodniczył ks. Zbigniew Nikoniuk – proboszcz parafii unickiej w Kostomłotach, on też wygłosił okolicznościowe kazanie. Eucharystię współkoncelebrował ks. Andrzej Danieluk. Na polankę przybyło ponad 200 wiernych, którzy w skupieniu uczestniczyli we Mszy św. i z uwagą słuchali śpiewów chóru z parafii w Kostomłotach. Na uroczystości stawił się także ludowy zespół Zielawa z Rossosza. Udział w Eucharystii był dla wielu niesamowitym przeżyciem, wszak wszystko odbywało się w świątyni zbudowanej Boskimi, a nie ludzkimi rękami. Za ołtarz posłużył skromny krzyż i stół, wszystko przybrane było polnymi oraz ogrodowymi kwiatami. Szum brzóz, dębów i sosen i śpiew ptaków przybliżał do Boga, wznosząc ku niemu myśli wiernych.

Bolesna przeszłość

Podlasie zamieszkiwane było przez ludność unicką i należało do diecezji chełmskiej, jedynej od 1815 r. diecezji unickiej w Królestwie Polskim. Okres prześladowań unitów to lata 1875-1905, kiedy władze rosyjskie zmuszały ludność do przyjęcia prawosławia. Po upadku powstania styczniowego represje dotknęły cały kraj, także Kościół katolicki.

Wszystkie zarządzenia dotyczące unickiej diecezji chełmskiej świadczyły jednocześnie, że jej dni są policzone. Operację likwidacji Unii zaczęto od tzw. oczyszczania obrządku, czyli odrzucenia naleciałości łacińskich, od tego zaczęła się bowiem likwidacja Unii za Bugiem. W diecezji chełmskiej podjęto się wyrzucania z kościołów organów, konfesjonałów, ławek, sygnaturek; zakazywano godzinek, różańców, kolęd.

Wszystko odbywało się przy zdecydowanym sprzeciwie wiernych i księży. Najbardziej opornych kapłanów usuwano z parafii i zastępowano przybyłymi z Galicji, takimi, którzy przeważnie godzili się na całkowite odstępstwo od religii. Wiernych, a byli to przede wszystkim chłopi, karano aresztowaniem, biciem i grzywnami. Porozumiewanie się większych grup było oczywiście bardzo utrudnione z powodu nadzoru policyjnego i obecności wojska. Zbierano się więc potajemnie i kierowano przez gęstwiny, lasy i mokradła do lasu na uroczysko w „Sumierzu”, znajdujące się na terenie Kolembród.

Tam odbywały się Misje Święte. Wśród zgromadzonego tłumu był również Władysław St. Reymont, autor książki „Z ziemi chełmskiej”. Jako naoczny świadek tych wielkich wydarzeń, opisał w niej swoje przeżycia, spostrzeżenia i wrażenia.

Duchowieństwo katolickie również przekradało się przez trudno dostępne miejsca, gdyż obawiali się śledzenia. Wśród zgromadzonych wiernych byli i tacy, którzy musieli pokonać dwadzieścia mil, aby skorzystać z Misji Świętych. Pod sosnami odprawiono Mszę św. dla licznie zgromadzonych unitów. Po nabożeństwie udzielono sakramentów świętych, księża spowiadali, siedząc na pniach. Do chrztu przystępowała młodzież do lat 20, słuchano spowiedzi, udzielano Komunii. Być na misjach, to wielki skarb, szczęście dla prześladowanej ludności, która ponosiła często kary pieniężne i cielesne, męczono ich żywy inwentarz, przechodzili okresy głodu i znęcania za to, że nie chcieli wyprzeć się wiary i przejść na prawosławie.

Wierność i dar kapłana

Ks. Zbigniew Nikoniuk poruszył w kazaniu problem wierności Kościołowi katolickiemu. Unici kochali Boga i Kościół, nie złamały ich prześladowania ani żadne trudności. Jeśli nie mogli w swoim miejscu zamieszkania uczestniczyć we Mszy św. czy przystępować do sakramentów, to szli tam, gdzie to było możliwe. – Oni mieli wiarę, dla nich nie było daleko ani za późno – mówił kaznodzieja.

Misje w Sumierzu poprzedzały Wielkanoc, unici nie wyobrażali sobie obchodzenia tych świąt bez przystąpienia do spowiedzi czy Komunii św. Dziś Zmartwychwstanie Pańskie nie może odbyć się bez zastawionych stołów i pełnych barków.

Unici cenili sobie kapłanów, ksiądz był dla nich darem. Obecnie krytykuje się i wręcz rzuca kamieniami niesprawiedliwych zarzutów w pracowników Niwy Pańskiej. Czy jednak pomyśleliśmy, co by się stało, gdyby ich zabrakło? Czy bylibyśmy zdolni, tak jak unici, do przemierzania wielu kilometrów, aby się wyspowiadać czy wziąć udział w Eucharystii? Te pytania pojawiały się w głoszonym słowie wiele razy. Wymagamy od kapłanów, chcemy, żeby byli wzorami, ale czy sami jesteśmy przykładem dla naszego otoczenia? My, katolicy XXI w., wiemy bardzo dużo z dziedziny nauki, techniki, ale coraz mniej znamy prawdy wiary, Ewangelię i zasady Kościoła katolickiego. Dziś życie uznaje się za najwyższą wartość, ale unici wiedzieli, że ponad wszystkim jest jego Dawca. Nie wahali się oddać siebie za najwyższe Dobro. Uczą nas miłości do Boga, którą powinniśmy zaszczepiać w młodych pokoleniach. Od ludzi dorosłych zależą losy przyszłych pokoleń.

Ks. Z. Nikoniuk przypomniał bolesną prawdę o tym, jak traktujemy sakramenty święte, pytał wiele razy, co się stało z naszą podlaską wiarą. – Unici zdali egzamin, jaśnieją z ołtarza. Takich wzorców jest więcej i trzeba o nich mówić. Młodym należy przypominać, że życie trzeba kochać i dbać o nie, ale przede wszystkim, że powinniśmy kochać i ufać Panu Bogu – zakończył ks. Nikoniuk. 

Podsumowując uroczystości, proboszcz z parafii w Kostomłotach powiedział: – Jesteśmy spadkobiercami dwóch obrządków, ale jednego Kościoła. Spotykamy się tu, w Sumierzu, aby stąd czerpać siły do pokonywania przeciwności, jakie niesie ze sobą życie, i do wybierania Chrystusa w codzienności.

Agnieszka Wawryniuk