Pilnowanie odchodzącego nieprzyjaciela
Większość jej sił stanowiły jednostki wydzielone z garnizonu warszawskiego (oddział gwardii i część piątego regimentu) oraz dwa bataliony 18 regimentu z Siedlec. Piechota w ogromnej większości była nie w pełni wymusztrowana i zupełnie nie ostrzelana, kawaleria słabo wyszkolona i tylko artyleria dysponowała dobrymi końmi ze stajen królewskich. 4 lipca patrole zameldowały gen. Sierakowskiemu, że Derfelden ruszył z Radzynia w dwóch kolumnach – jedną na Międzyrzec, drugą na Łomazy. Sierakowski wysłał za nim przez Serokomlę ściągniętego z Korytnicy gen. mjr. powiatu garwolińskiego Skilskiego, sam zaś ruszył na Łuków, stając na noc w miejscowości Jeleniec.
Tego dnia Komisja Porządkowa Ziemi Bielskiej wydała do mieszkańców uniwersał, w którym pisano: „Po przykładnym niektórych zbrodniarzów narodowych ukaraniu [chodziło o wypadki warszawskie z 28 czerwca – J.G.], znajdują się jeszcze stronnicy nieprzyjaciół Waszych i ci nie mogąc otwarcie onym służyć, postrachami różnymi, bajeczkami, wieściami nadal trwożą, od uzbrojenia się podług rozkazów Najwyższego Naczelnika Siły Zbrojnej i RNN odwodzą i już uzbrojonym narzędzia wojenne, albo chować, albo popsuć radzą i nakazują… Mogą wszakże przyjść do Was nieprzyjaciele i przyjdą zapewne, skoro ich odpierać nie będziemy, skoro w gotowości i nadziei zwyciężania walczyć z nimi nie będziemy”.
4 lipca gen. Cichocki, który organizował obronę linii Narwi i Bugu, wezwał gen. ziemi drohickiej Urbańskiego, aby wyruszył z połową zebranego pospolitego ruszenia oraz milicją wszelką ziemiańską i zabezpieczył brzeg Bugu od Grannego do Mielnika, gdyż w okolicy tej „prócz posterunków żadnego nie ma żołnierza”. W myśl rozkazu gen. Cichockiego miano zniszczyć wszelkie brody, a obozy pospolitego ruszenia założyć w pewnej odległości od Bugu, „w dobrej i bezpiecznej pozycji”, porobić umocnienia ziemne i z nich wysyłać nad rzekę pikiety, luzować posterunki i wspierać je w razie potrzeby.
Ponieważ gen. Derfelden pośpiesznie odchodził na wschód, naraził dosyłane mu z Wołynia tabory na przejęcie ich przez Polaków. Gen. Skilski, osłaniający skrzydło Sierakowskiego, zagarnął 4 lipca pod Kockiem 32 podwody rosyjskie zaprzężone w woły. Gen. Sierakowski skierował Skilskiego do Radzynia, a sam 5 lipca przybył przez Sarnów do Zbuczyna. Tu wezwał do siebie gen. mjr. ziemi liwskiej Hryniewicza, aby ubezpieczał go od północy. Tego dnia Skilski zdobył w lesie koło Radzynia spóźnione pontony Derfeldena, wiezione na 44 podwodach zaprzężonych w 270 wołów, do przeprawy przez Bug. Część eskorty zginęła, a drugą część w liczbie 51 żołnierzy wziął do niewoli.
Ciągła obawa o nadejście wojsk nieprzyjacielskich uniemożliwiała Komisji Drohickiej systematyczne wykonywanie poleceń Rady Najwyższej. Podnoszone wciąż alarmy o zbliżaniu się Rosjan powodowały przerwy w jej pracach. Pod wpływem takich wieści 5 lipca odesłano naprędce zebranych rekrutów, następnego zaś dnia szykowano się do ucieczki, ale obawy były przedwczesne. Nad ranem także Komisja Mielnicka rozjechała się wobec wieści o zbliżających się Moskalach. Niemal w ostatniej chwili tego dnia gen. Maciej Frankowski opuścił Brześć. Tuż za nim przeszła przez miasto awangarda Derfeldena, która urwała cofającym się Polakom 54 ludzi.
6 lipca oddziały rosyjskie zaczęły odchodzić z Międzyrzeca. O dokonanych zniszczeniach miasta wiadomo mniej, ale z doniesień oficjalistów dworskich wynika, że najeźdźcy złupili dobra międzyrzeckie, narobili szkód w pałacu i budynkach gospodarczych. Tego dnia zgrupowanie gen. Sierakowskiego stanęło 28 km na północny zachód od Międzyrzeca. Sierakowski, stanąwszy w Zbuczynie, osłonił się od strony Międzyrzeca, w Tchórzenie-Plewkach, pułkiem ułanów mjr. Koeniga i wysłał patrole w stronę Łosic, Białej i Łukowa. W tym czasie w Łosicach urzędował komisarz Loga, który tak donosił do Wydziału Żywności RNN [list pisany był o 15.00 – J.G.]: „Prawie wszyscy obywatele majętniejsi wyjechali w miejsca bezpieczniejsze, włościanie zaś z bydłem po lasach kryją się. Komisja Mielnicka rozjechała się. Cała ziemia mielnicka jest w trwodze, dla której nic skutecznego ukończyć nie można”. 6 lipca na wieść o buszujących po ziemi mielnickiej podjazdach rosyjskich sąsiednia Komisja Drohicka przygotowała kasę oraz archiwum i sposobiła się do wyjazdu. W Siemiatyczach znajdował się z kilkoma konnymi rekrutami mjr Jan Kuczyński z formującej się kawalerii drohickiej. Zachował on zimną krew, usiłując zdobyć informacje o nieprzyjacielu. Wkrótce, dzięki temu majorowi, stało się wiadome, że najdalej wysunięte pikiety kozackie znajdują się 14 km od Mielnika. Tymczasem gen. Sierakowski, stojący w Zbuczynie, wysłał list do stojącego nad Narwią gen. Cichockiego, w którym prosił go o spowodowanie współdziałania gen. ziemi drohickiej Urbańskiego. Cichocki nie miał nic przeciwko temu i wydał odpowiednie dyrektywy. 7 lipca, po otrzymaniu rozkazu od Cichockiego, gen. mjr Urbański przystąpił do wykonywania poleceń. Nakazał przede wszystkim zniszczyć środki przeprawowe przez Bug oraz zaczął przygotowywać się do marszu i niesienia pomocy gen. Sierakowskiemu.
Józef Geresz