Wzmocnić kadrę
Zanosi się na to, że w przerwie zimowej Orlęta opuści kilku piłkarzy. Kogo nie zobaczymy wiosną?
Nasi wychowankowie jak na razie zostają. Do domów wyjechali jedynie piłkarze zagraniczni.
Powód ich wyjazdu z Łukowa jest znany?
Byli wypożyczeni tylko na kilka meczów, nie zagrali nawet całej rundy. Skończyła im się umowa z klubem i wyjechali.
Czy obcokrajowcy, którzy grali w Orlętach, sprawdzili się, wnieśli coś do zespołu, czy było to tylko dodatkowe uzupełnienie kadry?
Trudno to ocenić. Abramenko i Agafonovs reprezentowali coś piłkarsko. Przyszli do nas jednak w trakcie rundy, a powinni trenować od początku okresu przygotowawczego, pojechać z nami na obóz, wówczas na pewno byłaby z nich większa korzyść.
Czyli wniosek dla Orląt i innych klubów: jeśli kogoś pozyskujemy, to z okresem przygotowawczym letnim lub zimowym.
Dokładnie tak.
Po rundzie jesiennej w IV lidze lubelskiej Orlęta Łuków plasują się na 6 miejscu w tabeli, mając 23 punkty. Strata do prowadzącej dwójki, która awansuje do III ligi, czyli Orionu, wynosi 6 punktów, a do liderującej Chełmianki aż 14. Czy taka pozycja zespołu zadowala Pana jako szkoleniowca?
Na pewno nie. Założenia miały być inne. Gdy namawiano mnie do pracy z Orlętami, plan też był inny, a potem z różnych względów kilku zawodników odeszło do innych klubów. Musieliśmy dokooptować do zespołu juniorów, którzy wygrali ligę juniorów woj. lubelskiego. Potrzeba było nam i napastnika, i bramkarza. Na obozie w Iławie pojawił się bardzo dobry napastnik, z tym że pozyskanie go przekraczało nasze możliwości finansowe. Rozpoczęliśmy ligę, nie grając ani o awans, ani o utrzymanie, i dopiero potem zaczęliśmy myśleć, że może trzeba powalczyć o awans. Nadal uważam, że Orlęta mają szanse na zajęcie drugiego miejsca w tabeli, bo to kwestia dwóch zwycięstw i Orion jest w zasięgu naszej ręki.
Co trzeba zrobić, by na koniec sezonu znaleźć się na tym drugim miejscu? Podjęliście już jakieś działania?
Pierwszym warunkiem jest dobre przepracowanie okresu przygotowawczego. Mijający rok był zmarnowany. W zimie Orlęta nie były przygotowane do sezonu, dlatego spadły z III ligi. Nie było obozu zimowego. Tych samych błędów już nie można popełnić. Trzeba wyciągać wnioski. Pojechać na obóz, porządnie przygotować zespół. Patrząc z perspektywy czasu, motorycznie nie byliśmy przygotowani do rozgrywek na wiosnę. Teraz, oprócz przygotowania, by móc myśleć o walce o drugie – premiowane awansem – miejsce, trzeba mieć także od początku stycznia skład. Potrzeba nam bramkarza, bo jeden Paweł Sych to stanowczo za mało. Drugie wzmocnienie to oczywiście napastnik, który będzie strzelał gole. Orlęta w każdym meczu wypracowują po kilka sytuacji 100%, tylko co z tego, skoro nie możemy tego wykończyć.
Macie zatem kogoś na oku na te pozycje?
Na oku to mamy. Tylko nie wiem, co z tego wyjdzie. Moim zdaniem musi wyjść.
Możemy mówić o konkretnych nazwiskach?
Chcielibyśmy bramkarza Polaka, a napastnika z zagranicy. Wtedy będzie inna atmosfera w drużynie. Jak mieliśmy czterech obcokrajowców, różnie z nią było, dlatego chętnie weźmiemy jednego.
Chcecie pozyskać tylko tych dwóch piłkarzy czy uzupełnić kimś jeszcze kadrę pierwszej drużyny?
Uzupełnienia kadry nam nie trzeba. W tej rundzie zagrało aż 23 piłkarzy. Być może na wiosnę ponownie w Orlętach zagra Darek Solnica, co byłoby ciekawym rozwiązaniem.
A co z młodzieżą, którą Pan prowadził w Mistrzostwach Polski juniorów? Czy Ci chłopcy rokują nadzieją?
Źle stało się z drużyną juniorów. To był rocznik 91 i powinna grać jeszcze rok w juniorach, ale po objęciu przeze mnie funkcji trenera seniorów aż 9 włączyłem do pierwszej drużyny. To sprawiło, że 3-4 przestało grać. Zostało 5-6 tylko, ale to za mało, by utworzyć odpowiedni zespół juniorów.
OPRAC. MATEUSZ CIULAK
Andrzej Materski