Historia
Wyzwoleńcza ofensywa 1809 r.

Wyzwoleńcza ofensywa 1809 r.

Pierwszy plan marszu na Galicję powstał już 16 kwietnia 1809 r. Tego dnia polski wódz naczelny ks. Józef Poniatowski pisał do dowódcy IX Korpusu Wielkiej Armii Napoleońskiej marszałka Bernadotte:

”Pozostaje nadto możliwość wkroczenia do Galicji, skąd dało by się czerpać dalsze środki do walki i gdzie będzie można urządzić powstanie, co mogło by skłonić nieprzyjaciela do opuszczenia Księstwa”.

Następnym krokiem po oddaniu Warszawy, 23 kwietnia, było utworzenie w rejonie Modlina i Serocka polskiej bazy operacyjnej. 26 kwietnia wygrana bitwa wspomagająca obronę Pragi otworzyła teatr działań wojennych na wschód od Warszawy.

29 kwietnia gen. Sokolnicki po przybyciu do Radzymina zajął Okuniew i Stanisławów, a 30 kwietnia Mińsk i Siennicę. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja gen. Aleksander Rożniecki wysłany przez gen. Dąbrowskiego, na drodze między Kołbielą a Osieckiem rozbił placówkę huzarów austriackich, zabrał nieprzyjacielowi znaczny transport owsa i siana, tudzież dwudziestu kilku ludzi eskorty, i zajął Osieck. Wywiad polski doniósł, że niewielkie siły austriackie znajdują się jeszcze w Karczewie, Gliniance i Wiązownie, natomiast większe siły budują most i umacniają przyczółek mostowy pod Ostrówkiem w rejonie Góry Kalwarii. Zniszczenie tego mostu i przyczółka przez Polaków 3 maja usunęło zagrożenie austriackie i dało im nieskrępowaną inicjatywę w dalszej wyprawie na Galicję. Rozpoznanie polskie donosiło, że Austriacy, nie biorąc pod uwagę takiej ofensywy, wyciągnęli niemal wszystkie zdolne do boju oddziały do głównej armii i do korpusu arcyksięcia Ferdynanda d’Este, operującego w Księstwie Warszawskim, a w Galicji pozostawili tylko kilka tysięcy ludzi, w przeważającej części świeżo zmobilizowanych rekrutów, rozrzuconych małymi grupami po całym terytorium. 4 maja ks. Józef Poniatowski, który zajął kwaterę w Wiązownie, 20 km od Mińska Mazowieckiego, wydał rozkaz gen. Rożnieckiemu, aby na czele brygady kawalerii oczyścił kraj między Bugiem, Wisłą i Wieprzem, ściągnął stamtąd zapasy żywności i przedmioty służące do umundurowania, „a dla zasięgnięcia potrzebnych wiadomości oraz pomocy powierzonej mu czynności, upoważnia go do wezwania tych spomiędzy obywateli lub urzędników cywilnych, których do tego celu potrzebnymi osądzi”. Jedną z przyczyn zachęcających ks. Józefa do szybkiej ofensywy było przybycie tajnej delegacji z cyrkułów podlaskich, która oświadczyła gotowość poparcia działań i chęć współdziałania miejscowej ludności. Brygada gen. Rożnieckiego składała się z 2 p.uł. płk. T. Tyszkiewicza 5 psk. płk. K. Turno i 6 p.uł. płk. D. Dziewanowskiego. Generał Rożniecki wyznaczył następujące marszruty swym oddziałom: 2 p.uł. przez Łaskarzew, Korytnicę, Stężycę, 5 psk. po osi Stoczek – Serokomla – Kock i 6 p.uł. po osi Siedlce – Łuków – Radzyń. Poszczególne szwadrony nie trzymały się tej osi ściśle, lecz szeroko rozpędziły się po południowym Podlasiu, szczególnie 6 p.uł., m.in. z Siedlec w kierunku na Łosice. 5 maja ks. Józef pisał do szefa sztabu Napoleona marsz. Berthiera: „Uprzedziliśmy wolę cesarza. Cyrkuły stanisławowski i siedlecki są już zajęte… Wojsko polskie liczy 11-12 tys. żołnierzy, dwa pułki rozciągają się wzdłuż Wieprza, docierając aż do Konstantynowa nad Bugiem.” Tego samego dnia oficer ze sztabu ks. Józefa, gen. Mikołaj Bronikowski zanotował „Zajmujemy 3 wielkie cyrkuły: stanisławowski, siedlecki i bialski. Nasze przednie straże są dzisiaj w Stężycy, Adamowie, Łukowie i Konstantynowie”.

Jak witano żołnierzy polskich, świadczy następująca relacja: ”Młodzież starała się chwytać szybko za oręż, starcy błogosławili, płeć piękna pod stopy wkraczającego żołnierza rzucała kwiaty i sposobiła dla prędkiego ran jego gojenia balsamy… Przed chwilą jeszcze dumna i nadziejom Polakom urągająca urzędników austriackich tłuszcza z przestrachu i złości pobladła, odwoływała się z pokorą do wspaniałomyślności i staropolskiej krajowców cnoty”.

Na wiadomość o wkroczeniu wojsk polskich do Galicji, austriacki wódz naczelny, arcyksiążę Ferdynand d’Este, wydał rozkaz gen. Kesslerowi, aby spod Lwowa przez Zamość i Lublin dostał się do obwodów bialskiego i siedleckiego i zbadał położenie tych cyrkułów. Miał to uczynić na czele tzw. III oddziału kordonowego i dywizjonu pułku wirtemberskiego.

Gen. Kessler wyruszył w kierunku Zamościa, ale do Białej i Siedlec już nigdy nie dotarł.

6 maja ułani płk. Dziewanowskiego, którzy wcześniej dotarli nawet do rzeki Wieprz, w Radzyniu wydzielili po szwadronie w kierunku na Międzyrzec i Białą oraz w kierunku na Komarówkę i Włodawę. 6 maja do Siedlec wkroczył sam dowódca brygady gen. Rożniecki. Wydał odezwę, w której nakazywał, aby wszyscy oficjaliści rządu austriackiego pozostali na miejscu i pełnili w dalszym ciągu swe obowiązki. Powołał Komisję Obywatelską, której głównym zadaniem było zaopatrywanie wojsk polskich w żywność i kwatery. Na prezesa cyrkułu wyznaczył właściciela wsi Żeliszew Józefa Grzybowskiego oraz polecił formować gwardię cyrkułową w sile 100 konnych i 200 piechoty, do strzeżenia magazynów i utrzymania bezpieczeństwa w terenie. Jednak mimo odezwy gen. Rożnieckiego, aby urzędnicy austriaccy pozostali, nie wszyscy to respektowali. Drogi Podlasia zapełniły się funkcjonariuszami uciekającymi wraz z żonami, dziećmi i bagażem. 6 maja 3 szwadron z 6 p.uł. zajął koło Włodawy woły i kolumnę austriackich maruderów. Jednocześnie zdobyto cały transport sukna i obuwia. Zdobycz oszacowano na 710 ludzi, majora, 9 oficerów, dużą ilość broni i trzewików wartą 200 tys. Florenów – w przeliczeniu 1 milion złp. Następnego dnia jazda polska odbiła 3 tys. rekrutów pędzonych do Austrii.

Józef Geresz