Żywe świadectwo cudu
19 marca 1986 r. w warszawskim szpitalu przy ul. Szaserów przychodzi na świat ósmy syn Barbary i Waleriana Szułczyńskich. W skali Apgar dziecko dostaje 10 na 10 możliwych punktów. Mniej więcej po tygodniu, szczęśliwa mama wraz z synkiem zostaje wypisana do domu. Lekarze i pielęgniarki życzą im zdrowia, szczęścia… Rodzice nie przypuszczają, że już wkrótce będzie im ono bardzo potrzebne, że za kilka tygodni wrócą do tego szpitala.
Jeśli przeżyje…
– Kiedy syn miał niewiele ponad miesiąc, badająca go lekarka zauważyła, że jest bardzo blady, wręcz biały. Miał pleśniawki jamy ustnej i sporą niedowagę. Musieliśmy zostawić go w szpitalu – opowiada Walerian Szułczyński. Oboje z żoną bali się, że na zdrowie ich dziecka miał wpływ wybuch reaktora atomowego w Czarnobylu, do którego doszło kilka dni wcześniej. Szybko jednak okazało się, że maluch ma żółtaczkę zakaźną, a nie – jak na początku sądzono – fizjologiczną, którą przechodzi większość niemowląt.
Stan dziecka z dnia na dzień pogarszał się. Jego narządy stopniowo przestawały funkcjonować. Do tego doszła sepsa oraz niszcząca układ nerwowy mocznica. ...
MD