Podlaski epizod młodego Kościuszki
Siedlce otrzymały nowego właściciela. W 1775 r. zmarł kanclerz – książę Michał Czartoryski i miasto przeszło na własność jego córki – Aleksandry Ogińskiej. Międzyrzec dostał nowy przywilej na odbywanie trzech jarmarków w roku. Wydał go król Stanisław August na prośbę właściciela – księcia Augusta Czartoryskiego.
Król miał też okazję przekonać się, że nie wszyscy odnoszą się do niego nieufnie. Gdy w 1775 r. jechał do Białegostoku, już w pierwszym podlaskim mieście na szlaku jego podróży – w Węgrowie serdecznie go porzyjęto. Monarchę witali nie tylko chrześcijanie (katolicy i protestanci), ale również miejscowi Żydzi z rabinem na czele.
Także w 1775 r. do kraju powrócił po studiach w Królewskiej Akademii we Francji 29-letni kapitan, były wychowanek Szkoły Rycerskiej, Tadeusz Kościuszko. Jadąc od stryja ze Sławinka pod Lublinem do siostry w Dołholisce, wstąpił po drodze do Sosnowicy – posiadłości wojewody smoleńskiego Józefa Sosnowskiego. Pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz upamiętnił to w słowach: „Zaproszony przez Sosnowskiego Kościuszko chętnie ofiarował się dawać lekcje rysunku i malarstwa, początków matematyki i historii powszechnej jego córkom Katarzynie i Ludwice”. Historyk Julian Bartoszewicz uzupełniając Kitowicza, dodał: „Nie tylko udzielał pannom lekcji, ale był też owym polskim Nodierem [twórca ogrodów wersalskich – J.G.] przekształcającym stary sosnowicki park w nowoczesny modny ogród i podał projekt obsadzenia całej najbliższej okolicy dworu różnym drzewostanem, aby ją rozweselić i urozmaicić, powstrzymać zimowe wiatry, zamiecie i złagodzić klimat”. Według rosyjskiego poety Fiodora Glinki, który materiały zbierał 34 lata później, młody kapitan nie tylko prowadził uczone rozmowy i doskonalił malowanie, ale opowiadał o swych podróżach do Anglii, Włoch, Szwajcarii i Niemiec, wojażach przez Alpy, na szczyt Wezuwiusza i o podróży morskiej. Sypał dowcipami, grał na skrzypcach i flecie. Nic więc dziwnego, że obudził uczucie w Ludwice, starszej córce, i sam zapłonął wzajemnością. Profesor Feliks Koneczny stwierdził autorytatywnie: „ Prawdziwa miłość stanowi zjawisko tak arcyrzadkie, że nie nadaje się na żadne kryterium życia niczyjego… Taka miłość, dar szczególnego szczęścia, żywotowi Tadeusza Kościuszki nie była daną… On był za wielki w swej posągowej prostocie. Na zabiegi miłosne nie miał czasu ni miejsca w myśli swojej, zbyt naprężonej w kierunku spraw wyższych i poważniejszych”. Wydaje się jednak, iż szacowny profesor bardzo się mylił, przypisując wszystko późniejszej imaginacji Ludwiki i jej niewieściej próżności, gdy rzekomo popisywała się zmyśloną miłością Kościuszki i historią o romansie sosnowickim. Bliższy prawdy był chyba pamiętnikarz A. Trębicki, gdy pisał: „Miłość i młodość nie zna różnicy stanów… Pokochali się nauczyciel z uczennicą [prawie równi wiekiem – J.G.], a mając wszelką sposobność poszeptów tajemnych, umówili się pobrać sekretnie i ujechać z kraju”. W relacji Fiodora Glinki Ludwika słuchając swego mistrza, miała się wyrazić, że pogardza nierównością stanów i widzi w nim wielkiego człowieka. I chyba intuicja ją nie zawiodła. Zanim podjęli próbę wyjazdu, Ludwika wystosowała prośbę do rodziców, ale wojewoda Sosnowski miał zawołać w gniewie: „Synogarlice nie dla wróbli, a córki magnackie nie dla szlachetków”.
Julian Ursyn Niemcewicz w swoich pamiętnikach napisał o Kościuszce: „Wkrótce rozeszła się wieść, że się był rozkochał w córce Sosnowskiego, pisarza polnego litewskiego, i z nią uciekał; dognano go atoli i odebrano pannę”. Szwajcarski biograf Kościuszki Karol Falkenstein i niemiecki pisarz Franz von Gaudy uzupełnili tę wiadomość, podając, że przyszły wódz powstania został wtedy ranny i wkrótce wyjechał za granicę. W 1805 r. Francuz Gallet podsumował rzecz krótko: „Wiadomo, że Kościuszko opuścił Polskę w następstwie zbiegu okoliczności, które pociągnęły za sobą jego miłość do córki marszałka litewskiego Sosnowskiego”.
W opinii pamiętnikarza Soroki, który był tego świadkiem, wkrótce po zajściu w Sosnowicy przyszły naczelnik narodu wsiadł na galar ze zbożem w Kuzawce koło Sławatycz i Bugiem popłynął do Gdańska, udając się najpierw do Francji, a potem do Ameryki.