Prawo zaciśniętej pięści
Te niespełna 30 arów klinem wchodziło w ogród Mariana Z. I – Bogiem a prawdą – jemu powinno przypaść w udziale, bo dochowywał ojca, który całe pole przepisał sprawiedliwie, po połowie obydwu synom, poza tym kawałkiem, na którym siał trochę warzyw, a trawą i mleczem pasł króle. Ale jeszcze za jego życia starszy ze spadkobierców – Roman, ni stąd ni zowąd, bez rozmowy z bratem ani ojcem, rozpętał wojnę o ten wąski pasek ziemi, wciągając w spór całą niemal gminę. I waląc pięścią w pierś, przy sąsiadach wziętych na świadków, zakrzyknął: – Nie daruję! Mariana mało szlag nie trafił, gdy listonosz przyniósł polecony z sądu. – Mnie, brata rodzonego, do sądu? Chce wojny, to będzie ją miał! – postanowił. I słowa dotrzymał.
O majątek i o byle co
Nie da się ukryć: tak charakterystyczna dla wizerunku Polaka zawziętość, zaciśnięta pięść i chęć postawienia na swoim najczęściej dotyczy spraw majątkowych. Poróżnić ludzi może zarówno pokaźny spadek, jak też podział skromnego majątku dorobkowego. Często przedmiotem sporu pozostaje drobiazg pod względem wartości, ot choćby przysłowiowa miedza, stara meblościanka, bezużyteczna snopowiązałka. Akta wydziałów cywilnych naszych sądów pełne są tego typu spraw. Rzadko dochodzi do incydentów na sali rozpraw, ponieważ stronami są zwykle ludzie, którzy prawując się bez końca, obyli się z procedurą i z sądem. Jeśli już, to złość wyładowują po rozprawie, między sobą. ...
Monika Lipińska