Święta z drugiego rzędu
Co zatem napisać o św. siostrze Faustynie, skądinąd przecież uważanej za jedną z największych mistyczek, aby znów nie wyszło cukierkowato, nierealnie – by świętość nie ociekała słodyczą, która podana w nadmiarze, zniesmacza?…
Była średniego wzrostu, ruda i piegowata. Inna niż na znanych nam dziś obrazach… Niewykluczone, że na wielu zdjęciach, które zachowały się z minionych czasów, nie widnieje Faustyna, tylko inne zakonnice – ważniejsze, stojące wyżej w hierarchii. Kto wtedy prostej siostrze robiłby zdjęcia?…
Bieda od zawsze była jej towarzyszką. Helenka przyszła na świat 25 sierpnia 1905 r. w okolicach Łodzi, w małej wiosce Głogowiec, w której nie było ani szkoły, ani kościoła. Była trzecim z dziesięciorga dzieci. Ojciec pracował dodatkowo jako stolarz, ale starczało to jedynie na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Dziewczynki chodziły do kościoła wtedy, gdy przypadała na nie kolej używania „świątecznych” sukienek. Kiedy Helena zostawała w niedzielę w domu, zaszywała się w kąt sadu i odmawiała modlitwy z książeczki do nabożeństwa. Z krótkiego okresu szkolnego wyniosła m.in. bolesne wspomnienie dzieci naigrawających się z jej nędznych ubrań.
Od 14 roku życia zaczęła pracę jako służąca. Napisała później, że już w wieku siedmiu lat usłyszała „głos Boga w duszy, czyli zaproszenie do życia doskonalszego”, ale chociaż stale o tym pamiętała, nie potrafiła go wcielić w konkretną decyzję. Przełomem była …zabawa taneczna w łódzkim parku. Ukazał jej się wtedy umęczony Jezus i zapytał: „Dokąd cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będziesz?” (Dz. ...
Ks. Paweł Siedlanowski