Chciał, by rzeźby trafiły do Międzyrzeca
W 2000 r. rzeźby artysty były eksponowane na wystawie zbiorowej w międzyrzeckiej Galerii ES, rok później odbyła się w niej autorska wystawa Henryka Burzeca. Już wtedy artysta wyraził chęć i wolę, aby zbiór jego rzeźb trafił do Międzyrzeca. Gdy w 2005 r. zmarł, cały jego majątek przejęła córka Ludomira, która zabrała rzeźby ojca do Nieporętu, gdzie mieszka. Spełniła jednak jego wolę. Skontaktowała się z władzami Międzyrzeca i zaproponowała przekazanie miastu dzieł ojca.
– 19 października 59 dzieł przyjechało tirem do Międzyrzeca – informuje Andrzej Szczerbicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury. Miasto otrzymało je nieodpłatnie. Dla darczyńcy mają wartość artystyczną i sentymentalną, więc nie określano ich wartości materialnej. Różnorodność dzieł jest bardzo duża. Są rzeźby mające związek z historią Polski, polityką i wojną, takie jak np. „Piłsudski”, „Oświęcim” czy rzeźby nawiązujące do rodziny i miłości. Wszystkie one posiadają nadane przez autora nazwy, niektóre z nich mają nawet po kilkadziesiąt lat.
Na razie stoją w holu kina „Sława”, a pracownicy katalogują dzieła. Władze miejskie planują umieścić je w przyszłości w budynku starego spichlerza w zespole parkowo-pałacowym. Rzeźby są w różnym stanie. Część z nich wymaga woskowania, a na niektórych widać pęknięcia, które trzeba wypełnić. Wkrótce w holu zostanie stworzona ekspozycja. Stanie tam podest ze zdjęciami i biografią artysty, a każde dzieło otrzyma plakietkę z opisem – nazwą, wielkością i datą powstania rzeźby.
Talent po dziadku i wuju
H. Burzec urodził się 21 lutego 1919 r. w Międzyrzecu Podlaskim. Jego ojciec, Stanisław, był urzędnikiem kolejowym, a matka zajmowała się domem i wychowywaniem siedmiorga dzieci. Dziadek Henryka ze strony matki, Michał Filipowicz, a także jego syn Piotr byli rzeźbiarzami. Od młodzieńczych lat Henryk pragnął podążać śladami dziadka oraz wuja i kształcić się w kierunku rzeźbiarskim. Po szkole powszechnej ukończył trzyletnią rzemieślniczą szkołę stolarską w Brześciu nad Bugiem, gdzie powstawały jego pierwsze rzeźby. Jeden z nauczycieli zainteresował go opowieściami o górach, Zakopanem i zakopiańskiej Szkole Przemysłu Drzewnego. Po przeczytaniu „Na przełęczy” Stanisława Ignacego Witkiewicza, 17-letni wówczas Henryk postanowił wyjechać do Zakopanego. W 1936 r. rozpoczął naukę w Szkole Przemysłu Drzewnego, gdzie przyswoił sobie solidne podstawy rzemiosła rzeźbiarskiego i wykonał wiele prac. Doceniono jego zaangażowanie i w 1938 r. został wyróżniony nagrodą przez Izbę Rzemieślniczą w Krakowie za szczególną pilność w nauce rzemiosła. Rok później ukończył szkołę i zafascynowany rzeźbiarstwem, planował rozpocząć studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Wybuch II wojny światowej pokrzyżował jednak jego plany.
Uczeń Xawerego Dunikowskiego
Burzec powrócił w rodzinne strony. Przez rok pracował w tartaku w Międzyrzecu Podlaskim. Za namową kolegi Antoniego Bieszczada wyjechał jednak do wsi Niedźwiada, gdzie się ożenił. Urodził mu się syn, który kilka lat później tragicznie zmarł. Po zakończeniu wojny Henryk postanowił kontynuować naukę. Rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jego profesorem rzeźby był bardzo wymagający Xawery Dunikowski. Powierzał on Burzecowi szereg odpowiedzialnych prac. Henryk pracował m.in. przy głowach wawelskich.
Po ukończeniu studiów artysta zamieszkał na Śląsku, gdzie w miejscowości Rydułtowy, w ognisku plastycznym, został instruktorem rzeźby. Nie było to jego jedyne zajęcie. Przez parę lat pracował przy śląskich kościołach. Wykonywał wystroje, ołtarze lub pojedyncze rzeźby świętych. Sztuką sakralną Burzec zajmował się przez wiele kolejnych lat. W kościele pw. Matki Bolesnej w Brzęczkowicach, w kościele Cyryla i Metodego w Knurowie, w kościele Matki Boskiej Anielskiej w Ruptawie oraz w kościele Apostołów Piotra i Pawła w Mrzeżynie wykonał wystrój całych wnętrz. Natomiast w kościele św. Rocha w Białymstoku, św. Andrzeja w Leszczynach, w kościele Najświętszej Marii Panny Nieustającej Pomocy w Międzybrodziu Żywieckim i w kościele Wniebowstąpienia Matki Bożej w Krynicy czy w kaplicy ss. Boromeuszek w Zakopanem wykonał ołtarze i rzeźby.
Dziesięciometrowy Ikar z żelbetonu
Od 1954 r. H. Burzec był nauczycielem rzeźby w zakopiańskim Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych. Zamieszkał w pobliżu szkoły, przy ul. Piaseckiego 14, w przedwojennej pracowni malarza Teodora Axentowicza. W latach 60 zajął się sztuką plenerową. Wykonał m.in. kilka imponujących rzeźb dla Mielca. Dzieła: „Miotacz”, „Biegaczki”, „Lot”, „Radość życia” i „Tancerka”, wykonane zostały w żelbetonie. Olbrzymie rzeźby były realizacją marzeń Burzeca, który pragnął wypowiedzieć się artystycznie w monumentalnych formach. Największa z rzeźb – zatytułowana „Lot” – przedstawia wzbijającego się Ikara. Ma 10 m wysokości i 9 m rozpiętości skrzydeł. Do dziś też stoi przed mieleckimi zakładami lotniczymi. W Kielcach, w ramach pleneru rzeźbiarskiego, artysta wykonał w marmurze bolechowickim rzeźbę „Latorośl”. W latach 70 powstały kolejne plenerowe rzeźby w żelbetonie. W Zakopanem można było oglądać jego dzieła: „Orbity”, „Baca” oraz płaskorzeźbę „Pegaz”. W Łodzi stoją natomiast rzeźby: „Owoc”, „Pocałunek”, „Taniec”, „Wakacje”, „Koszykówka” i „Wiosna”.
Zmarł przy pracy
Rzeźbiarz jest także autorem pomników. W Ochotnicy Dolnej znajduje się pomnik jego autorstwa ku czci ofiar faszyzmu, w Zakopanem można zobaczyć wykonany w granitowym głazie pomnik nagrobny Andrzeja i Olgi Małkowskich, natomiast w Mrzygłodzie stoi pomnik powstańców bohaterów powstania styczniowego jego autorstwa. W 1971 r. H. Burzec ponownie się ożenił, a w 1972 r. urodziła się jego córka Ludomira. Począwszy od lat 70, artysta rzeźbił głównie w drewnie. Wykonał szereg rzeźb kameralnych, które prezentował od 1987 r. w prowadzonej przy ul. Piaseckiego 14 autorskiej galerii. Wraz ze swymi rzeźbami zwiedził Francję, Niemcy, Hiszpanię czy Słowację. Dzieła prezentował także w wielu polskich salonach wystawienniczych, m.in. w warszawskiej „Zachęcie”.
Henryk Burzec zmarł 31 października 2005 r. w Zakopanem, przeżywszy 86 lat. Nie skończył jednej ze swoich najlepszych rzeźb. Obecnie przed byłą zakopiańską galerią pozostały jedynie wykonane w żelbetonie dzieła: „Rodzina góralska”, „Taniec góralski”, „Millenium”, „Poranek”, „Syn nieba”, „Rakieta” oraz „Kosmonautka”. W tym roku jego córka Ludomira zbiór rzeźb, zgodnie z wolą ojca, przekazała Międzyrzecowi.
BZ